Na stronie „Szacharni” odbyła się dyskusja dotycząca mojego tekstu.
Michał Krasenkow Co za brednie? Bartek wywalczył miejsce w reprezentacji zgodnie z regulaminem, zdobywając wicemistrzostwo kraju. Nie można było go nie powołać. Koniec, kropka.
Krzysztof Długosz Michale, cenę Cię nieprawdopodobnie, ale taka opinia trenera kadry Polski jest dla mnie nie zrozumiała. Przecież ty, jako znakomity szachista wiesz wszystko (no może, prawie wszystko), że można inaczej. Walcz …
Michał Krasenkow Już walczyliśmy. I ten regulamin wywalczyliśmy. Właśnie żeby decydowały obiektywne kryteria, zapisane na papierze, a nie „wyniki sportowe” wg. działaczy lub p.Konikowskiego, który ma takie same prawo wypowiadać się w sprawach szachów polskich, jak np. ja w rosyjskich, czyli żadnego.
Michał Krasenkow Oczywiście mówię o prawie moralnym, a nie formalnym.
Krzysztof Długosz Ty wywalczyłeś?! Jako trener? Przecież Michale dzięki temu Ty jesteś bez bez możliwości podjęcia jakiejkolwiek decyzji. To Ciebie będą rozliczać z wyniku na olimpiadzie Jakie tu morale i formale. Jeśli będzie kicha, to Ty będziesz winien!!
Krzysztof Bulski Zupełnie nie rozumiem rozpoczętej przez p.Krzysztof Długosz dyskusji – skoro jest stworzony regulamin, to trzeba się go trzymać i powoływać do reprezentacji zgodnie z jego wytycznymi. Bartek na najważniejszym turnieju (MP) pokonał przeciwników (w tym Darka), był lepszy i pełnoprawnie wywalczył sobie miejsce. Nie powołanie go byłoby grubym oszustwem.
Krzysztof Długosz Krzysiu, myśl. Jak ktoś w danym momencie przekracza regulamin, to co … skasować go? Wytyczne mieliśmy już kilka lat temu. Nie ma za tego powodu euforii. Walczmy o lepiej!
Krzysztof Bulski Ewentualnie można się zastanowić nad zmianą regulaminu na przyszły rok, choć moim zdaniem powoływanie na podstawie wyników Mistrzostw Polski jest dość rozsądne. W każdym razie wg mnie i moich myśli nie stosowanie się lub naginanie ustalonego regulaminu jest niedopuszczalne. Oczywiście kasować nikogo nie trzeba:)
Michał Krasenkow Najśmieszniejsze jest to, że gdy Bartek miał wysoki ranking, „szczygłowcy” (nie pamiętam, czy akurat p.Konikowski czy ktoś inny z tej grupy) krzyczeli, że „rankingi nie grają” i że należy stosować „system amerykański”. Nie z szachów, bo tam…
///////////////////////////////
O tym, że regulamin powoływania polskiej kadry jest bzdurny i hamuje rozwój sportowy utalentowanej młodzieży, wiemy od dawna. Nie może być tak, że o reprezentowaniu barw Polski na olimpiadzie decyduje tylko jedno kryterium: Mistrzostwa Polski. A nie bierze się pod uwagę inne aspekty, jak wyniki w turniejach międzynarodowych, twórczy rozwój zawodnika i jego przyszłościowa przydatność w bronieniu barw Polski w ważnych imprezach.
Chyba widać to jasno, że Bartłomiej Macieja od lat nie czyni żadnych postępów sportowych i utrzymuje się w kadrze tylko dzięki regulaminowi, którego podobno sam jest autorem. Jasno to ilustruje Rating Progress FIDE.
Wpowiedź trenera kadry Krasenkowa: Już walczyliśmy. I ten regulamin wywalczyliśmy. Właśnie żeby decydowały obiektywne kryteria, zapisane na papierze, a nie „wyniki sportowe” wg. działaczy lub p.Konikowskiego, który ma takie same prawo wypowiadać się w sprawach szachów polskich, jak np. ja w rosyjskich, czyli żadnego.
Według trenera Michała Krasenkowa najważniejszym kryterium jest papierek a nie wyniki sportowe. Co za nonsens! Oczywiście łatwiej jest powoływać się na papierek, niż samemu podejmować decyzję. To w końcu jaka jest rola trenera kadry w Polskim Związku Szachowym? Kasowanie honorarium tylko za uczestnictwo w imprezach?
Przy tej okazji mam pytanie, czy Michał Krasenkow przygotowuje polskich zawodników do najważniejszych imprez. Czy takie działania miały miejsce przed tegorocznymi mistrzostwami Europy, meczu z Ukrainą i występu mistrza Polski Mateusza Bartla w Dortmundzie? Czy trener kadry otrzymuje tylko pieniądze za to, że nazywa się Michał Krasenkow?
Przypominam, że Michał Krasenkow na ostatniej olimpiadzie w 2010 roku podjął błędną i pozbawioną wszelkiej logiki decyzję o wstawieniu najsłabszego zawodnika Bartłomieja Macieję do ostatniego i ważnego meczu przeciwko Węgrom: Muszę też zwrócić uwagę na niezrozumiałą decyzję kapitana zespołu Michała Krasenkowa w ostatnim meczu przeciwko Węgrom. Wystawienie do gry najsłabszego zawodnika naszej ekipy Bartłomieja Maciei było – według mnie – nieprzemyślanym krokiem. Bartosz Soćko, który jest o klasę silniejszy od Maciei, nie musiałby przecież przegrać przeciwko Zoltanowi Almasi. Byłyby więc szanse na osiągnięcie lepszej lokaty. A tak widzieliśmy na drugiej szachownicy grę do jednej bramki! (Pełny tekst).
Zwracam uwagę Michałowi Krasenkowowi na to, że mam prawo wypowiadania się o problemach polskich szachów. Jestem Polakiem i mam obywatelstwo polskie, którego nigdy się nie zrzeknę. Od 1961 roku jestem do dnia dzisiejszego emocjonalnie związany z naszymi szachami. Pracowałem w Polsce wiele lat jako trener i miałem sporo sukcesów na polu szkolenia. Napisałem więcej książek i artykułów szkoleniowych dla polskiej młodzieży, niż urodzony w Związku Radzieckim Michał (Michaił) Krasenkow, którego więź z naszym krajem polega prawdopodobnie tylko na posiadaniu polskiego paszportu!
Mamy bardzo zdolną młodzież i o tym pisałem wielokrotnie. Tymczasem władze Polskiego Związku Szachowego nie doceniają tego i z uporem popierają zawodników nie rokujących żadnych nadziei na przyszłość. Ważniejsze są jakieś absurdalne przepisy, które tylko utrudniają dynamiczny rozwój naszej utalentowanej młodzieży i tym samym wychowanie zawodnika światowej klasy! To co jest możliwe w innych krajach u nas nie wchodzi w grę, bo ważniejsze są jakieś bzdurne drukowane regulaminy i osobiste układy!
Trener kadry musi mieć rozeznanie w sytuacji i podejmować samodzielnie decyzje a nie ulegać jakimś zewnętrznym presjom. Przypominam, że w latach 1978-1981 pełniłem tę funkcję. Na olimpiadę na Malcie powołałem taką drużynę: Hanna Ereńska-Radzewska, Grażyna Szmacińska, Małgorzata Wiese i Agnieszka Brustman. W ekipie nie znalazła się wielokrotna mistrzyni Polski Anna Jurczyńska, która na olimpiadzie w Buenos Aires w 1978 roku zdobyła brązowy medal za indywidualny wynik na III szachownicy. W tym samym roku pokonała w meczu o mistrzostwo Polski Małgorzatę Wiese i ja jej w tym pomogłem jako trener. Dwa lata później nie znalazła się w drużynie olimpijskiej. Krytykowano mnie za tę decyzję i ostrzegano, że w przypadku niepowodzenia stracę pracę. Ale ja miałem swoją koncepcję, która odniosła wielki sukces. Nasze szachistki zdobyły brązowy medal! Najmłodsze w drużynie Małgorzata Wiese zdobyła 6.5 z 11 partii i Agnieszka Brustman 8 z 11, za co otrzymała srebrny medal na szachownicy rezerwowej.
Tak powinien postępować trener kadry! Ryzyko jest oczywiście wliczone w ten zawód. Ale tylko w ten sposób można osiągnąć wyższe cele.
Jedno jest pewne, że Michał Krasenkow tego problemu po prostu nie czuje, gdyż nie ma w tym żadnego emocjonalnego interesu!
Dla przypomnienia: Dariusz Świercz poza burtą!