Naturalnie nie mam kwalifikacji trenerskich żeby oceniać to profesjonalnie, ale:
-wydaje mi się że daleko nie wystarczające jest określenie pierwszego ruchu
-jeżeli Darek nie rozumie wszystkich struktur po 1. d4 to byłoby coś fundamentalnie źle, a to jest silny GM z rankingiem 2540. Gdyby tak było to powinien to szybko nadrobić.
-w dziesiejszych czasach zawodnicy muszą zmieniać debiuty (i struktury debiutowe), bo tych co mają wąski repertuar „rozwalają” komputerowymi analizami do 30 ruchu
-Darek nie jest młodym juniorem, co ma wpierw grać pozycje klasyczne żeby się nauczyć rozumienia szachów. To jest doświadczony GM, wielokrotny medalista, w tym ostatnio MŚ do lat 20. Niedługo kończy 17 lat i należy go traktować tak jak inne wielkie nadzieje światowych szachów w jego wieku (od Fischera, Kasparowa czy Cziburdanidze, po Carlsena, Giri czy Caruanę).
—————————————
Tomasz Sielicki przyznaje się na początku swego listu o braku kwalifikacji trenerskich. W związku z tym pozwolę sobie na krótkie wyjaśnienie, aby prezes miał więcej wiedzy o problemach szkoleniowych w polskich szachach. Ze wszystkich wcześniejszych wypowiedzi i tekstów Tomasza Sielickiego wynika dla mnie jasno, że został “jednokierunkowo” uświadomiony. Powinien poznać też tę problematykę z innej strony.
Po 1.e4 i 1.d4 powstają z reguły różne struktury pionkowe i gra ma swoisty charakter. Po 1.d4 jest więcej strategicznej gry, natomiast więcej taktyki jest po 1.e4. Młodym zawodnikom zaleca się ruch pionkiem królewskim, gdyż powstające tam pozycje są łatwiej do zrozumienia i stosowania w praktyce. W ostatnich dwóch latach przejrzałem sporo partii Darka, aby wyciągnąć jeden ważny wniosek: powinien teraz grać w partiach turniejowych wyłącznie 1.e4, gdyż te pozycje czuje lepiej. Natomiast po 1.d4 różnie to bywa. Pokazał to zresztą turniej w Wijk aan Zee.
Oczywiście ważna jest wszechstronność w grze zawodnika, ale to musi być realizowane z rozsądkiem. Nie można polecić komuś grania pozycji, które mu nie odpowiadają. To musi być sprawdzone w mniej ważnych partiach, o czym zresztą pisałem przy ocenie 10 rundy. Ktoś mi zarzucił brak konsekwencji w udzielaniu rad. Np. Wojtaszkowi polecam wzbogacenie repertuaru debiutowego o nowe elementy i wprowadzenie w grze więcej aktywnych wariantów. Natomiast Darkowi zalecam teraz tylko 1.e4.
Odpowiadam: każdego szachistę lub szachistkę trzeba traktować indywidualnie, a nie wrzucać do wspólnego worka. To jest istotne, aby trener te różne cechy zawodników rozpoznał i dał pożyteczne wskazówki. Niestety to jest często lekceważone przez szkoleniowców, którzy zalecają swoim podopiecznym grać np. własne warianty. Takich nauczycieli nie interesuje to, czy podopiecznemu to pasuje do jego umiejętności i stylu gry. Ważne jest realizowanie pewnego programu szkoleniowego i kasowanie honorarium. Innym szkodliwym zjawiskiem jest wrzucanie wszystkich do jednego worka i polecenie gry tych samych otwarć czy wariantów. Tak było w Polsce przed laty z obroną francuską, kiedy prawie cała młodzież stosowała ten debiut. Wtedy nikogo ze szkoleniowców nie interesowało, czy to jest korzystne dla rozwoju zawodnika, czy szkodliwe. Realizowano pewien plan. Najwięcej tym zrobiono krzywdę Iwecie Radziewicz (obecnie Rajlich), której te pozycje nie odpowiadały do stylu jej gry. Na ten aspekt zwróciło uwagę kilku trenerów zagranicznych w rozmowie ze mną, ale tego problemu nie widział trener kadry kobiet PZSzach.
Podobnie jest w przypadku Darka. Dobrze, że wzbogaca swój repertuar o inne elementy. Ale to musi być przemyślane i realizowane z głową. W żadnym wypadku nie można eksperymentować w tak ważnym turnieju. Tutaj trzeba grać tak, aby zdobywać punkty. Czyli powinno stosować dobrze ograne warianty, w których zawodnik dobrze się czuje i może walczyć o zwycięstwa. Dla Darka turniej ma duże znaczenie i nie można go odpuścić, jak to niektórzy dyskutanci na różnych forach sugerują. Wynik w turnieju C pójdzie w świat. I od tego zależy, czy ktoś naszego młodego arcymistrza będzie w przyszłości zapraszać na podobnego typu imprezy. W openach droga jest wolna dla wszystkich, ale w kołowych turniejach już tak wielkich możliwości nie ma. Zaproszenia otrzymują ci najlepsi!
Dobrze, że mamy Dariusza Świercza, ale musimy realnie oceniać jego pozycję w świecie szachowym. Porównanie jego z takimi sławami, jak Fischer, Kasparow czy Carlsen jest groteską. Tamci w wieku Świercza byli już gwiazdami znanymi na całym świecie. Natomiast Darka nie ma jeszcze na liście 20-tu najlepszych juniorów świata. Ale bądźmy optymistami, że z naszego arcymistrza też wyrośnie kiedyś klasowy zawodnik światowego formatu!
Zajmuję się szkoleniem od wielu lat i moją powinnością jest doradzanie młodym zawodnikom. Robię to z dużym zaangażowaniem, gdyż mam dobre intencje, odpowiednią wiedzę szachową i doświadczenie. Jestem bardzo emocjonalnie związany z polskimi szachami i marzy mi się już od dawna, że kiedyś doczekamy się zawodnika klasy Carlsena.
Ktoś może te moje rady przyjąć lub nie. Żyjemy w końcu w wolnej Polsce i każdy ma prawo do własnej oceny i wypowiedzi. Ale polscy szachiści nie potrafią dyskutować w sposób kulturalny, godny naszej dyscypliny! Jest bowiem pewna grupa sfrustrowanych osób z kompleksami, której celem jest tylko obrażanie tych, co mają coś wartościowego do powiedzenia. Przypominam „dyskusję“ przed laty na Forum Polskiego Związku Szachowego o unowocześnieniu Młodzieżowej Akademii Akademia. Dlatego Janusz Woda, po objęciu stanowiska prezesa, natychmiast zlikwidował to gniazdo hańby polskich szachów, głupoty i nienawiści do kogoś, kto ma inne spojrzenie na pewne sprawy!