Znakomity arbiter szachowy Andrzej Filipowicz opublikował w miesięczniku „Magazyn Szachowy” (marzec 2015) swoją opinię w kwestii znaczenia debiutów i końcówek w szachach:
Archiwum kategorii ‘Polemiki’
Udział Radosława Wojtaszka w tradycyjnym turnieju Tata Steel spotkał się z wielkim zainteresowaniem i wywołał sporo emocji w środowisku szachowym w Polsce.
Nasz arcymistrz wystartował znakomicie i jego zwycięstwo nad Magnusem Carlsenem spotkało się z dużym echem w mediach krajowych i światowych. Następnie Radek pokonał jeszcze drugiego szachistę w rankingu FIDE i wydawało się, że będzie super!
Tak się jednak nie stało. W pozostałych 7 partiach nasz arcymistrz zdobył tylko 1,5 pkt i uplasował się ostatecznie na 9 miejscu.
W trakcie turnieju dyskutowano na blogu o grze Wojtaszka. Były różne opinie. Dokonałem pewnego podsumowania i liczę na dalsze konstruktywne polemiki.
/////////////////////////////////////
Krzysztof Kledzik:
Myślę że nasz najlepszy zawodnik, osoba aspirująca do miejsca w czołówce światowej nie powinna ograniczać się do bycia czyimś analitykiem. Radek jest młody, ma siłę, potencjał, i jak widać obecnie, możliwości aby skutecznie rywalizować z najlepszymi. Dlatego powinien zacząć pracować na siebie a nie na kogoś innego. Chyba nam wszystkim zależy aby Radek stał się szachistą takim jak inne osoby z czołówki światowej. Anand już osiągnął wszystko. Więc czas aby Radek zaczął dbać o siebie, grać w superturniejach, wygrywać z najlepszymi i zaczął budować własną karierę szachową, a nie Ananda czy innych zawodników. Dlaczego ktoś inny ma na barkach Radka piąć się w górę? Bądźmy patriotami, niech Radek pnie się w górę!
Marcin:
Ten turniej da Wojtaszkowi więcej niż wszystkie turnieje grane przez ostatnie 2 lata. Wielu ludzi nie wiedziało nawet, że jest taki zawodnik jak Wojtaszek, bo facet miał wysoki ranking, ale nie było go widać nawet w kołówkach klasy B – grał prawie wyłącznie w ligach i openach. Po ograniu światowych numerów 1 i 2 pewnie już zapewnił sobie zaproszenie do kolejnych turniejów i oby ich nie zmarnował! Jak się chce coś osiągnąc, trzeba grać z czołówką. Turnieje klasy C i D nikogo nie interesują. Wojtaszek ma w końcu szanse pokazać swój pełen potencjał.
Hetman:
„Nie zastanawiałem się ani chwili-mówi Radek. Uznał, że poruszanie kwestii stawki za współpracę to byłaby wobec mistrza niestosowność. Przez te siedem lat nigdy nie rozmawiali o pieniądzach.-Za darmo też bym to robił-dodaje Wojtaszek.” Od kiedy to nasz główny analityk pracuje dla szachowej „Armii Zbawienia”?. Radek ostro przesadził w swojej wypowiedzi. Sport zawodowy to nie jest sport charytatywny lecz sport+biznes. A od kiedy to w biznesie nie rozmawia się o pieniądzach i deklaruje 7-letnią pracę dla kogoś nawet za darmo?
Arek:
Amator: „Niewykorzystane przez Vishy’ego warianty i systemy gry trafiają do wspólnej puli, z której Radek i Grzegorz mogą korzystać. -Ale tylko w uzasadnionych przypadkach, czyli w meczach o dużą stawkę-zaznacza Radek.”
A więc Radek ma prawo korzystać z własnych analiz tylko w wyjątkowych sytuacjach. W Wijk nie gra o żaden tytuł, więc musi grać drugorzędne warianty, nieprzydatne Anandowi.
——————————————-
Ja tego też nie mogę zrozumieć, co dała Radkowi ta współpraca z Anandem, skoro nie może wykorzystywać własnych analiz? Przez wiele lat przez to nie grał w silnych turniejach. Mnie się też wydaje, że jedyną korzyścią to była dobra kasa. Ale trzymajmy kciuki za następne partie. Ja mam ciągle nadzieję, że Radek wygra jeszcze kilka partii.
Arek:
Radek ma 28 lat a Ding Liren 23. Chińczyk miał lepszą kondycję. Różnica wieku mogła mieć duże znaczenie. Ciekawe czy Radek uprawia jakiś sport? Może ma ktoś wiedzę na ten temat?
Tomasz71:
Potwierdza się stwierdzenie Karpowa że kazda faza gry jest ważna, Radek dwie partie przegrał w końcówkach nieżle wychodząc z debiutu. Zatem trening szachowy powinien być przypisany do potrzeb zawodnika, każdemu według potrzeb, Radkowi plany, końcówki i liczenie wariantów a nie debiuty w których jest naprawdę dobry.
Amator:
Można podsumować cały turniej. Radek wypadł powyżej oczekiwań. Wynik -2 w silnym turnieju jest sukcesem. Polak potwierdził, że należy do pierwszej 50-tki na świecie, a w pojedynczych partiach potrafi wygrywać z czołówką światową. Radek może grać jeszcze lepiej, jeśli zrezygnuje z pracy dla Ananda i skupi się na własnym rozwoju.
Krzysztof Kledzik:
Myślę że Amator bardzo celnie podsumował występ Radka w tym turnieju. Za nim się rozpoczął podejrzewałem że Wojtaszek jest w stanie osiągnąć do 50% punktów, i to się potwierdziło. Nasz zawodnik jest za świeży jak na warunki superturniejów, i przez to nie może powalczyć o lepszą lokatę (na razie). Niestety negatywnie odbija się wieloletnia nieobecność Radka w renomowanych turniejach i brak ogrania z zawodnikami z czołówki światowej. Negatywnie odbija się też poświęcenie własnej kariery na rzecz kariery Ananda. Mam nadzieję że Radek w końcu zacznie pracować na siebie a nie na obcych zawodników. Poanalizował, poanalizował (za wiele lat na to przeznaczył, złożył się w ofierze na hinduskim ołtarzu i sam nie grał) i już wystarczy. Trzeba było wcześniej zakończyć pracę dla Ananda i skupić się na własnym treningu. Prawdopodobnie gdyby to zrobił, to w tym superturnieju przekroczyłby 50% punktów. Tego nie wiadomo na pewno, ale tak mi się wydaje. Aby zajmować wysoką pozycję w superturnieju trzeba często grać z wysoko notowanymi przeciwnikami, a nie poświęcać się wyłącznie pracy analitycznej dla kogoś. W tym superturnieju Wojtaszek pokazał że ma potencjał. Teraz powinien pracować nad jego urealnieniem.
MAT:
Wojtaszek grał w tym turnieju tak, jak mu na to pozwalali jego przeciwnicy i ze swojego wyniku powinien być zadowolony, bo mogło być gorzej. Kibiców pewnie 9 miejsce naszego arcymistrza w tym turnieju nie zadawala, ale bądźmy dobrych myśli, że następnym razem będzie super.
Gość 1:
U Wojtaszka dominującą rolę odgrywa komputer, co zresztą opisał Gajewski. Oni po partii zamiast analizować niedokładności, jak dawniej, to patrzą na ocenę komputera – co utrudnia przyswojenie wiedzy i uniemożliwia postęp w grze środkowej i końcówkach. To dotyczy nie tylko Wojtaszka, ale jemu to ciąży szczególnie, bo jest analitykiem i musi dać szefowi ocenę komputerową. Praca z Anandem dała Wojtaszkowi orientację o sile czołówki światowej, ale jednocześnie mógł popaść w kompleksy niższości, co widać z artykułu Gajewskiego – podziw dla szybkości i wiedzy Ananda. Poza tym brak profesjonalizmu – nie wziął do Wijk aan Zee żadnego trenera, a tam prawie wszyscy mają sekundantów, w każdym razie ci na szczeblu! Żal mu było paru złotych na opłacenie pobytu Gajewskiego itp. – to kwota rzędu 2.500 max 3.000, co pewnie pokrywa honorarium lub nagroda, nawet za kiepskie miejsce w Wijk aan Zee.
Gość 2:
Moim zdaniem Wojtaszek nie ma szans na walkę z czołówką światową, tylko może się cieszyć z pojedynczych zwycięstw, też niezwykle cennych. Inni i tego nie mają! Oczywiście, gdyby znalazł trenera, który pokaże mu słabe strony, to może miałby jeszcze szanse – do 35 roku można śmiało walczyć z najlepszymi.
Gość 3:
Uważam, że nasz arcymistrz nie ma większego talentu szachowego i dlatego słusznie poświęcił się pracy dla Ananda. Radek chyba sam to dobrze zrozumiał i dlatego nie próbowal nigdy tego faktu zmienić.
Gość 4:
Uważam, że dobrze zrobił, angażując się do pracy u Ananda, bo zapewnił sobie jakiś standard życia. Czy bez tej pracy osiągnąłby zarobki w wyczynie tego samego rzędu, to trudno powiedzieć?? W polskiej szachowej atmosferze niezwykle ciężko dojść do sukcesów, bo liczna miernota rzuca kłody pod nogi każdego dnia! Nikogo w PZSzach wyczyn nie interesuje i w najbliższych 4-5 latach nie będzie interesował – utrącanie ludzi z sukcesami jest typowe dla wielu dziedzin – dlatego powiem po prostu – brawo Radek!
Krzysztof Kledzik:
Na blogu K.Jopka anonimowy komentator zamieścił ciekawą uwagę na temat braków kondycyjnych R.Wojtaszka:
„wyjaśnię to wszystkim: Radek Wojtaszek super gra w szachy, ale nie ma kondycji fizycznej. Ma nadwagę, nie jest dynamiczny, można było zobaczyć jak się rusza w Holandii. Im dalej wiec tym gorzej. Im dłużej trwała partia tym grosze wyniki, im późniejsza runda tym gorsze wyniki. Radek 2500 kalorii – zdrowych i na bieżnie: codziennie 40min – 7km i za 6m będziesz mistrzem. Mi ELO wzrosło 150pkt tylko od schudnięcia i sportu. Zobaczcie jak się rusza Magnus, a jak Radek. Kondycja w szachach na takim turnieju to 50% sukcesu.”
////////////////////////////////////
Oczywiście to przesada, że wystarczy schudnąć aby stać się mistrzem, ale zgadzam się że anonimowy komentator poruszył ważną sprawę. Radek nie wytrzymuje kondycyjnie długich i męczących turniejów, bo nie zetknął się z takim typem walki. Tata Steel nie jest 2-3 dniowym openem, lecz długotrwałą i ciężką walką z najlepszymi zawodnikami, o wszystko. Bez żelaznej kondycji Radek nie poradzi sobie. Jeżeli chce mniej więcej na równym poziomie przebrnąć przez cały długi i ciężki turniej, to musi zadbać o kondycję.
Poprzednie odcinki:
W dalszym ciągu trwa dyskusja o problemach poszczególnych faz w partii szachowej. Oto kilka opinii:
Gość 1 napisał: Dzisiaj całą Obronę Grunfelda przerobiłem z Pana książki o debiutach. Ja już to odkryłem, że po 20 latach zapomniałem debiuty i często źle z nich wychodzę i wtedy to już mi nawet rozwiązywanie zadań i ciągłe trenowanie gry środkowej oraz końcówek nie może pomóc. Ale też zauważyłem, że jak z debiutu wyjdę chociaż równo i gra jest kombinacyjna i dynamiczna a nie pozycyjna, to się w miarę w nich odnajduję.
Gość 2 napisał: Van Wely w Tata Steel zaprzepaścił trzy partie, które elementarnie wygrywał w końcówkach – z debiutów prawie z każdym wychodzi dobrze, w grze środkowej sobie radzi, a w końcówkach klops, nawet w elementarnej wieżówce.
Gość 3 napisał: Nasi szachiści tylko znają debiuty, może nienadzwyczajnie, natomiast są słabi w grze środkowej i końcówkach.
Carlsen o Wojtaszku: To dobry szachista, ale nie jest praktykiem. Jest dobrze przygotowany. Lepszy strateg ale gorszy taktyk. Przeciwko mnie dobrze zagrał debiut …
Spójrzmy krytycznie na sytuację polskich szachów wyczynowych po II wojnie światowej. Na dobrą sprawę doczekaliśmy się tylko jednego zawodnika, który osiągnął szczyt światowych szachów. Jest nim właśnie Radosław Wojtaszek, który kilkakrotnie podkreślał, że pracuje przede wszystkim nad otwarciami. Tylko dzięki swojej wiedzy debiutowej i pracy analitycznej w tym zakresie znalazł się w ekipie Ananda. Gdyby jego specjalnością byłyby końcówki, to miejsca u Ananda dla niego nie byłoby. We współczesnych szachach najważniejsze są bowiem debiuty, ponieważ tutaj bardzo często rozstrzyga się los partii.
Gość 2 podkreślił wpadki Van Wely w grze końcowej. To się każdemu może zdarzyć po wielogodzinnej i wyczerpującej grze. Zresztą Holender nie jest już pierwszej młodości i niedokładności w końcowym stadium gry mogą być usprawiedliwione. Podobnych przypadków znam wiele. Nawet arcymistrzowie z tej najwyższej półki popełniają błędy i nikt rozsądny nie będzie im zarzucać nieznajomość końcówek. Tylko „maszyny” są idealne!
Zdaniem Gościa 3 nasi szachiści znają debiuty. Natomiast są słabi w grze środkowej i końcówkach. Z tym się nie zgadzam. Wielokrotnie analizowałem i komentowałem partie naszych czołowych zawodników oraz ukazywałem ich słabości w grze. Właśnie otwarcia są piętą Achillesową naszych kadr. Natomiast lepiej dają sobie radę w pozostałych fazach gry!
Przytaczam partię Bartłomieja Maciei, który w przeszłości miał szansę dojść do czołówki światowej. Niestety Polak pracował nad szachami w niewłaściwym kierunku. Najsilniejszą stroną naszego arcymistrza są właśnie końcówki, a najsłabszą debiuty. Dlatego w wielu partiach nie potrafił wykazać się swoją najsilniejszą bronią, gdyż poległ wcześniej!
Start naszego najlepszego arcymistrza Radosława Wojtaszka w turnieju Tata Steel wywołuje dalej emocje i różne komentarze. W kwestii pracy dla Ananda są ogólnie eksponowane dwie linie opinii:
Krzysztof Kledzik: Myślę że nasz najlepszy zawodnik, osoba aspirująca do miejsca w czołówce światowej nie powinna ograniczać się do bycia czyimś analitykiem. Radek jest młody, ma siłę, potencjał, i jak widać obecnie, możliwości aby skutecznie rywalizować z najlepszymi. Dlatego powinien zacząć pracować na siebie a nie na kogoś innego. Chyba nam wszystkim zależy aby Radek stał się szachistą takim jak inne osoby z czołówki światowej.
Gość: Radosław Wojtaszek poświęcił 7 lat swego najlepszego życia dla Ananda. Ma obecnie 28 lat i na prawdziwą karierę zawodniczą jest już za późno. W świecie będzie jeden z wielu, ale w Polsce będzie jeszcze długo najlepszy. Dzięki pracy dla Ananda ma zabezpieczenie finansowe.
Czoper: A ja niezmiennie uważam, że właśnie dzięki tej pracy (dla Ananda), Wojtaszek gra teraz tak, jak gra.
Gość: Uważam, że nasz arcymistrz nie ma większego talentu szachowego i dlatego słusznie poświęcił się pracy dla Ananda. Radek chyba sam to dobrze zrozumiał i dlatego nie próbowal nigdy tego faktu zmienić.
Dla przypomnienia:
Sukcesy Radosława Wojtaszka na turnieju Tata Steel w Holandii spowodały wielkie emocje w naszym środowisku szachowym i stały sie przyczynkiem do ożywionych dyskusji i nawet ostrych sporów w kwestii szkolenia oraz pozycji polskich szachów w świecie.
Sam otrzymałem sporo prywatnych listów elektronicznych z kraju, także z Niemiec, Anglii, USA, Kanady i Australii z różnymi opiniami na temat ostatnich wydarzeń związanych z udziałem Wojtaszka w wspomnianym turnieju.
Kilku moich znajomych jest zaskoczonych świetną postawą polskiego arcymistrza, ponieważ do tej pory nazwisko Wojtaszek nie obiło się o ich uszy.
To może być zrozumiałe. Przecież tegoroczny turniej Tata Steel jest pierwszą poważną imprezą Radka, w której spotkał się z silnymi arcymistrzami i pokonał dwóch najlepszych szachistów naszego globu.
Wydarzenie to świadczy, jak ważne są starty w renomowanych turniejach. Na tę kwestię często zwracaliśmy uwagę na tym blogu, co spotkało się z ostrą krytyką naszych oponentów.
Załączam krótkie podsumowanie dotychczasowej dyskusji w temacie: Link.
Gość 1: Cieszę się, że wreszcie jest głośno w świecie o polskich szachach. Mam nadzieję, że już niedługo zobaczę pana Wojtaszka na jakimś amerykańskim turnieju.
Gość 2: Brawo dla Radosława Wojtaszka. Liczę na dalsze jego sukcesy i rozsławianie polskich szachów turniejowych.
Krzysztof Kledzik: Anand już osiągnął wszystko. Więc czas aby Radek zaczął dbać o siebie, grać w superturniejach, wygrywać z najlepszymi i zaczął budować własną karierę szachową, a nie Ananda czy innych zawodników. Dlaczego ktoś inny ma na barkach Radka piąć się w górę? Bądźmy patriotami, niech Radek pnie się w górę!
Marcin: Ten turniej da Wojtaszkowi więcej niż wszystkie turnieje grane przez ostatnie 2 lata. Wielu ludzi nie wiedziało nawet, że jest taki zawodnik jak Wojtaszek, bo facet miał wysoki ranking ale nie było go widać nawet w kołówkach klasy B – grał prawie wyłącznie w ligach i openach. Po ograniu światowych numerów 1 i 2 pewnie już zapewnił sobie zaproszenie do kolejnych turniejów i oby ich nie zmarnował! Jak się chce coś osiągnąć, trzeba grać z czołówką. Turnieje klasy C i D nikogo nie interesują. Wojtaszek ma w końcu szanse pokazać swój pełen potencjał…
Hetman: Na jednym ze znanych blogów tzw. prawdziwi kibice szachowi atakują i kpią z Yassera Seirawana, choć nie dorastają mu do pięt. I to według nich jest poprawne zachowanie zgodne z zasadami które ciągle tam wygłaszają? Seirawan nie zna Wojtaszka, bo pomimo wysokiego rankingu Radek nie ma żadnych osiągnięć na miarę czołówki światowej. Proste? Proste.
Krzysztof Kledzik: Na razie ten turniej jest turniejem życia Radka. Chłopak zostanie dostrzeżony przez czołówkę światową, i oprócz postrzegania go jako dobrego analityka, będzie rozpoznawany jako niebezpieczny szachista-praktyk. Oby Radek udźwignął ciężar całego turnieju, a będzie to wielki sukces.
- Wiceprezes Włodzimierz Schmidt podkreślił, że słabe przygotowanie debiutowe jest problemem zarówno czołówki kobiet, jak i mężczyzn i zadeklarował gotowość nadzorowania pracy konsultanta debiutowego kadry kobiet i mężczyzn (Protokół z zebrania zarządu Warszawa, biuro PZSzach, Al. Jerozolimskie 49, 27 października 2012 r. godz. 10.00-18.00).
- Michał Krasenkow–trener kadry Polskiego Związku Szachowego (Pismo MAT 4-2013): Kładzenie nacisku na pracę nad debiutami jest śmiesznym podejściem.
- Anatoli Karpow–mistrz świata w latach 1975-1985 oraz 1993-1999: Każda faza partii, otwarcie, gra środkowa i końcówka ma duże znaczenie. Jeżeli na początku gry, któraś ze stron uzyska przewagę materialną lub pozycyjną, to zniwelować ją w grze środkowej będzie bardzo trudno. W tej sytuacji do końcówki może w ogóle nie dojść. Bez poprawnej gry w debiucie, nie można więc myśleć o sukcesach w szachach.
- Władimir Kramnik–mistrz świata w latach 2000-2007: Moja specjalność to debiut i przejście do gry środkowej. Tu nie chodzi o wiedzę, tylko o zrozumienie oraz pojęcie kierunku działania.
- Borys Gelfand–wicemistrz świata w 2012 roku: Byłem wychowany, że debiut to najważniejsza część partii i trzeba go wygrać. Dlatego muszę silnie obciążać mózg.
- Czołowy trener MASZ: Ja osobiście, w pracy i w konsultacjach z juniorami, zwracam większą uwagę na idee, myśli, najważniejsze ścieżki, nastawienie do partii, nie zalewając ich wariantami.
- Jerzy Konikowski–trener I klasy i publicysta: Studiujcie debiuty, a w grze środkowej i końcówkach dacie sobie na pewno radę!
- Monika Soćko–najlepsza polska szachistka: Ranking rzędu 2400 czy 2500 można zdobyć samym talentem, ale dalszy rozwój wymaga dobrych trenerów i wielkiej własnej pracy. Tak, polscy szachiści są leniwi. Naturalnie nie wszyscy, ale większość.
- Mistrz świata Magnus Carlsen: Głównie pracowałem nad otwarciami (przed meczem z Anandem). Myślę, że końcówki i grę środkowo opanowuje się dzięki grze turniejowej. W tym sensie nie trenowałem tych faz gry, które są moją siłą.
- Garri Kasparow–mistrz świata w latach 1985–2000: Nie ma znaczenia jak dobrze grasz, nie możesz spodziewać się dobrych wyników kiedy masz przegraną po debiucie.
//////////////////////
Chyba nikt się tego nie spodziewał, że Radosław Wojtaszek po zwycięstwie nad mistrzem świata Magnusem Carlsenem rozprawi się w V rundzie międzynarodowego turnieju Tata Steel Chess z drugim zawodnikiem w światowym rankingu FIDE Włochem Fabiano Caruaną.
Obie partie Polak wygrał wskutek świetnie rozegranej fazie debiutowej i bezlitosnym wykorzystaniu niefortunnego wyboru otwarcia przez swoich przeciwników. Obrona holenderska jest z pewnością ciekawym otwarciem, ale stosowanie jej przeciwko silnym zawodnikom jest związane z dużym ryzykiem. Nasz arcymistrz pokazał, że solidnym przygotowaniem debiutowym można z powodzeniem walczyć nawet ze ścisłą elitą światową.
Rada dla młodych i ambitnych szachistów w kraju: Poświęćcie więcej czasu na studiowanie debiutów, a nie końcówek. Bierzcie przykład z Radosława Wojtaszka!
Słuchajcie wielkich autorytetów:
Anatoli Karpow–mistrz świata w latach 1975-1985 oraz 1993-1999: Każda faza partii, otwarcie, gra środkowa i końcówka ma duże znaczenie. Jeżeli na początku gry, któraś ze stron uzyska przewagę materialną lub pozycyjną, to zniwelować ją w grze środkowej będzie bardzo trudno. W tej sytuacji do końcówki może w ogóle nie dojść. Bez poprawnej gry w debiucie, nie można więc myśleć o sukcesach w szachach.
Garri Kasparow–mistrz świata w latach 1985–2000: Nie ma znaczenia jak dobrze grasz, nie możesz spodziewać się dobrych wyników kiedy masz przegraną po debiucie.
- Wiceprezes Włodzimierz Schmidt podkreślił, że słabe przygotowanie debiutowe jest problemem zarówno czołówki kobiet, jak i mężczyzn i zadeklarował gotowość nadzorowania pracy konsultanta debiutowego kadry kobiet i mężczyzn (Protokół z zebrania zarządu Warszawa, biuro PZSzach, Al. Jerozolimskie 49, 27 października 2012 r. godz. 10.00-18.00).
- Michał Krasenkow–trener kadry Polskiego Związku Szachowego (Pismo MAT 4-2013): Kładzenie nacisku na pracę nad debiutami jest śmiesznym podejściem.
- Anatoli Karpow–mistrz świata w latach 1975-1985 oraz 1993-1999: Każda faza partii, otwarcie, gra środkowa i końcówka ma duże znaczenie. Jeżeli na początku gry, któraś ze stron uzyska przewagę materialną lub pozycyjną, to zniwelować ją w grze środkowej będzie bardzo trudno. W tej sytuacji do końcówki może w ogóle nie dojść. Bez poprawnej gry w debiucie, nie można więc myśleć o sukcesach w szachach.
- Władimir Kramnik–mistrz świata w latach 2000-2007: Moja specjalność to debiut i przejście do gry środkowej. Tu nie chodzi o wiedzę, tylko o zrozumienie oraz pojęcie kierunku działania.
- Borys Gelfand–wicemistrz świata w 2012 roku: Byłem wychowany, że debiut to najważniejsza część partii i trzeba go wygrać. Dlatego muszę silnie obciążać mózg.
- Czołowy trener MASZ: Ja osobiście, w pracy i w konsultacjach z juniorami, zwracam większą uwagę na idee, myśli, najważniejsze ścieżki, nastawienie do partii, nie zalewając ich wariantami.
- Jerzy Konikowski–trener I klasy i publicysta: Studiujcie debiuty, a w grze środkowej i końcówkach dacie sobie na pewno radę!
- Monika Soćko–najlepsza polska szachistka: Ranking rzędu 2400 czy 2500 można zdobyć samym talentem, ale dalszy rozwój wymaga dobrych trenerów i wielkiej własnej pracy. Tak, polscy szachiści są leniwi. Naturalnie nie wszyscy, ale większość.
- Mistrz świata Magnus Carlsen: Głównie pracowałem nad otwarciami (przed meczem z Anandem). Myślę, że końcówki i grę środkowo opanowuje się dzięki grze turniejowej. W tym sensie nie trenowałem tych faz gry, które są moją siłą.
- Garri Kasparow–mistrz świata w latach 1985–2000: Nie ma znaczenia jak dobrze grasz, nie możesz spodziewać się dobrych wyników kiedy masz przegraną po debiucie.
//////////////////////
Poniższą partię „dedykuję” tym wszystkim zwolennikom tezy, że gra końcowa jest najważniejszą fazą partii i że Końcówka to podstawa gry w szachy – jak twierdził Capablanca i miał rację. Bez tego nie można wygrywać, a nawet istnieć w szachach.
Natomiast ja od lat twierdzę, że we współczesnych szachach debiut jest najważniejszą częścią, ponieważ to jest fundament partii. Poprawnie rozegrany daje duże szanse na odniesienie sukcesu, nawet przeciwko silniejszym przeciwnikom.
Udowodnił to nasz najlepszy szachista Radosław Wojtaszek, który w trzeciej rundzie turnieju międzynarodowego w Wijk aan Zee – po świetnie rozegranym debiucie – pokonał Magnusa Carlsena! Mistrz świata nie błysnął techniką gry na początku partii i po 29.g4! stracił figurę bez rekompensaty. Po heroicznej obronie przeszedł do końcówki, ale przegranej. Nasz arcymistrz bez większego trudu zrealizował przewagę materialną.
Na tym blogu od lat toczy się „walka” z sympatykami końcówek. Tej kwestii poświęcony jest m.in. ten dział.
Radosław Wojtaszek jest chyba jedynym zawodnikiem w Polsce, który już dawno zrozumiał istotę znaczenia otwarć w pojedynkach szachowych. Przypominam co napisano o nim w lutowej Panoramie Szachowej 2004: „Jego najsilniejszą stroną jest właśnie doskonała znajomość teorii debiutów”. Tylko z tej właśnie wiedzy Wojtaszek znalazł się w ekipie Vishy Ananda i przez kilka lat uczestniczył w meczach o mistrzostwo świata jako analityk!
Może po tej partii nasi trenerzy, publicyści, działacze i sami zawodnicy wreszcie pojmą, że bez dobrej znajomości teorii debiutów nie ma szans na osiąganie znaczących sukcesów w silnych turniejach!
Prawdopodobnie większość polskich kibiców szachowych śledziła z zapartym tchem zmagania naszego czołowego zawodnika na turnieju w Biel: Link.
Radosław Wojtaszek zakończył zmagania na wysokim, drugim miejscu, które należy traktować jako sukces. Być może, nastąpi teraz seria jego kolejnych zwycięstw, które pozwolą Radkowi na zawitanie w okolice czołówki światowej. Pożyjemy – zobaczymy.
Przeglądając informacje szachowe dotyczące wspomnianego zwycięstwa Radosława, natknąłem się na zawoalowane opinie kierowane (nie z nazwiska) zapewne w moją stronę. Np. jakoby wiele słyszano nieprawdziwych stwierdzeń na temat naszego arcymistrza. Chodzi o wypalenie sportowe, zaniżony ranking i sprawę poświęcenia własnej kariery na rzecz Ananda. Jakoś nie przypominam sobie abym ja, czy ktokolwiek inny kłamał, pisząc artykuły i komentarze o Wojtaszku. Autorzy takich opinii zapominają lub nie chcą pamiętać o tym, że mamy takie samo prawo do wypowiadania się na tematy naszych szachistów, jak i oni. A to że myślimy i mówimy inaczej niż tamte osoby nie oznacza, że nie mamy racji, czy że mówimy nieprawdę. Pragnę zaznaczyć, że na niniejszym blogu w różnych wpisach podkreślałem (w tym momencie mówię o sobie) że nie mam monopolu na prawdę, i że zapewne mylę się w różnych kwestiach.
Ponieważ pewien z anonimów sugerował że autor opinii o sprawie Wojtaszek-Anand ma problemy z niezdrowymi zmysłami, dlatego ustosunkuję się do tej wypowiedzi. Wielokrotnie wskazywałem na fakt, iż zamiast skupiać się na rozwoju własnej kariery szachowej, Radek zajmuje się progresem Ananda. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby Radek był wyłącznie analitykiem szachowym, na usługach innych zawodników. Jednak nasz czołowy kadrowicz jest czynnym szachistą, w kwiecie sił twórczych. Młody, silny, z chłonnym umysłem. Powinien dbać o własną karierę sportową i poświęcać czas na samoszkolenie, a nie na rozwój kariery sportowej innego zawodnika. Oczywiście wykonywał dobrze swoje zadanie, i Anand to docenił. Z pewnością analizy szachowe przeprowadzone przez Radka miały dużą wartość, ale dla byłego mistrza świata. Praca analityczna wykonana przez Wojtaszka była nastawiona na konkretnego zawodnika, i na konkretną sytuację meczową. To nie była praca dająca przewagę Radkowi, lecz innemu zawodnikowi. Pracując dla innych nie pracował dla siebie. Czas który poświęcał innemu czynnemu sportowcowi, powinien poświęcić wyłącznie sobie. Prawdopodobnie w takim przypadku oglądalibyśmy Radka już w grupie A, na turnieju w Wijk aan Zee. Obecnie jest szansa, że nasz zawodnik ostatecznie uwolni się od Ananda i zacznie pracować nad własnym rozwojem. Być może już to zrobił, a dowodem tego jest zajęcie wysokiego miejsca na turnieju w Biel.
Stosując określenie zaczerpnięte z wrestlingu, dotychczas nasz zawodnik pozostawał w strefie mid-card’u. Oczywiście mam na myśli średni poziom światowy, a właściwie górny poziom średni, bo nikt nie zaprzeczy, że w Polsce Radek jest najlepszy. Ale na to aby stać się światowej klasy main-eventer’em, czołowy kadrowicz musi jeszcze poczekać. Miejmy jednak nadzieję że doczekamy się czasów, gdy Wojtaszek stanie się gwiazdą „walki wieczoru” na znanych superturniejach.
Krzysztof Kledzik
Zauważyłem że w internetowych wypowiedziach różnych osób związanych z szachami pojawiają się stwierdzenia, że jakieś zagadnienia są ogólnie znane i wiadome, że wszyscy wszystko wiedzą, itp. Temat ten był już naświetlony w związku z wypowiedzią am Krasenkowa który utrzymywał że wszyscy wiedzą jaka jest rola kapitana drużyny i jak prowadzi się zajęcia na zgrupowaniach. Ciekawe skąd osoby rozpoczynające przygodę z szachami lub po prostu amatorzy szachowi mają to wiedzieć? Temat był szerzej przedstawiony we wpisie oraz w zamieszczonych pod nim komentarzach.
Podobne słowa padły też w niedawnych artykułach na jednym z blogów szachowych. Np. „wszyscy wiedzą (a Janek przede wszystkim) jakie pozycje powstają w obu przypadkach”, w związku z zagadnieniem wyboru właściwego debiutu przez JKDudę. Otóż nie wszyscy to wiedzą. Kto wie? Trenerzy, analitycy szachowi, szachiści z pewnym stażem w naszej grze. Ale na pewno nie osoby początkujące, czy szachiści grający ot tak sobie, nie potrafiący lub nie aspirujący do wnikania w niuanse pozycyjne. To właśnie dla tych osób warto pisać artykuły na blogi szachowe, aby przybliżyć im zawiłości repertuaru debiutowego i zainteresować tym zagadnieniem. Skwitowanie iż „wszyscy wiedzą” jest łatwym opędzeniem się od problemu i chyba nawet zniechęceniem osób niewiedzących do publicznego zapytania się o te sprawy. Myślę że osoby nie zorientowane w zagadnieniach o których „wszyscy wiedzą” wstydzą się zapytać o nie, aby nie narazić się na jakieś kąśliwe uwagi osób „które to wiedzą”.
Podobnie wygląda problem trenerów zajmujących się rozwojem szachowym naszych zawodników. Ich nazwiska są utajniane, brakuje rzetelnej informacji z pierwszej ręki. Te które są, często są nieaktualne lub niewiarygodne. Tymczasem spotykam się ze stwierdzeniami-wytrychami że wszyscy wiedzą kto jest trenerem szachisty X, że to jest powszechnie wiadome, że informacje są dostępne na każdym kroku w internecie, że ci którzy interesują się szachami to wiedzą, itd. Po pierwsze nie są dostępne, po drugie często są to informacje z n-tej ręki, po trzecie skąd o tych sprawach ma wiedzieć przeciętny szachista-amator? Gdzie ma o nich przeczytać? Na blogach szachowych nie ma informacji o tym, próżno szukać ich na witrynie PZSzach-u. Może zatem warto aby osoby związane z kręgami szkoleniowymi uchyliły nieco rąbka tajemnicy, powszechnie acz błędnie deklarowanej jako tej o której wszyscy wiedzą?
Krzysztof Kledzik
W ostatnim czasie w środowisku blogerów szachowych nastąpiła niepotrzebna eskalacja emocji, które z pewnością nie przyczyniają się do poprawy wizerunku ani naszej gry, ani osób w nią zaangażowanych. Pojawiają się coraz ostrzejsze „wycieczki osobiste”, których odbiór jest przykry i może szkodzić nam wszystkim, i polskim szachom.
W listach mailowych które otrzymuję od różnych osób zaangażowanych w działalność szachową pojawia się sugestia aby dla dobra sprawy stonować emocje, oraz uwaga że ich źródła czyli odpowiednie artykuły internetowe są czasami opacznie interpretowane. Próby wyjaśniania przynoszą tylko połowiczny skutek, gdyż panuje już chaos argumentów, kontr-argumentów, ich interpretacji, itp. Ktoś czegoś nie doczytał, nie zrozumiał, dopowiedział coś, i przez to nakręca się niepotrzebna spirala dezinformacji i niesmaku, który wyczułem w otrzymywanej korespondencji.
Zdaję sobie sprawę z tego, że różne osoby chcą pozostać przy swoim stanowisku. Wierzą w nie, reprezentują je i bronią je. Mają do tego prawo. Może kiedyś zmienią je, może nie. Bez względu na wynik, z pewnością nadal będą prowadzić dyskusje o sprawach ważnych (i drażliwych) dla polskich szachów.
Ale zwracam się z gorącą prośbą i apelem do wszystkich blogerów i osób zaangażowanych w toczące się polemiki o polskiej polityce szachowej, o wynikach naszych kadrowiczów i o stanie naszego szkolenia juniorów – stonujmy nasze emocje, zachowajmy umiar i rozsądek, odrzućmy „wycieczki osobiste” i dbajmy o wzajemne poszanowanie się. Toczenie wojny na wyniszczenie się prowadzi donikąd, dla nas wszystkich jest przykre, i psuje dobre imię każdego z nas.
Krzysztof Kledzik