Wyniki szukania dla ‘Moje partie’
cze
20

Kontynuacja odcinka 31

W czasie XXXVI Mistrzostw Polski (Tarnów, 12-26 luty 1979 roku) miałem w planie tylko obserwować grę naszej czołówki. Ale przyjechało siedemdziesięciu trzech zawodników. Na prośbę organizatorów zagrałem, aby była parzysta liczba uczestników.

W pierwszej rundzie spotkałem się z czołowym juniorem kraju Dariuszem Weiderem. Był utalentowanym szachistą, ale niezbyt solidnie traktował trening. W pewnym momencie oznajmił mi, że po maturze wycofuje się z aktywnej gry i poświęca się studiom. Dlatego nie brałem go pod uwagę w moich planach szkoleniowych. Także nie włączyłem go do eliminacji o grę w mistrzostwach świata juniorów w 1980 roku.

Zaplanowałem turniej dwukołowy z udziałem – moim zdaniem – aktualnie sześciu najlepszych juniorów. Moja koncepcja została jednak zmieniona przez kierownika wyszkolenia, który zarządził przeprowadzenie turnieju jednokołowego z uczestnictwem dwunastu zawodników. W tej grupie znalazł się także Weider, który niespodziewanie wygrał. Pojechał na mistrzostwa świata, zajął dalekie miejsce i zniknął z horyzontu. Tak jak zapowiedział.

Ciekawe, czy ktoś wie, co się z nim dalej stało?

Sala gry. Z prawej strony widać pojedynek Weider-Konikowski.

W naszej partii Dariusz nie grał zbyt przebojowo i szybko przegrał.

 

 

 

 

cze
15

Kontynuacja odcinka 30

Henryk Dobosz był w latach 1979-1980 członkiem kadry narodowej. Grał ciekawe szachy i ma w swoim twórczym dorobku wiele interesujących partii.

W mistrzostwach Polski w Tarnowie w 1979 roku – jako trener kadry – miałem możliwość przetestowania formy kilku naszych czołowych zawodników. W grupie tej był również Heniek.

Nasz pojedynek miał ostry charakter.

 

cze
12

Kontynuacja odcinka 29

Andrzej Łuczak w czasie partii

Obok stoi silny mistrz krajowy z Łodzi Horst Podolski (przedwcześnie zmarły). Był on nauczycielem matematyki Andrzeja w gimnazjum. Kiedyś graliśmy w trójkę na festiwalu im. PKWN w Lublinie. Często spotykaliśmy się na kawie i wspominaliśmy dawne czasy. W pewnym momencie Andrzej oznajmił, że pierwszą i jedyną dwójkę z matematyki otrzymał właśnie od Horsta. Na to Podolski: „Zasłużyłeś, ponieważ nie przygotowałeś się do lekcji”. Oczywiście w tym momencie wszyscy wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.

Andrzeja Łuczaka poznałem osobiście w Ełku w 1964 roku. Odbył się tam drużynowy festiwal szachowy i jednocześnie mistrzostwa Polski juniorów. Mieszkaliśmy i graliśmy w jakieś szkole. W dniu przyjazdu byłem świadkiem towarzyskiego pojedynku blicowego pomiędzy Jerzym Lewim i Andrzejem Łuczakiem. O Andrzeju dowiedziałem się wcześniej z miesięcznika „Szachy”. Był przedstawiony jako zdolny junior z Łodzi.

Wszyscy spodziewali się, że nasze największe wówczas talenty Lewi i Łuczak „zamieszają” w mistrzostwach Polski. Tak się jednak nie stało. Zwyciężyli rutyniarze: Jędrzejek, Pytel i Fabianowski.

Sam grałem w turnieju drużynowym w barwach Caissy Bydgoszcz. Na 3 szachownicy uzyskałem 6 z 10 i wypełniłem pierwszą normę na I kategorię. Miesiąc wcześniej podzieliłem w mistrzostwach Pomorza juniorów wraz z Michałem Fabianowskim 1-2 miejsce. Mecz zakończył się remisem 2-2. Na mistrzostwa do Ełku pojechał tylko Fabianowski. Komisja sportowa Polskiego Związku Szachowego odrzuciła prośbę Okręgowego Związku Szachowego w Bydgoszczy  o dopuszczenie mnie do MP juniorów.

Rok później w Goleszowie zadebiutowałem w mistrzostwach kraju i podzieliłem 3-4 miejsce. Natomiast Andrzej był 9-ty. W 1967 roku w mistrzostwach w Wiśle Andrzej zajął 2 miejsce. Ja byłem trzeci, zwyciężył Jerzy Lewi.

Przedstawiona partia była grana w otwartych mistrzostwach Polski w Tarnowie w 1979 roku. Jako trener kadry oceniałem grę naszych kadrowiczów. Ostatecznie byłem daleko, ale wyprzedziłem kilku członków naszej elity: Łuczaka, Bielczyka i Świcia, także rutyniarzy: Bednarskiego, Dobosza, Szymczaka, Witkowskiego itd.

W tym czasie Andrzej Łuczak miał ranking międzynarodowy 2440, natomiast ja nie byłem jeszcze sklasyfikowany na liście FIDE.

W latach 80-tych Andrzej Łuczak poświęcił się pracy naukowej i obecnie pracuje jako profesor matematyki na uniwersytecie w Łodzi.

 

cze
09

Kontynuacja odcinka 28

Kiedyś Pomorze (Bydgoszcz, Toruń, Grudziądz) było silnym ośrodkiem szachowym w kraju. W latach 50-tych czołowym szachistą Polski był Henryk Szapiel z Bydgoszczy, podobnie w kategorii kobiet Henryka Konarkowska z Grudziądza.

Dlatego okręg pomorski był doskonałym sparing-partnerem dla innych ośrodków szachowych. Jako junior grałem w meczach przeciwko Warszawie (także w reprezentacji juniorów) i Poznania.

W dniu 26 listopada 1967 roku odbyło się w Bydgoszczy towarzyskie międzyokręgowe spotkanie Warszawa-Bydgoszcz. W barwach stolicy wystąpili m.in. Jan Adamski, Jerzy Lewi i Roman Dworzyński. Mecz zakończył się ostatecznie zwycięstwem gości 6.5-3.5.

Ja zagrałem na II szachownicy seniora przeciwko mistrzowi Romanowi Dworzyńskiemu. Mojego partnera wcześniej poznałem osobiście na zgrupowaniu kadry juniorów  w Wiśle-Ustroniu (26.12.1966-5.01.1967). Roman Dworzyński wystąpił tam w roli trenera.

wisla01a[1]

Od lewej strony stoją: Kaźmierski, Witkowski (kierownik zgrupowania i trener), Markiewicz, Dworzyński (trener), Wiland, Palewski (wykładowca-sędzia szachowy), Heinich, nieznany, Konikowski, Plebanek, nieznany, Pinkas. Klęczą od lewej: Bielczyk, nieznany i Chowra.

Nasz pojedynek miał interesujący charakter.

cze
01

Kontynuacja odcinka 27

Foto ChessBase News

W okresie mojej aktywnej działalności zawodniczej grałem w różnych ligach niemieckich. Najchętniej wspominam rozgrywki 1- ligi.  Tutaj bowiem poznałem wielu znakomitych szachistów oraz inne ciekawe osobistości.

Jedną z nich był znany aktor i kabarecista Matthias Deutschmann.

Oto nasza partia rozegrana w rozgrywkach 1-ligi niemieckiej (Bundesliga) w 1985 roku.

 

 

 

maj
20

Kontynuacja odcinka 26

Jerzy Pokojowczyk starannie i systematycznie trenował, co można było zauważyć w jego grze. W mistrzostwach „Caissy” 1968, które były jednocześnie, z uwagi na silny skład  (1.Jagodziński 8.5, 2.Konikowski 8.5, 3.Bratoszewski 8.5 itd.) mistrzostwami miasta, Jurek zajął wprawdzie dopiero 7 miejsce (6 z 12), ale był to najlepszy wynik juniora.

Kładł duży nacisk w przygotowanie debiutowe i tutaj opracował sporo ciekawych idei. Byliśmy członkami tego samego klubu i część partii analizowaliśmy wspólnie. Czułem, że niedługo klub będzie miał silnego zawodnika.

Nie pomyliłem się. Kilka miesięcy później, w mistrzostwach okręgu seniorów (16 X-7 XI 1968), Jurek podzielił ze mną 1-2 miejsce z 9 punktami z 11 partii. Z dużym trudem wygrałem mecz 2.5-1.5.

Nie pamiętam już dlaczego Jurek nie grał w kolejnych mistrzostwach okręgu, które zakończyły się moim zwycięstwem.

W turnieju o puchar Korony Kraków (12-27 IX 1970) znowu podzieliliśmy 1-2 miejsce z 7.5 pkt. z 10 partii. Miałem lepszą wartościowość.

Natomiast w mistrzostwach okręgu (Toruń 10-18 X 1970) Pokojowczyk zajął już 1 miejsce z 9 pkt. Ja byłem drugi z 8.5 pkt. Wygrałem w bezpośredniej partii z nim, ale Jurek miał więcej zwycięstw.

W sumie byłem dwukrotnie mistrzem okręgu seniorów i czterokrotnie w kategorii juniorów.

W kwietniu 1971 roku osiedliłem się w Krakowie i zostałem członkiem klubu „Hutnik Nowa Huta”. Oprócz pracy zawodowej w kombinacie im. Lenina (obecnie Sendzimira) zajmowałem się szachami w szerokim aspekcie: zawodnik, trener, organizator, sędzia oraz aktywny problemista.

Tymczasem Jerzy Pokojowczyk poświęcił się wyłącznie grze praktycznej i w szybkim tempie stał się czołowym zawodnikiem kraju.

Spotykaliśmy się na różnym imprezach. W rozgrywkach I ligi zmierzyliśmy szable w bezpośrednim pojedynku.

 

maj
12

Kontynuacja odcinka 25

Jerzy Pokojowczyk zmarł 10 maja 2020.

Znany historyk szachów Piotr Szybowicz przysłał nam wspomnienia o wybitnym szachiście, które napisał na portal KPZSzach już w 2016 roku: link.

Z Jurkiem rozegrałem wiele partii. Pamiętam, że wyróżniał się niezwykłym spokojem i pracowitością. Zarówno w trakcie gry, jak i analiz.

Początki nie miał pomyślne. Często zajmował dalekie miejsca w turniejach, ale nie załamywał się. Był cierpliwy.

W mistrzostwach okręgu bydgoskiego juniorów (Świecie 1-6 lipca 1966) Jurek zajął 7 miejsce z 3.5 punktami z 9 partii. Nasza partia zakończyła moim zwycięstwem w 14 posunięciach.

W ciągu roku zrobił  niezwykłe postępy. W następnych mistrzostwach (Bydgoszcz 25-31 czerwca 1967) był już drugi.

Przegrał tylko ze mną i partia ta miała ważne znaczenie dla układu czołówki .

 

 

 

maj
09

Kontynuacja odcinka 24

W Goleszowie 1965 zadebiutowałem w mistrzostwach Polski juniorów. W tamtych czasach nie każdy mógł w nich grać. Tylko mistrzowie poszczególnych okręgów. Niektóre województwa miały więcej miejsc do dyspozycji, np. śląskie, warszawskie, lubelskie. Akurat okręg pomorski (Bydgoszcz, Toruń, Grudziądz itd.) miał tylko 1 miejsce, mimo silnych juniorów.

W Goleszowie podzieliłem 3-4 miejsce. Przedstawiona partia była grana w ostatniej rundzie. Krzysztof Pytel (Lublin) miał tytuł mistrza krajowego, natomiast ja II kategorię. Świadczy to na jakim poziomie grały wówczas II kategorie.

Wariant, który wybrałem był w tamtych czasach rzadko grany. Stosowałem go często i miałem swoje idee. Odniosłem nim wiele zwycięstw.


To jest wyjściowa pozycja systemu Moellera, który był bardzo popularny w latach 30-tych minionego stulecia. Grywał go nawet sam mistrz świata Alechin.

Ustawienie gońca na c5 stosowałem w różnych układach, także po 1.e4 e5 2.Sf3 Sc6 3.Gb5 Gc5. Obecnie popularna jest taka kolejność 1.e4 e5 2.Sf3 Sc6 3.Gb5 a6 4.Ga4 Sf6 5.0-0 b5 6.Gb3 Gc5 (nowoczesna forma systemu archangielskiego) lub 6…Gb7 (klasyczny system archangielski).

W przeszłości zajmowałem się analizą tych wariantów i wydałem nawet dwie tematyczne książki: Chess Enterprises oraz S1 Editrice.

Partia Pytel – Konikowski

Jerzy Lewi jest zadowolony z mojej pozycji

Po przegranej Pytel spadł na drugie miejsce. Mistrzem Polski został Jerzy Lewi (Warszawa), mój były kolega klubowy. Ja za ten wynik dostałem się do kadry narodowej juniorów i otrzymałem I kategorię (miałem już jedną normę).

 

 

maj
01

Kontynuacja odcinka 23

Już jako początkujący zawodnik bydgoskiego klubu szachowego „Caissa“ dość wcześnie zająłem się analizą różnych wariantów debiutowych, gdyż początkowa faza partii bardzo mnie zainteresowała. Końcówki mnie nudziły, natomiast w otwarciach szukałem jakiś ciekawych idei. Tutaj widziałem dynamikę i piękno szachów!

W pewnym momencie zaczęliśmy analizować wspólnie z Jerzym Lewim w partii hiszpańskiej ostry gambit po 1.e4 e5 2.Sf3 Sc6 3.Gb5 Gc5 (ulubiony ruch Lewiego) 4.c3 d5!? Na ten temat nie było żadnych publikacji i to nas bardziej zmobilizowało do zajęcia się tym otwarciem.

Rozegraliśmy kilkanaście tematycznych partii z wynikiem mniej więcej wyrównanym. Po wyjeździe Jurka do Warszawy sam zająłem się tym zagadnieniem.

Kolega z Grudziądza Jerzy Przybylski zwrócił uwagę wydawnictwu Chess Enterprises (USA) na moje badania analityczne i praktyczne tego gambitu. Wydawca Bob Dudley zaproponował publikację książki na ten temat. Do współpracy zaprosiłem Andrzeja Filipowicza.  Wspólne analizy przyniosły owoc w postaci broszurki. Ukazała się w 1981 roku (39 stron). Mieszkałem już wtedy w Niemczech. Był to mój debiut książkowy.

Po ukazaniu się książeczki wariant ten nazwano gambitem Konikowskiego. Pewnego razu otrzymałem list z Anglii. Znany teoretyk Otto Hardy przysłał mi swoje publikacje na ten sam temat. Okazało się, że on też badał ten gambit, ale tylko teoretycznie. Mój wkład był oczywiście większy. Zaproponowałem kompromis, który został zaakceptowany przez Anglika. Od tego momentu w teorii otwarć narodził się gambit Konikowski-Hardy. Z Hardym miałem przez wiele lat kontakt. Publikowałem w różnych pismach (m.in. Gambit Revue, New in Chess) nasze wspólne analizy w formie artykułów. W 2010 roku korespondencja się urwała i wkrótce dowiedziałem się, że zmarł.

Kilka słów o samym wariancie. Jest na pewno niepoprawny, jak wiele gambitów. Lecz jako zaskoczenie może być niebezpieczny. Testowałem go w wielu partiach turniejowych, towarzyskich i korespondencyjnych. Wygrywałem i przegrywałem obydwoma kolorami.  Moimi przeciwnikami byli m.in. Jerzy Lewi, Adam Kuligowski, Ryszard Skrobek, Karol Pinkas i Ryszard Bernard.

Bardzo dużo pomógł mi w analizie gambitu – zmarły kilka lat temu – Marek Rogalewicz. Od kilka lat nie zajmuję się tym zagadnieniem. Od czasu do czasu widzę jednak w Internecie pojedynki na ten temat.

Przedstawiona partia została rozegrana w finale błyskawicznych mistrzostwach Bydgoszczy (8-10 lutego 1969 r.). Zwycięzcą został Waldemar Jagodziński 11 z 12 partii. Ja byłem drugi z 10 punktami, natomiast Ulrich Jahr uplasował się na dziesiątej pozycji z 5 pkt.

Uli w 1954 roku, jako junior, został mistrzem miasta seniorów i zapowiadał się na silnego gracza. W 1955 zainteresował się jednak lekkoatletyką i został członkiem Gwardii Bydgoszcz. Był w grupie średniodystansowców, którą prowadził trener Klemens Biniakowski, przedwojenny Olimpijczyk z Berlina. Na mistrzostwach II ligi startował w biegu na 400 m ppł. W 1958 roku uzyskał swoje najlepsze rezultaty 57,1 na 400 ppł 26,0 na 200 ppł, a na płaskim 400 m 54,7 sek. Dwa razy zajął szóste miejsca w finałowych biegach na MP Juniorów w Olsztynie na długich płotkach.

Na wiosnę 1959 roku zdał egzamin na wyższe studia w Wieczorowej Szkole Inżynierskiej w Bydgoszczy. Przez ponad cztery lata studiów i pracy zawodowej wyłączył się ze wszystkich poprzednich zainteresowań. Do szachów wrócił po skończeniu nauki i założeniu rodziny, ale lata przerwy nie pozwoliły już na uzyskanie dawnej formy sportowej. Zajął się organizacją imprez, sędziowaniem i ostatecznie pracą szkoleniową.

Syn Ulricha Przemysław jest redaktorem znanej strony „Szachy w Polsce”.

kw.
23

Kontynuacja odcinka 22

Trener szachowy powinien być wszechstronnie wykształcony w zakresie wszystkich faz partii. Nie wyobrażam sobie szkoleniowca, który zna np. tylko jedno otwarcie i próbuje  następnie wmówić swoim podopiecznym, że jest ono najlepsze i że powinni  stosować tylko to w swej praktyce turniejowej.

U mnie takiego przypadku nigdy nie było. Zawsze starałem się tak doradzić i pomóc, aby moi podopieczni byli optymalnie zadowoleni i grali to, co im odpowiadało do ich stylu gry.

Pewnego razu poproszono mnie o przygotowanie ostrego gambitu słowiańskiego po ruchach 1.d4 d5 2.c4 c6 3.Sc3 e6 4.e4!?. Nigdy tego wcześniej nie grałem i miałem tylko ogólne pojęcie o tym skomplikowanym otwarciu. W ciągu miesiąca przygotowałem się z dostępnych mi materiałów, zagrałem nawet z sukcesem jedną partię w 2 lidze niemieckiej i zajęcia przeprowadziłem.

Następnie rozegrałem jeszcze kilkanaście partii w turniejach błyskawicznych oraz w Internecie, które bez większych problemów wygrałem.

Te praktyczne doświadczenia oraz materiały z wykładów opublikowałem w książce „Gambit słowiański” (1995). Oprócz 8 rozdziałów przygotowałem też 20 przykładowych partii. Gambit jest na pewno bardzo interesujący i godny polecenia szachistom reprezentujących taktyczny styl gry.

W mojej partii wybrałem pozycyjne posunięcie 6.Sc3, zamiast ostrej kontynuacji 6.Gd2.

 

 

 

  • Szukaj:
  • Nadchodzące wydarzenia

    wrz
    10
    wt.
    2024
    całodniowy Olimpiada w Budapeszcie
    Olimpiada w Budapeszcie
    wrz 10 – wrz 23 całodniowy
    Tegoroczna olimpiada szachowa odbędzie sie w Budapeszcie.
    lis
    20
    śr.
    2024
    całodniowy FIDE World Championship 2024
    FIDE World Championship 2024
    lis 20 – gru 15 całodniowy
    Mecz o  mistrzostwo świata: Ding Liren – Gukesh D Więcej informacji: Szachy w moim życiu.: Mistrzostwa Świata odbędą się w Singapurze! (konikowski.net)    
  • Odnośniki

  • Skąd przychodzą

    Free counters! Licznik działa od 29.02.2012
  • Ranking FIDE na żywo

  • Codzienne zadania

    Play Computer
  • Zaprenumeruj ten blog przez e-mail

    Wprowadź swój adres email aby zaprenumerować ten blog i otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach przez email.