Kontynuacja odcinka 23
W odpowiedzi w dniu 18 sierpnia 2003 roku Przemysław Gdański dalej uparcie twierdził, że mój artykuł przyniósł szkodę polskim szachom. „Jest dla mnie trudne do zrozumienia i zaakceptowania, że zamiast zamieszczać swą krytykę w prasie, nie wysłał Pan swojego materiału do ludzi za proces szkolenia centralnego odpowiedzialnych i w niego zaangażowanych (np. Wiceprezesi ds. Sportowych i Młodzieżowych, szef wyszkolenia, Sekretarz Generalny, Dyrektor Akademii, Trener Kadr Kobiet i prezes PZSzach). To byłoby znakomitym rozpoczęciem dyskusji we właściwym gronie. Cóż, wybrał Pan inną ścieżkę, a dyskusja przeniosła się na forum internetowe, gdzie ani jej poziom, ani efekty nie mogą zadawalać”.
//////////////////////////////
Czyli ja przedstawiałem swoją wersję wydarzeń, a Przemysław Gdański swoją. To mi przypominało polemikę na forum. Ja tłumaczyłem…tłumaczyłem, a oponenci tego i tak nie rozumieli, bo nie chcieli! Podobnie prezes nie chciał przyjąć do wiadomości mojej działalności szkoleniowej i moich sugestii. Szkoda, że wtedy jeszcze nie wiedziałem o „Internetowej szkole szachowej”, w której zaangażowany był jego młodszy brat Jacek. Wtedy miałbym mocne argumenty, że prezesowi mogło nie zależeć na wprowadzeniu wirtualnego szkolenia w MASZ!
////////////////////////////
Dalej Przemysław Gdański napisał, że idea „okrągłego stołu” mu się podoba, ale obawia się jednak, że po moim artykule kilka zasłużonych dla polskich szachów osób może mieć wątpliwości co do szczerości intencji. Może ludziom typu Ryszard Bernard należy się się po prostu „przepraszam”?
/////////////////////////////
Groteska, ja miałem przepraszać Ryszarda Bernarda za jego postępowanie! Przecież to on jest właśnie m.in. współwinny temu, że wirtualne szkolenie w ramach MASZ zostało wprowadzone do praktyki dopiero w tym roku. Na list nie zdążyłem zareagować, a prezes 20 sierpnia przysłał mi kolejny email. Powtórzył te same zarzuty pod moim adresem, że opublikowałem szkodliwy dla polskich szachów artykuł i że wykazuję się ogromnym brakiem sympatii, szacunku i uznania dla Ryszarda Bernarda itd.
//////////////////////////////
W moich listach elektronicznych z dnia 20 i 21 sierpnia odrzuciłem kategorycznie wszystkie zarzuty Przemysława Gdańskiego. M.in. napisałem: „Ja wcale nie jestem wrogiem Bernarda. Cenię jego sukcesy i to wiele razy podkreślałem. Ale nie mogę zrozumieć, że on działa jeszcze starymi metodami i nie dopuszcza nowych. Czy Pan, jako dyrektor banku, dopuściłby do tego, aby zamiast komputerów wrócono do liczydeł? Bernard, jako szef centralnego szkolenia, powinien zrozumieć, że my żyjemy już w 21 wieku…”. Dalej powtórzyłem mój projekt systemu szkolenia w kraju: „Moim głównym planem jest stworzenie systemu szkoleniowego, aby objęta była nim utalentowana młodzież wchodząca w zakres działania Akademii. Ale opieka nad naszymi talentami nie może się ograniczyć tylko do 2-3 sesji w roku. Trzeba stworzyć możliwość kontaktów pomiędzy sesjami, czyli przez cały rok szkoleniowy. Wzorcem powinny być moje doświadczenia”… Dalej pisałem „Uważam, że konieczne jest utworzenie Komisji Szkoleniowej PZSzach, której celem będzie planowanie szkolenia młodzieży w Polsce, jego przeprowadzenie, kontrola i ocena z podsumowaniem i wyciągnięciem właściwych wniosków. Nie może być tak, że o szkoleniu decyduje tylko dyrektor Akademii. Kierownik wyszkolenia Zbigniew Czajka nie ma żadnego głosu w sprawach Akademii, gdyż zabrano mu wszelkie uprawnienia, co uważam za wielkie nieporozumienie. Na czele komisji powinien stanąć wiceprezes d/s szkoleniowych, który koordynowałby całym ruchem szkoleniowym. Oczywiście musi to być osoba kompetentna. Umiejąca podejmować samodzielnie i szybko decyzje, a nie czekająca na dyspozycje z góry. Przez cały rok szkoleniowy powinna być gotowa do współpracy grupa kompetentnych trenerów, którzy by rozwiązywali wszelkie stawiane przez naszą młodzież problemy szkoleniowe poprzez pocztę elektroniczną”… „Poprzez trening wirtualny można wiele pomóc naszej młodzieży, dostarczając jej materiały do treningu oraz udzielać ważne wskazówki dotyczące pracy samoszkoleniowej. Spotkania na sesjach powinny mieć przede wszystkim charakter konsultacyjny. Jest ważne, aby był także kontakt bezpośredni pomiędzy trenerami i młodzieżą. Takie były moje założenia, kiedy zacząłem w 1999 roku trening wirtualny z Wojtaszkiem. Niestety życie pokazało coś innego: z Radkiem spotkałem się dopiero po trzech latach w grudniu 2002 roku, natomiast z Brzeskim ani razu od mojej ostatniej sesji w Wiśle w 2000 roku. To jest właśnie zasługa Bernarda… „
//////////////////////////////
Na te moje dwa emaile Przemysław Gdańsku już nie odpowiedział pisemnie, lecz poprosił elektronicznie 25 sierpnia o mój numer telefonu. Natychmiast przekazałem mu wszelkie dane. Następnego dnia prezes zadzwonił do mnie. Rozmowa była bardzo sympatyczna, tylko że nic konkretnego nie przyniosła. Trudno mi było z nim rozmawiać o sprawach wirtualnego treningu i innych sprawach szkoleniowych, gdy prezes używał ciągle tych samych starych argumentów! Rozmowa została zakończona deklaracją:”Będziemy w kontakcie”!
28 sierpnia do frontalnego ataku na forum PZSzach przeciwko mnie ruszył arcymistrz Bartłomiej Macieja!
///////////////////////////
Przemysław Gdański zrobił karierę zawodową. Nie miał zbyt dużo czasu na szachy. Rok później przegrał wybory i wycofał się z działalności szachowej. Jego następca Janusz Woda natychmiast zlikwidował forum Polskiego Związku Szachowego.