Kontynuacja odcinka 78
Jak już kilkakrotnie pisałem na blogu, autor książek (w naszym przypadku szachowych) powinien zachować zdrowy rozsądek i z przymróżeniem oka przyjmować wszelkie krytyki. Są bowiem osoby, które w pewnym sensie specjalizują się w tym, aby tylko dokopać autorowi.
Część swoich złośliwych tekstów uda się im nawet przemycić w jakiś pismach szachowych. Redakcje czasopism zabezpieczają się formułką Punkt widzenia autorów artykułów nie są naszymi poglądami i zatem nie biorą odpowiedzialności za nieraz mocno krytyczne i absurdalne oceny książek.
Joachim Beyer, właściciel największego wydawnictwa szachowego w strefie niemieckiego języka, kiedyś mnie uświadomił: „My często otrzymujemy różne teksty i przekazujemy je autorom tylko wtedy, kiedy wnoszą coś istotnego, np. jakieś zauważone błędy, które można potem poprawić w kolejnych wydaniach. Uczulam na to pana, gdyż mamy jednego autora, który po dwóch ostrych ocenach swych książek wpadł w poważną depresję”.
Następnie dodał:
„Dla nas właściwie każde omówienie książki w jakiś publikacjach, nawet negatywne, jest jej reklamą. A więc odwagi i pisać. My będziemy oceniać wartość pana prac …”.
Joachim Beyer odradził mi również wszelkie dyskusje z krytykami. „Szkoda czasu i nerwów. Chyba że ma on do przekazania istotne merytoryczne uwagi”.
////////////////////////////////
Sam otrzymuję dość często różne uwagi dotyczące moich książek. Odpowiadam, nawet na te najbardziej absurdalne. Oto niedawne wydarzenie odnośnie pracy „Kombinacje szachowe”:
Gość napisał:
Mam do Pana pytanie. Kupiłem książkę „Kombinacje szachowe”, której jest Pan współautorem. Wstępnie przejrzałem jej spis treści i spodobała mi się. Co papier to papier, lubię choć korzystam też z internetowych serwisów szachowych.
No i jak to z książką zacząłem od początku. Łatwe maty, diagram trzeci. Spędziłem nad nim trochę czasu. Pomyślałem, że szachy to jednak nie dla mnie. Ale zawziąłem się i dalej nic. Zajrzałem do rozwiązania… czy bicia są przymusowe w szachach? Z tej pozycji nie da się zamatować. A już na pewno nie łatwo ani nie szybko.
Dobrze poszedłem dalej kolejne zadanie i kolejne. I kolejny rozdział i wie Pan co? Straciłem zaufanie do Panów. Z tyłu głowy kołacze mi się obawa „a jerzeli w tym zadaniu też jest błąd skoro w takim trywialnym zadaniu autor podaje takie złe rozwiązanie i to autor z takim dorobkiem”.
Dlatego pytanie brzmi gdzie jest błąd. Na diagramie czy w rozwiązaniu?
Oraz czy ktoś dokonał korekty po druku i znajduje sie errata do tej książki. Chciałbym ją dostać.
Po skoczek g5 zakłada Pan bicie Hetmanem na h6. A kto powiedział że czarne tak zrobią. Co po wieża g7? Gramy dalej… To gdzie tu mat i to łatwy?
Moja reakcja:
Po 1…Wg7 białe biją wieżę pionkiem z łatwą wygraną. W szachach nie tylko mat decyduje o wyniku partii, ale także przewaga materialna.
Reakcja Gościa:
I takie zadanie znajduje się w rozdziale łatwe maty? Pan chyba rozumie że czytelnik szuka łatwego mata?
Moja rada:
Zorientowałem się, że mam do czynienia z amatorem. Dlatego napisałem: Proszę skontaktowć się z wydawnictwem Caissa https://www.szachysklep.com.pl/ Oni mają książki dla początkujących. Nasza praca jest pomyślana dla średnio zaawansowanych!
Gość odpowiedział:
Co pan opowiada. Łatwe maty. I wśród prostackich matów zadanie, które nie jest matem. I pan dalej brnie w swoją teorię. No przykre. Jestem średniozaawansowany. I nie mam zaufania do reszty treści zamieszczonej w tej książce po rozmowie z autorem.
////////////////////////////////
Na kolejny zarzut już nie zareagowałem. Na dalszą dyskusję z Gościem szkoda było czasu!