Kontynuacja odcinka 64
Wracam do odcinka 63:
Gość napisał: Przed kilkoma dniami obejrzałem w internecie wywiad ze znanym znawcą polskich szachów …! W dwóch poruszonych kwestiach mam wątpliwości i proszę pana o wyjaśnienie.
//////////////////////////////////////
Pierwszy problem został już wyjaśniony i teraz kolej na drugi. Zacznę od wprowadzenia. Chodzi o wkład naszego genialnego szachisty Akiby Rubinsteina w rozwój szachów.
Załączam wycinek jego biografii z Encyklopedii Żydowskiej.
Garri Kasparow m.in. wypowiada się, że wkład Rubinsteina w rozwój teorii debiutów jest gigantyczny …
Z twórczością naszego znakomitego arcymistrza zainteresowałem się szerzej dopiero po ukazaniu się książki w języku rosyjskim „Akiba Rubinstein” autorstwa Razuwajewa i Murachweriego (Moskwa 1980).
Wcześniej poznałem osobiście Jurija w czasie turnieju w Polanicy Zdroju w 1979 roku. Byłem w tym czasie trenerem kadry Polskiego Związku Szachowego i dlatego miałem możliwość bez większych problemów dyskusji z nim na różne tematy o szachach.
Znałem jego wcześniejszy kontrowersyjny tekst o Akibie Rubinsteinie, w którym nazwał naszego rodaka m.in. „rosyjskim szachistą, prekursorem – obok Czigorina – radzieckiej szkoły szachowej”. To spotkało się oczywiście z decydowaną reakcją polskiego środowiska szachowego (Ten przypadek został obszernie przedstawiony w naszej książce z Jackiem Gajewskim „Akiba Rubinstein, RM 2017”). Dlatego w rozmowie z Jurijem nie podnosiłem tego tematu, aby nie „rozdrażnić” arcymistrza.
Zadałem mu w pewnym momencie pytanie: „Jak oceniasz karierę Rubinsteina?”. Odpowiedział, że był znakomitym szachistą i wniósł wiele dla rozwoju teorii debiutów. „Ale był też wielkim technikiem końcówek, szczególnie wieżówek” drążyłem temat.
„Zgadza się, ale to wynika z praktyki. Debiutów trzeba się nauczyć i zrozumieć, natomiast technikę w grze końcowej można wytrenować w toku gry lub nawet z pomocą odpowiednich ćwiczeń” – odpowiedział. Nie powiedział właściwie nic nowego, gdyż znałem to z lektury różnych publikacji.
Na tym polegała właśnie niezwykła siła radzieckich szachów: Doskonała znajomość fazy debiutowej umożliwiała w toku gry uzyskanie przewagi w grze środkowej i następnie przejście do korzystniejszej (wygranej) końcówki!
Z Jurijem Razuwajewem – uznanym za czołowego trenera świata – spotkałem się potem w Dortmundzie w 1985 r. Był silnym arcymistrzem i wygrał główny turniej w trakcie Szachowych Dni Dortmundu.
W latach 1990 – 1992 graliśmy w 1-Bundeslidze w jednej drużynie Schachfreunde Brackel Dortmund. Jurij komentował też partie z bundesligi dla periodyku „Schachspiegel”, którego byłem redaktorem. W tym okresie mieliśmy bardzo częste kontakty. Wielokrotnie rozmawialiśmy również na tematy szkolenia młodzieży i metodyce treningów w szachach. Także o twórczości Akiby Rubinsteina!
//////////////////////////////////////
Tymczasem u nas w Polsce rozpowszechiano absurdalną „Teorię Capablanki”, o której była wielokrotnie mowa na tym blogu!
Sam już na początku mojej przygody z szachami zadawałem sobie i innym pytanie: „Dlaczego nasi czołowi szachiści nie odnoszą znaczących sukcesów na arenie międzynarodowej. Nie mamy zdolności do uprawiania tego intelektualnego sportu, czy są jakieś inne przyczyny”?
Ten dylemat próbowałem wyjaśnić w latach 1978-1981, kiedy byłem pracownikiem Polskiego Związku Szachowego i miałem możliwość dysputy z różnymi osobami, które miały coś do powiedzenia w tym temacie.
Najbardziej „uświadomił” mnie w tej kwestii Stanisław Gawlikowski – znany publicysta i badacz historii szachów.
Pisałem już kiedyś na blogu, że w 1980 roku w Zakopanem na zgrupowaniu kadry narodowej miał on kilka wykładów na temat historii naszej dyscypliny. Bardzo dowcipnie (nie wszystko mogę powtórzyć) przedstawił pozycję polskich szachów w świecie, która właściwie niewiele zmieniła się od 1945 roku.
M.in. powiedział, że przed wojną Ministerstwo Spraw Zagranicznych, które finansowało wyjazd naszej reprezentacji na olimpiady stawiało jeden warunek: „Będą pieniądze, ale musi być w drużynie choć jeden prawdziwy Polak”! Dla przypomnienia: W drużynie w Hamburgu 1930 grał nasz Kazimierz Makarczyk!
Natomiast w rozmowie prywatnej Stanisław Gawlikowski wyjaśnił mi, dlaczego – według niego – rozpowszechnia się w polskim środowisku szachowym „Teorię Capablanki”, a nie osiągnięcia Polaka Akiby Rubinsteina.
Nie wnikając jednak w szczegóły tej dyskusji, w książce o Akibie Rubinsteinie wspólnie z Jackiem Gajewskim przedstawiliśmy kolosalne osiągnięcia naszego genialnego arcymistrza w rozwoju królewskiej gry i to, że jego twórczość powinna być wzorcem dla tych polskich szachistek oraz szachistów z ambicjami osiągania wyników sportowych na skalę światową! Powinna być też kierunkiem działania naszych trenerów, aby w tym duchu szkolili naszą utalentowaną młodzież!
Sam w swojej „działce” uwypukliłem szczególne osiągnięcia Akiby Rubinsteina w rozwoju teorii debiutów.
Załączam kopię strony 71.
cdn
Nasi zagrali poprawnie, bez pozytywnych farejerwerków. Jak przed każdym Pucharem Świata kibice żyją złudzeniami i iluzjami, a później rzeczywistość brutalnie rewiduje mrzonki. Było wiadomo, że jedynym zawodnikiem mogącym realnie zamieszać jest Duda. Trudno mu coś zarzucić, walczył ładnie, przegrać z Caruaną to nie wstyd. Można natomiast doczepić się co do stylu przegranej w II partii z Caruaną. Janek na przestrzeni ostatnich lat ewidentnie poprawił repertuar debiutowy, jego słabością jest obrona gorszych pozycji z dobrymi zawodnikami typu Caruana. Na dzień dzisiejszy Janek jeszcze trochę odstaje od ścisłej czołówki w partiach klasycznych. Radka Wojtaszka tym razem nie dopadła dosyć częsta w jego wykonaniu niemoc na Pucharach Świata, ale na pierwszym dobrym zawodniku się wyłożył. Do formy sprzed kilku lat daleko. Od pozostałych zawodników trudno było czegoś wielkiego oczekiwać. Myślałem ,że więcej namiesza Janik, ale miał pecha i trafił na dobrze dysponowanego Domíngueza. Puchar Świata udowadnia, że na chwilę obecną mamy jednego liczacego się zawodnika Dudę. W dobrej formie groźny jest Wojtaszek, tylko ta dobra forma jest coraz bardziej ulotna. Zawodnicy typu Bartel czy Piorun są dobrzy w drużynówkach na dalszych deskach, indywidualnie na poziomie światowym się nie liczą. Młodzi zawodnicy Janik, Teclaf, Gumularz to melodia przyszłości, aktualnie od najlepszych w ich wieku dzieli ich przepaść.
W przypadku kobiet rozczarowująca była nieobecność Aliny i Aleksandry, zawodniczek co mogły teoretycznie najlepiej zapunktować. Z pozostałych zawodniczek plus można zapisać jedynie Klaudii Kulon, która walczyła i szarpała w swoim stylu. Osobiście jestem bardzo zawiedziony postawą Oliwii Kiołbasy, która przegrała gładko w II rundzie. Zawodniczka ostatnio nie reprezentuje się najlepiej, są jakieś bariery do pokonania. Na chwilę obecną w szachach światowych liczy się jedynie Alina Kaszlińska, mająca jednak duże wahania formy. Młodym zawodniczkom Malcewskiej, Kiołbasie i Rudzińskiej ewidentnie potrzebne jest wzmocnienie sztabu szkoleniowego. Bo tak to minie kilka lat i będziemy mieli kolejne zawodniczki na poziomie 2400, mocne w szachach drużynowych i kompletnie nie liczące się w zawodach indywidualnych.
////////////////////////////////////
cdn