Archiwum kategorii ‘Polemiki’

sie
25

Kontynuacja odcinka 23

Polscy solverowcy od lat dominują w tej rywalizacji. Tak stało się również na ostatnich mistrzostwach świata w Wilnie.

Gratulacje!

Konkurencja indywidualna

Konkurencja drużynowa

Strona mistrzostw

Dla mnie rozwiązywanie zadań to pewna forma treningu, co opisałem w książce „Kompozycja w treningu szachisty”: link

Temat „SOLVING” był omawiany wielokrotnie na łamach bloga. Fragment tekstu pochodzi z miesięcznika „Magazyn Szachista” (listopad 2011).

„ … Natomiast jesteśmy znakomici w solvingu, w dyscyplinie, która niestety nie zalicza się do szachów w świetle kryteriów i definicji FIDE. W rozwiązywaniu zadań szachowych nie ma bowiem elementów twórczości, które charakteryzują szachy, a występują w grze bezpośredniej, korespondencyjnej i kompozycji szachowej…

Zgodnie z definicją sprecyzowaną przez FIDE – szachy są jedną z najstarszych, intelektualnych i kulturowych gier, która stanowi kombinację sportu, naukowego myślenia i elementów sztuki. Myśliciele i znawcy szachów wielokrotnie dodawali takie uzupełnienia: „Szachy są wiedzą pod względem treści, sztuki pod względem formy, grą zaś w swej istocie“ oraz „Szachy zawierają w sobie elementy kultury, sztuki i intelektualnych zdobyczy całej historii cywilizacji“. Patrząc z tego punku widzenia „Solving“ nie spełnia podstawowych kryteriów fidowskiej definicji szachów, jakimi są elementy sztuki, oryginalności czy twórczości. Solvingowcy nie zostawiają po sobie ani pięknych partii, ani kombinacji, tylko wyniki rywalizacji.

Natomiast sama kompozycja szachowa ma w sobie element sztuki i jest przykładem twórczości. Tu, z kolei, problem rywalizacji jest odsunięty na dalszy plan, gdyż sędziowie przyznający nagrody w różnych dziedzinach kompozycji szachowej kierują się, w gruncie rzeczy, bardzo różnymi względami i kryteriami, podobnie jak to ma miejsce przykładowo w jeździe figurowej na lodzie, czy gimnastyce artystycznej. W kompozycji szachowej, jak we wszystkich twórczych przedsięwzięciach, element czasu też nie ma znaczenia. Można całymi miesiącami czy nawet latami układać zadanie, bowiem liczy się przede wszystkim jego doskonałość i piękno…”.

 

lip
19

Myślałem, że sprawa zakończona – pan Tazbir przeprosił za swoje słowa. Ale widzę – nawet nieuzbrojonym okiem – że sprawa wraca jak bumerang a autorem „come backu” jest sam główny bohater, czyli pan Tazbir. Istotnie, pan Tazbir za swoje zachowanie przeprosił pana Konikowskiego – autora i redaktora naczelnego bloga, ale chce również nieśmiało zauważyć, że pan Tazbir swoje słowa kierował nie tylko do pana Konikowskiego. Jego słowa dostępne są na blogu „Drogie gnidy, nieudacznicy i – po ludzku nazywając nie używając nieparlamentarnych słów – niemożliwi do zdiagnozowania chorzy ze zgryzoty, nienawiści i niespełnienia ludzie , z Jerzym Konikowskim na czele” (dalej nie będę ich cytował). Przypomnę, że zarząd PZSzach udzielił panu Tazbirowi naganę za zachowanie podczas ligi w 2012 roku, o czym relacjonował pan Murdzia; wpis znajduje się w rejestrze PZSzach.

Chce jasno na wstępie podkreślić, że pan Konikowski nie obraził pana Tazbira. Na jego blogu ukazał się mój tekst, który niżej w skrócie opisze. Do tego tematu pan Konikowski dokonał zapytań do ludzi ze środowiska szachowego i ich wypowiedzi zamieścił bo sam takiej wiedzy nie miał „W związku z licznymi zapytaniami Internautów w sprawie udziału Marcina Tazbira w mistrzostwach Europy niewidomych lub słabowidzących uprzejmie informuję, że nie mam żadnej wiedzy w tej kwestii. Proszę w tej sprawie zwracać się bezpośrednio do biura Polskiego Związku Szachowego”.

Nie wiem dlaczego pan Tazbir na nowo odgrzewa kotlet, a co gorsza sytuuje się w roli ofiary. Sam nawarzył tego piwa. Sam określa ścieżkę swojej kariery szachowej oraz wybiera konkretne turnieje, w których rywalizuje z osobami przy szachownicy.

Na blogu krytyce poddane są regulacje i przepisy a nie fakt występu pana Tazbira w tych konkretnych zawodach, bo jak podkreślam NIKT, w tym ja, nie napisał – że rzeczony nie miał prawa w rzeczonych zawodach uczestniczyć.

Wszystkie teksty i komentarze odnośnie tematu są na blogu tudzież w innych miejscach w Internecie. Każdy może je odnaleźć. Dwa lata minęły, na powrót trzeba wracać do źródeł tego wydarzenia. Pod tytułem „Paradoksy szachowe” zamieściłem tekst „Czy Marcin Tazbir jest niewidomy czy słabowidzący? Relacjonował ostatnie Mistrzostwa Polski i widział wszystko doskonale”, a źródłem informacji był PZSzach. Pan Tazbir występował w zawodach dla – niewidomych czy słabowidzących. Gdyby występował w zawodach dla amatorów czy cyklistów zapytałbym czy jest amatorem czy cyklistą; gdyby występował w zawodach dla przedsiębiorców czy nauczycieli zapytałbym czy jest przedsiębiorcą czy nauczycielem.

Wcześniej relacjonował MP, i te jego relacje na blogu wysoko oceniłem. Podobnie jak pan Brodowski: „fajny komentarz, Marcin widzi chyba wszystkie niuanse w partiach”.

Na blogu pan Tazbir napisał „jestem osobą słabowidzącą, niepełnosprawną w stopniu umiarkowanym, naznaczoną nieuleczalną chorobą oczu. Mam nadzieję, ze ta informacja doda wam otuchy”. A podczas relacjonowania w sieci MP juniorów pan Tazbir rechocząc mówił „Jestem ślepy i mam na to papiery”. Ciekaw jestem co na te słowa odpowie jego orzecznik, ubezpieczyciel, pracodawca, etc. Jestem żywo zainteresowany, bo jako podatnik – też na takie osoby płacę kasę.

Nie wiem co tak na powrót rozsierdziło pana Tazbira. Ostatnio pogratulowałem mu sukcesu w postaci brązowego medalu na olimpiadzie.

Temat występu pana Tazbira podawały także inne serwisy; zagraniczne blogi i portale, a na polskim podwórku np. blog Szacharnia pana Długosza „Tazbir ograł niewidomych we Francji i zdobył mistrzostwo Europy”.

Na innym blogu pan Tazbir pisze „nie żywię żadnej urazy. Ma Pan prawo do własnej interpretacji mojego zachowania, mojego poczucia humoru etc. z uwagi na to, że jako komentator staję się osobą publiczną”.

Zgadzam się ze słowami pana Suwarskiego (gratulacje za „Najdorfa”), który nadmienił „Miałem okazję być jednym z organizatorów, mniej ważnym, ale zawsze, Olimpiady Niewidomych i Słabowidzących w Zakopanem w roku 2000 i współpracując z osobą niewidomą przy tworzeniu biuletynu turniejowego uważam za bzdurę łącznie zawodów niewidomych i słabowidzących. To powinny być dwa oddzielne turnieje, chyba, że słabowidzący widzi dużo mniej na oba oczy niż na jedno oko moja mama odkąd rozerwała i odkleiła jej się siatkówka, czyli np. widzi, że ktoś stoi, ale kto to już raczej nie rozpozna. I to jest nadal nieporównywalne z niewidomą całkowicie. Osoba, która jest w stanie normalnie zobaczyć szachownice i figurki bez względu na rodzaj choroby oczu nie powinna rywalizować z niewidomymi”.

Ciekawym faktem jest tak duże „fejsbukowe” poparcie stanowiska pana Tazbira, a co za tym idzie jego postawy życiowej i kariery sportowej. Na czele obrońców wybija się pan Krasiewicz; osoba, która przywłaszczyła tekst analityczny pana Konikowskiego bez jego wiedzy i wrzuciła na stronę swojego klubu. Mimo próśb tekst nadal wisi. Pan Krasiewicz, wychowawca i nauczyciel młodzieży, który publicznie namawiał do cyt „odstrzelenia” pana Konikowskiego (to dziwny dualizm, bo najpierw jego tekst zamieścił na stronie a teraz namawia innych do karalnego czynu na autorze). Na marginesie dodam, że niedawno w podobnej sprawie zapadł wyrok skazujący. Tudzież pan Świć, trener MASz i wychowawca młodzieży, który dokonał plagiatu 90% tekstu; ot tak po prostu wziął czyjąś książę i napisał że to jego, i to na łamach Mat-a. Tego obrońcy i komentujący nie widzą albo widzieć nie chcą. Cóż, jak życie pokazuje, każdy patrzy przez inną optykę. Lepiej i łatwiej lżyć z nowego autora de facto ciekawych artykułów teoretycznych.

Pan Bartel ma prawo do oceny poczynań PZSzach. Sam też ma szczególne poczucie humoru. Podczas partii z juniorem wyśmiewał się z jego imienia podśpiewując sobie; przeszkadzał mu w grze, a to łamanie przepisów FIDE. Namawiał internautów bo nielegalnych zakładów bukmacherskich, co też jest łamaniem prawa.

Książki pana Konikowskiego mogą się podobać i nie podobać. Mnie się podobają, co niejednokrotnie wyrażałem, także na tym blogu. Jako bardzo dobre ocenia również pan Tazbir, o czym mówił podczas relacjonowania MP, wspominając, że korzysta z nich podczas pracy szkoleniowej.

Pan Bartel w rejtanowskim geście rzucił się na podłogę w redakcji Mat-a. A szkoda, bo jego teksty i analizy na łamach tego periodyka ceniłem; pamiętam jeszcze czasy pierwszego numeru w pdf-ie. Natomiast ciekaw jestem czy podobny gest pan Bartel uczyni wobec portalu chess.com, gdzie ukazał się tekst dot. sukcesu pana Tazbira we Francji. Autor artykułu, znany dziennikarz Mike Klein też nie mógł dociec zawiłości tematu, a Kallatroh – kolega z drużyny pana Tazbira, również przecierał oczy ze zdumienia, ale z adekwatną, iście adwokacką odpowiedzią przyszedł im pan Bartel. Just Fine 🙂

Pan Bartel i pan Tazbir, oboje grają m.in. za moją kasę, za kasę Polaków. Życzę arcymistrzowi Bartelowi dalszej radości wygrywania w kadrze, w ustabilizowanej formie. A arcymistrzowi Tazbirowi aby dalej cieszył oko arcymistrzowskimi partiami.

Z tego miejsca gratulacje dla pana Dzwonkowskiego, prezesa PZSzach, za akceptację decyzji powołania pana Konikowskiego do Komisji Młodzieżowej. Nadmienię, że wiele razy z panem Dzwonkowskim się nie zgadzałem a jego działania poddawałem krytyce. Krytyka nie oznacza negacji. Szanuje go jako człowieka i widzę działacza oddanego szachom. Tak jak szanuje wszystkich innych szachistów; gram z nimi, spotykam się, spieram etc. Szachiści to ludzie z klasą. Nadal będę spoglądał na działania nowego prezesa PZSzach i poddawał je ocenie. Jednoczenie mam wrażenie, że wspieram – tak jak inni imienni, bezimienni szachiści – popularyzację szachów. Słowa uznania dla pana Dudzinskiego za włączenie pana Konikowskiego do Komisji Młodzieżowej oraz do grona współpracowników Mat-a. Pana Dudzińskiego szczególnie cenie na artykuły historyczne; teraz ma okazję sprawdzić się także na innym polu szachowym. Żałuje, że w kręgu zainteresowań pana Dudzińskiego nie jest nasz blog; nieraz anonsowałem jego artykuły. Na blogu pracujemy pro publico bono i podajemy interesujące treści. Obojgu, panu Dzwonkowskiemu i panu Dudzińskiemu życzę sukcesów. Mam nadzieję, jako jeden z redaktorów bloga, na dobrą komunikację PZSzach ze środowiskiem blogerów. Z mojej strony mogą nowo wybrani włodarze PZSzach liczyć na wsparcie. I przypominam – krytyka nie oznacza negacji 🙂
Na zakończenie chciałbym raz jeszcze podziękować panu Konikowskiemu za możliwość publikacji moich tekstów na jego blogu. Nasze motto – Podajemy informacje pomyślne lub złe, ale zawsze prawdziwe!

 

P.S. Stanowisko red. nacz. czasopisma Mat, pana Dudzińskiego:

 

 


*skoczek2 – polski szachista, grający w polskich turniejach, znający polskich szachistów i problemy polskich szachów; mieszkający i płacący podatki w Polsce.

mar
26

Nie rzadko widzimy w praktyce turniejowej przeróżne wpadki w grze końcowej szachistów wszystkich klas, nawet ze ścisłej czołówki światowej. Czy świadczy to o słabej znajomości końcówek zawodników nawet z najwyższej półki?

Na pewno nie! Ale dość często taką wersję wypadków przedstawiają zwolennicy gry końcowej. Według nich powinno się więcej uwagi w treningu poświęcić końcówkom, gdyż one decydują o ostatecznym wyniku partii.

Taka teoria wydaje się mocno abstrakcyjna, gdyż aby dojść do końcowej fazy gry trzeba najpierw „przeżyć” wydarzenia na początku walki, czyli w debiucie i grze środkowej.

Trzeba brać też pod uwagę fakt, iż zawodnicy muszą często pokonać wiele przeszkód w trakcie partii. Nie tylko czysto szachowych, ale także wchodzą w grę kwestie kondycyjne. Partia szachowa może przecież trwać wiele godzin i często zmęczenie oraz psychiczne napięcie długotrwałą walką są przyczyną popełnianych błędów.

Jednakże o tym przeważnie się nie pisze i nie mówi, tylko oskarża się o nieznajomość końcówek zawodników. Bądźmy więc ostrożni w diagnozowaniu takich przypadków, które mogą wystawić tylko komuś nieuzasadniony zarzut.

Podobnych przypadków miałem sporo we własnej praktyce turniejowej. Podobne „klęski” widziałem również w twórczości znakomitych graczy i nawet mistrzów świata.

Jesteśmy przecież tylko ludźmi, a nie robotami szachowymi!

W pamięci mam jeszcze rozgrywki I-ligi w Lublinie (10-20.11.1979). W partii ze Zbigniewem Jaśnikowskim – jednym z najsilniejszych wówczas przedstawicieli naszej młodzieży – powstała równa wieżówka. W pewnym momencie mój młody partner miał do wyboru dwa remisowe odejścia wieżą na d8 i d4. Tymczasem wybrał jedyne posunięcie, które prowadziło natychmiast do przegranej. „Byłem zmęczony długą grą i dostałem jakiegoś zaćmienia” – skomentował wydarzenie po podpisaniu blankietu.

Czy można było po tej nieszczęśliwej wpadce wydać wyrok na Jaśnikowskim, że słabo gra końcówki? Z pewnością nie!

W moich materiałach szkoleniowych mam wiele przykładów ilustrujących „katastrofy” świetnych szachistów w grze końcowej. Nastąpiły one w wyniku pewnych przeoczeń, może w sytuacji niedoczasu, zmęczenia itd.

Kolejna końcówka jest też pouczająca. Ofiarą stał się świetny zawodnik Gösta Stoltz.

Dlatego na tym blogu prezentujemy tezę:

Początek partii jest w obecnych szachach bardzo ważny, ponieważ to nadaje dalszy ton grze. Jeśli rozegra się otwarcie niepoprawnie, to nie pomoże nawet świetna znajomość końcówek.

 

 

 

lut
05

Po wpisie Bez sukcesów w Gibraltar Chess – Gość napisał: „Jestem zażenowany Pana oceną gry Janka Dudy. Jest jeszcze młody i nie przegrał w turnieju żadnej partii”…

////////////////////////////////////

Właśnie w tym problem, że jest bardzo młody i powinien grać aktywne szachy. Styl gry zaprezentowany przez Dudę w Gibraltarze nie można zaakceptować z punktu widzenia rozwoju twórczego i sportowego zawodnika, który jest obecnie największą nadzieją polskich szachów!

Na pytanie: „Kto jest trenerem Dudy” odpowiadam, że dokładnie nie wiem. Podobno jest nim Kamil Mitoń, który sam preferuje w swych partiach „spokojną” grę.

Młody arcymistrz powinien mieć opiekuna – doradcę dobrze znającego problemy szachów taktycznych i potrafiącego pomóc mu w opracowaniu lub doszlifowaniu odpowiedniego repertuaru debiutowego o charakterze ofensywnym. Inaczej zmarnuje się w Polsce kolejny talent szachowy!

Na grę pozycyjną i ćwiczenie tzw. „oburęczności” Jan-Krzysztof Duda ma jeszcze czas!

O tych kwestiach dyskutowaliśmy wielokrotnie na tym blogu, przez co byliśmy narażeni na ataki ludzi nie rozumiejących problemów współczesnych szachów! Np. przypominam dyskusję na różnych blogach w trakcie turnieju w Wijk aan Zee 2011 o grze Dariusza Świercza:

Link1.
Link2
Link3

Przedstawiam jedną partię z turnieju w Gibraltarze. Obyśmy nie oglądali więcej takich nudnych pojedynków w wykonaniu naszego młodego arcymistrza, który już w niedługim czasie powinien być liderem naszych szachów i wzorcem dla polskiej młodzieży!

 

lis
02
Magnus Carlsen, Sébastien Ogier (F) Volkswagen Polo-R WRC

Magnus Carlsen, Sébastien Ogier (F)
Volkswagen Polo-R WRC

We wpisie pt. „Zasklepienie” jego autor czyli Krzysztof Jopek, zawarł ciekawe uwagi dotyczące niemożności zainteresowania szachami osób, które ich nie „czują”. Pan Krzysztof podał przykład przypadkowo spotkanego fana motoryzacji, którego bezskutecznie próbował przekonać do piękna naszej gry. Podobnie jak Krzysztof Jopek, ja również nie czuję najmniejszego wzruszenia na widok samochodów, jakiekolwiek by nie były. Tak jak mój imiennik z sąsiedniego blogu, traktuję je wyłącznie jako urządzenia służące do przemieszczania ludzi, zwierząt i towarów. O samochodach wiem tyle, że wytwarzają dużo hałasu oraz brzydkiego zapachu, składają się z metalowej, częściowo oszklonej, otwieranej puszki, i są wyposażone w pięć okrągłych przedmiotów. Cztery z nich służą do przemieszczania metalowej puszki, a piąte znajduje się wewnątrz niej i należy nim obracać raz w lewo, a raz w prawo. Tak samo jak K.Jopek, nie „czuję” podekscytowania na widok takich urządzeń transportowych, ani na dźwięk informacji o ich wyposażeniu. Próba przekonania mnie do piękna(?) samochodów jest z góry skazana na niepowodzenie, podobnie jak próby (obu Krzysztofów) zafascynowania szachami osób, które widzą w tej grze jedynie drewniane figurki. Czasami myślę że można zainteresować szachami tylko takie osoby, które mają je już we krwi, i to od samych narodzin, chociaż same jeszcze o tym nie wiedzą. Trzeba im to uświadomić. Bez szachów we krwi, próba zainteresowania nimi będzie odbierana jedynie jako emocjonowanie się przesuwaniem kawałków drewna po kwadratowej desce.

55923

Dlaczego tytuł mojego wpisu zawiera słowo „Linares”? Krzysztof Jopek słusznie narzeka na pewne znudzenie (wspominał o wydawaniu dźwięków rozpaczy) ciągle tym samym składem zawodów Zurich Chess Challenge 2016r.

Od razu przypomniał mi się wieloletni cykl superturniejów w Linares, charakterystyczny tym, że jego skład był znany na lata naprzód. Grali tam ciągle ci sami zawodnicy z czołówki listy rankingowej, i co gorsze, grali na remis. Ci kibice szachowi którzy śledzili wyniki turniejów w Linares pamiętają, że co roku w tamtejszych tabelach pojawiały się prawie wyłącznie „połówki”. Krzysztof wymienia typowe nazwiska, czyli: Anand, Kramnik, Nakamura, Aronian, Giri i Szyrow. Oni grali i będą grać między sobą. Polecam uwadze czytelników komentarz użytkownika o pseudonimie „Ttoomasz40”. Ma rację co do Szyrowa. W jego przypadku nie liczy się to że ma już niezbyt wysoki ranking. Liczy się nazwisko, jego przeszłość turniejowa i osiągnięcia. Są pewne osoby, chociażby wspomniany Szyrow, a także Adams, Short, Swidler, Mamedjarow, Griszczuk, Morozewicz, Kamski, Leko i inni, którzy będą nadal zapraszani na ważne turnieje. Przy czym biletem wstępu nie będzie już mniejszy czy większy ranking, lecz wspomniane nazwisko i znakomita przeszłość szachowa.

z12191874K,Radoslaw-Wojtaszek-walczy-z-Baadurem-Jobawa

Niestety nasz Radosław Wojtaszek nie może przebić się do wąskiego grona zawodników czołówki światowej, grających między sobą „zamknięte” turnieje. Widać że jego wysoki ranking nie wystarcza, a organizatorzy turniejów nie postrzegają cyfr 2700+ jako biletu wstępu. Radkowi brakuje „nazwiska”, to znaczy wieloletniego otrzaskania się w turniejach o wysokiej randze, i wyrobienia sobie w ten sposób pozycji i uznania w świecie szachowym. Myślę że nasz zawodnik ciągle jest postrzegany jedynie jako analityk byłego mistrza świata. Ale analityków nie zaprasza się na superturnieje. Na pewno pamiętamy sytuacje, gdy na ważne turnieje był zapraszany nie Radek, lecz Baadur Dżobawa. On gra inne szachy niż Radek, i jest bardziej rozpoznawalny jako zawodnik a nie analityk. A jego ranking? Jego ranking nie gra, za to Dżobawa gra tam gdzie trzeba.

Krzysztof Jopek podsunął myśl „Jedyne chyba co może [R.W.], to kolekcjonować punkty elo, by osiągnąć takiego ranka, żeby komuś zrobiło się naprawdę głupio, gdy po raz kolejny ominie jego nazwisko”. Obawiam się że organizatorom superturniejów wcale nie byłoby głupio w związku z pominięciem Radka na liście startowej, lecz gdyby przy ustalaniu jej składu nie uwzględnili w niej kogoś ze znanych szachistów, niekoniecznie o najwyższym rankingu. Myślę tu o zawodnikach ze znakomitą „przeszłością” szachową, na przykład tych, wymienionych powyżej.

Krzysztof Kledzik

wrz
02

W numerze 5(53)2015 czasopisma MAT przeczytałem wywiad z am Krasenkowem.

Napisał to co Pan zawsze twierdził na swoim blogu, że na początku nauki szachów trzeba stosować zrównoważony rozwój, i że praca nad debiutami jest pracą ciągłą i niezbędną. To jest ok, ale jednocześnie am Krasenkow za bardzo przesuwa naukę debiutów na okres bycia dorosłym szachistą.

Pisał że to ma się odbywać w dorosłej karierze mistrzowskiej. A to już jest za późno na naukę debiutów. Juniorzy nie mogą przespać ich nauki.

Am Krasenkow podpiera się ideami radzieckiej szkoły szachowej. No dobrze, ale ona przynosiła efekty 40-50 lat temu, a wtedy były inne czasy szachowe. Obecnie w dobie internetu, programów szachowych, szachowych baz danych, wielkiej ilości turniejów, wszystko się zmienia.

Teraz są inne realia, wszystko przyspieszyło, w tym i opracowanie jakiś idei szachowych, szczególnie debiutów które szybko rozwijają się. A więc nauka szachów też musi się dostosować do czasów współczesnych. Dlatego nie można bezkrytycznie opierać się na szkole radzieckiej. Ona dobrze funkcjonowała w tamtych czasach. Ale teraz są inne czasy i inne wymagania szachowe, inne potrzeby i metody szkoleniowe. Trzeba się do nich dostosować i nadążać za nimi.

Ciekawe że przy okazji rozmowy o Młodzieżowej Akademii Szachowej, am Krasenkow wspomniał o postępach Kamila Draguna, ale jednocześnie zadał pytanie „A ile talentów zostało pogrzebanych?”. Czy chodziło w tym pytaniu o to, że to Akademia Młodzieżowa pogrzebała nasze talenty juniorskie?

sie
25

Na stronie https://www.facebook.com/chessgrow znajduje się informacja o trwającym wdrożeniu nowej witryny szachowej http://www.chessgrow.com/ Nie podano żadnych konkretnych wiadomości o charakterze tej strony, ale umieszczono film reklamujący ją, z udziałem am Radosława Wojtaszka w roli głównej.

Moje spostrzeżenia na temat filmu (zwiastunu):

1) do jego realizacji użyto zbyt ponurych czarno-szarych barw. Czy to jest zwiastun jakiegoś horroru szachowego?

2) Radek Wojtaszek ma niepotrzebnie tak poważną i momentami zbyt odpychającą minę, szczególnie w 0:27 s.

3) przekaz jest nacechowany agresją – to za przeproszeniem, rozpieprzenie książek i figur szachowych. Czy w filmie nie można było było zastosować pozytywnego przekazu, bez agresji?

sie
03

Na blogu czołowego trenera Młodzieżowej Akademii Szachowej szachista M.Kuciel odwrócił role, i poszkodowanego Jerzego Konikowskiego usiłuje utożsamiać z osobami stosującymi metody stalinowskie, a osobę która rzeczywiście zaatakowała (czyli am M.Tazbira) stara się przedstawić jako ofiarę.

Myślałem że tylko polscy politycy kipiący nienawiścią odwracają wszystko „kota ogonem”, ale okazuje się że nie tylko, bo część środowiska szachowego przejęła ich metody i retorykę.

Wpis Skoczka2 nie jest obraźliwy. Nikt nie naśmiewał się z am Tazbira ani publicznie nie posądzał go o jakieś nieczyste zagrania. Po prostu budziło zdziwienie to, że osoba wyglądająca i zachowująca się na w pełni zdrowego, naraz startuje w zawodach dla osób z upośledzeniem wzroku. Każdego mogło to zdziwić, i każdy mógł się o to zapytać publicznie.

Polskie środowisko szachowe jest dziwne, a przynajmniej jego część. Dawniej nie było można dyskutować o repertuarze debiutowym D.Świercza, potem o debiutach R.Wojtaszka. Oczywiście rozmowy o jego współpracy z Anandem były zakazane i kończyły się wściekłymi atakami na dyskutantów.

Podobnie źle reagowano na rozmowy o wynikach sportowych am Bartla i oczywiście am Wojtaszka. O niczym nie można było pisać i rozmawiać, za wyjątkiem bezpiecznych informacji podawanych przez 2-3 osoby skupione wokół Polskiego Związku Szachowego.

Teraz nie wolno zapytać się o decyzję am Tazbira. Czy my żyjemy na szachowej Białorusi? Czy w polskim środowisku szachowym kiedykolwiek będzie normalnie?

lip
07

Po ukazaniu się wpisu otrzymałem kilka zapytań od Internautów w tej kwestii: z jakiej puli będą wykorzystane   pieniądze na te wynagrodzenia? Czy będą one pokryte z ogólnej dotacji na szachy?

Odpowiadam: nie wiem!

Jeden Internauta podsumował problem: wg moich obliczeń – vide materiały PZSzach koszt pensji biura + ZUS itp wynosi około 500  tys. zł rocznie.

Pensje Członków Zarządu + prezesa to ponad 150.000 rocznie do tego inne wydatki – czyli same honoraria będą kosztowały PZSzach około  700.000 zł rocznie, więc podwyższą opłaty rankingowe i inne.

 

 

maj
16

[tu znajdował się logotyp PZSzach, ale PZSzach nie zezwolił na publikację tutaj logotypu PZSzach]

[tu znajdowało się zdjęcie z facebook’a PZSzach, ale PZSzach nie zezwolił na publikację tutaj rzeczonego zdjęcia PZSzach]

Wpis odnosi się do tematu: Link 

Cytat tygodnia – GM Soćko: „Radek Wojtaszek na stałe wszedł już do elity światowych szachów.”

Źródło

 

  • Szukaj:
  • Nadchodzące wydarzenia

    lis
    7
    czw.
    2024
    całodniowy ME Petrovac
    ME Petrovac
    lis 7 – lis 20 całodniowy
    W dniach 7-20.11.2024 w Petrovac (Czarnogóra) odbywają się Indywidualne Mistrzostwa Europy. Polskę reprezentują m.in. Mateusz Bartel, Kacper Piorun, Szymon Gumularz oraz Monika Soćko, Alicja Śliwicka, Aleksandra Malcewska itd. wyniki strona turnieju komunikat Źródło Transmisja na ChessBase[...]
    lis
    20
    śr.
    2024
    całodniowy FIDE World Championship 2024
    FIDE World Championship 2024
    lis 20 – gru 15 całodniowy
    Mecz o  mistrzostwo świata: Ding Liren – Gukesh D Więcej informacji: Szachy w moim życiu.: Mistrzostwa Świata odbędą się w Singapurze! (konikowski.net)    
  • Odnośniki

  • Skąd przychodzą

    Free counters! Licznik działa od 29.02.2012
  • Ranking FIDE na żywo

  • Codzienne zadania

    Play Computer
  • Zaprenumeruj ten blog przez e-mail

    Wprowadź swój adres email aby zaprenumerować ten blog i otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach przez email.