Myślałem, że sprawa zakończona – pan Tazbir przeprosił za swoje słowa. Ale widzę – nawet nieuzbrojonym okiem – że sprawa wraca jak bumerang a autorem „come backu” jest sam główny bohater, czyli pan Tazbir. Istotnie, pan Tazbir za swoje zachowanie przeprosił pana Konikowskiego – autora i redaktora naczelnego bloga, ale chce również nieśmiało zauważyć, że pan Tazbir swoje słowa kierował nie tylko do pana Konikowskiego. Jego słowa dostępne są na blogu „Drogie gnidy, nieudacznicy i – po ludzku nazywając nie używając nieparlamentarnych słów – niemożliwi do zdiagnozowania chorzy ze zgryzoty, nienawiści i niespełnienia ludzie , z Jerzym Konikowskim na czele” (dalej nie będę ich cytował). Przypomnę, że zarząd PZSzach udzielił panu Tazbirowi naganę za zachowanie podczas ligi w 2012 roku, o czym relacjonował pan Murdzia; wpis znajduje się w rejestrze PZSzach.
Chce jasno na wstępie podkreślić, że pan Konikowski nie obraził pana Tazbira. Na jego blogu ukazał się mój tekst, który niżej w skrócie opisze. Do tego tematu pan Konikowski dokonał zapytań do ludzi ze środowiska szachowego i ich wypowiedzi zamieścił bo sam takiej wiedzy nie miał „W związku z licznymi zapytaniami Internautów w sprawie udziału Marcina Tazbira w mistrzostwach Europy niewidomych lub słabowidzących uprzejmie informuję, że nie mam żadnej wiedzy w tej kwestii. Proszę w tej sprawie zwracać się bezpośrednio do biura Polskiego Związku Szachowego”.
Nie wiem dlaczego pan Tazbir na nowo odgrzewa kotlet, a co gorsza sytuuje się w roli ofiary. Sam nawarzył tego piwa. Sam określa ścieżkę swojej kariery szachowej oraz wybiera konkretne turnieje, w których rywalizuje z osobami przy szachownicy.
Na blogu krytyce poddane są regulacje i przepisy a nie fakt występu pana Tazbira w tych konkretnych zawodach, bo jak podkreślam NIKT, w tym ja, nie napisał – że rzeczony nie miał prawa w rzeczonych zawodach uczestniczyć.
Wszystkie teksty i komentarze odnośnie tematu są na blogu tudzież w innych miejscach w Internecie. Każdy może je odnaleźć. Dwa lata minęły, na powrót trzeba wracać do źródeł tego wydarzenia. Pod tytułem „Paradoksy szachowe” zamieściłem tekst „Czy Marcin Tazbir jest niewidomy czy słabowidzący? Relacjonował ostatnie Mistrzostwa Polski i widział wszystko doskonale”, a źródłem informacji był PZSzach. Pan Tazbir występował w zawodach dla – niewidomych czy słabowidzących. Gdyby występował w zawodach dla amatorów czy cyklistów zapytałbym czy jest amatorem czy cyklistą; gdyby występował w zawodach dla przedsiębiorców czy nauczycieli zapytałbym czy jest przedsiębiorcą czy nauczycielem.
Wcześniej relacjonował MP, i te jego relacje na blogu wysoko oceniłem. Podobnie jak pan Brodowski: „fajny komentarz, Marcin widzi chyba wszystkie niuanse w partiach”.
Na blogu pan Tazbir napisał „jestem osobą słabowidzącą, niepełnosprawną w stopniu umiarkowanym, naznaczoną nieuleczalną chorobą oczu. Mam nadzieję, ze ta informacja doda wam otuchy”. A podczas relacjonowania w sieci MP juniorów pan Tazbir rechocząc mówił „Jestem ślepy i mam na to papiery”. Ciekaw jestem co na te słowa odpowie jego orzecznik, ubezpieczyciel, pracodawca, etc. Jestem żywo zainteresowany, bo jako podatnik – też na takie osoby płacę kasę.
Nie wiem co tak na powrót rozsierdziło pana Tazbira. Ostatnio pogratulowałem mu sukcesu w postaci brązowego medalu na olimpiadzie.
Temat występu pana Tazbira podawały także inne serwisy; zagraniczne blogi i portale, a na polskim podwórku np. blog Szacharnia pana Długosza „Tazbir ograł niewidomych we Francji i zdobył mistrzostwo Europy”.
Na innym blogu pan Tazbir pisze „nie żywię żadnej urazy. Ma Pan prawo do własnej interpretacji mojego zachowania, mojego poczucia humoru etc. z uwagi na to, że jako komentator staję się osobą publiczną”.
Zgadzam się ze słowami pana Suwarskiego (gratulacje za „Najdorfa”), który nadmienił „Miałem okazję być jednym z organizatorów, mniej ważnym, ale zawsze, Olimpiady Niewidomych i Słabowidzących w Zakopanem w roku 2000 i współpracując z osobą niewidomą przy tworzeniu biuletynu turniejowego uważam za bzdurę łącznie zawodów niewidomych i słabowidzących. To powinny być dwa oddzielne turnieje, chyba, że słabowidzący widzi dużo mniej na oba oczy niż na jedno oko moja mama odkąd rozerwała i odkleiła jej się siatkówka, czyli np. widzi, że ktoś stoi, ale kto to już raczej nie rozpozna. I to jest nadal nieporównywalne z niewidomą całkowicie. Osoba, która jest w stanie normalnie zobaczyć szachownice i figurki bez względu na rodzaj choroby oczu nie powinna rywalizować z niewidomymi”.
Ciekawym faktem jest tak duże „fejsbukowe” poparcie stanowiska pana Tazbira, a co za tym idzie jego postawy życiowej i kariery sportowej. Na czele obrońców wybija się pan Krasiewicz; osoba, która przywłaszczyła tekst analityczny pana Konikowskiego bez jego wiedzy i wrzuciła na stronę swojego klubu. Mimo próśb tekst nadal wisi. Pan Krasiewicz, wychowawca i nauczyciel młodzieży, który publicznie namawiał do cyt „odstrzelenia” pana Konikowskiego (to dziwny dualizm, bo najpierw jego tekst zamieścił na stronie a teraz namawia innych do karalnego czynu na autorze). Na marginesie dodam, że niedawno w podobnej sprawie zapadł wyrok skazujący. Tudzież pan Świć, trener MASz i wychowawca młodzieży, który dokonał plagiatu 90% tekstu; ot tak po prostu wziął czyjąś książę i napisał że to jego, i to na łamach Mat-a. Tego obrońcy i komentujący nie widzą albo widzieć nie chcą. Cóż, jak życie pokazuje, każdy patrzy przez inną optykę. Lepiej i łatwiej lżyć z nowego autora de facto ciekawych artykułów teoretycznych.
Pan Bartel ma prawo do oceny poczynań PZSzach. Sam też ma szczególne poczucie humoru. Podczas partii z juniorem wyśmiewał się z jego imienia podśpiewując sobie; przeszkadzał mu w grze, a to łamanie przepisów FIDE. Namawiał internautów bo nielegalnych zakładów bukmacherskich, co też jest łamaniem prawa.
Książki pana Konikowskiego mogą się podobać i nie podobać. Mnie się podobają, co niejednokrotnie wyrażałem, także na tym blogu. Jako bardzo dobre ocenia również pan Tazbir, o czym mówił podczas relacjonowania MP, wspominając, że korzysta z nich podczas pracy szkoleniowej.
Pan Bartel w rejtanowskim geście rzucił się na podłogę w redakcji Mat-a. A szkoda, bo jego teksty i analizy na łamach tego periodyka ceniłem; pamiętam jeszcze czasy pierwszego numeru w pdf-ie. Natomiast ciekaw jestem czy podobny gest pan Bartel uczyni wobec portalu chess.com, gdzie ukazał się tekst dot. sukcesu pana Tazbira we Francji. Autor artykułu, znany dziennikarz Mike Klein też nie mógł dociec zawiłości tematu, a Kallatroh – kolega z drużyny pana Tazbira, również przecierał oczy ze zdumienia, ale z adekwatną, iście adwokacką odpowiedzią przyszedł im pan Bartel. Just Fine 🙂
Pan Bartel i pan Tazbir, oboje grają m.in. za moją kasę, za kasę Polaków. Życzę arcymistrzowi Bartelowi dalszej radości wygrywania w kadrze, w ustabilizowanej formie. A arcymistrzowi Tazbirowi aby dalej cieszył oko arcymistrzowskimi partiami.
Z tego miejsca gratulacje dla pana Dzwonkowskiego, prezesa PZSzach, za akceptację decyzji powołania pana Konikowskiego do Komisji Młodzieżowej. Nadmienię, że wiele razy z panem Dzwonkowskim się nie zgadzałem a jego działania poddawałem krytyce. Krytyka nie oznacza negacji. Szanuje go jako człowieka i widzę działacza oddanego szachom. Tak jak szanuje wszystkich innych szachistów; gram z nimi, spotykam się, spieram etc. Szachiści to ludzie z klasą. Nadal będę spoglądał na działania nowego prezesa PZSzach i poddawał je ocenie. Jednoczenie mam wrażenie, że wspieram – tak jak inni imienni, bezimienni szachiści – popularyzację szachów. Słowa uznania dla pana Dudzinskiego za włączenie pana Konikowskiego do Komisji Młodzieżowej oraz do grona współpracowników Mat-a. Pana Dudzińskiego szczególnie cenie na artykuły historyczne; teraz ma okazję sprawdzić się także na innym polu szachowym. Żałuje, że w kręgu zainteresowań pana Dudzińskiego nie jest nasz blog; nieraz anonsowałem jego artykuły. Na blogu pracujemy pro publico bono i podajemy interesujące treści. Obojgu, panu Dzwonkowskiemu i panu Dudzińskiemu życzę sukcesów. Mam nadzieję, jako jeden z redaktorów bloga, na dobrą komunikację PZSzach ze środowiskiem blogerów. Z mojej strony mogą nowo wybrani włodarze PZSzach liczyć na wsparcie. I przypominam – krytyka nie oznacza negacji 🙂
Na zakończenie chciałbym raz jeszcze podziękować panu Konikowskiemu za możliwość publikacji moich tekstów na jego blogu. Nasze motto – Podajemy informacje pomyślne lub złe, ale zawsze prawdziwe!
P.S. Stanowisko red. nacz. czasopisma Mat, pana Dudzińskiego:
*skoczek2 – polski szachista, grający w polskich turniejach, znający polskich szachistów i problemy polskich szachów; mieszkający i płacący podatki w Polsce.