Aleksander Alechin grał w seansie gry jednoczesnej i po wykonaniu jednego z posunięć, młody przeciwnik z dezaprobatą w głosie zagadnął: – Mistrzu, przecież tego ruchu nie ma w debiutowych podręcznikach. Alechin odrzekł na to: – Młody człowieku, sam jestem podręcznikiem debiutowym.
Archiwum kategorii ‘Szachiści w anegdocie’
W czasie meczu o mistrzostwo świata między Laskerem a Steinitzem, jeden ze zwolenników Laskera ofiarował mu w prezencie pudełko cygar. Po meczu, zakończonym zwycięstwem Laskera, ofiarodawca winszując nowemu mistrzowi świata sukcesu, przypomniał nietaktownie podarunek i spytał, czy jego cygara pomogły Laskerowi do wygrania meczu. – Ależ oczywiście – odpowiedział Lasker – drogi panie to był naprawdę doskonały pomysł! – Takie były dobre? – upewniał się rozradowany kibic? – A tego nie wiem – wyjaśnił Lasker – częstowałem nimi Steinitza, sam paliłem inne!
Rubinstein grał pewnego razu partię turniejową ze znanym arcymistrzem Samischem. Partia została odłożona w pozycji wyglądającej na remisową, ale po wspólnej analizie, przeprowadzonej w czasie przerwy obiadowej, obaj partnerzy doszli do zgodnego wniosku, że powinna zakończyć się remisem.
– Wobec tego zgódźmy się od razu na remis – zaproponował Samisch – Po co mamy wieczorem męczyć się niepotrzebnie przy dogrywce?
– Na remis? – zawahał się Rubinstein. – Można by, ale… Co ja w takim razie będę robił wieczorem?. Nie, lepiej pograjmy jeszcze. Nie wiedziałbym, co robić z wolnym czasem.
– I wiecie co? – opowiadał później Samisch – Rubinstein pokazał mi, jak się wygrywa takie remisowe pozycje!
Akiba Rubinstein chętnie grywał także lekkie partie kawiarniane. Traktował przy tym zarówno je, jak przygodnych przeciwników tak samo poważnie, jak partie i partnerów turniejowych. Dlatego też stosunkowo rzadko grywał na fory.
Pewnego razu jeden z graczy kawiarnianych, pałający chęcią zagrania z wielkim szachistą, zaproponował Rubinsteinowi rozegranie parę partii. Ponieważ jednak ów amator gry w szachy był bardzo słaby, jako wstępny warunek postawił uzyskanie od Rubinsteina odpowiedniego wyrównania – którym miały być 4 posunięcia.
Rubinstein zgodził się na to. Kiedy jednak jego przeciwnik wykonał białymi dwa wstępne posunięcia pionkami i dwa skoczkami, arcymistrz zamyślił się głęboko i na długo. Wreszcie zsunął figury z szachownicy i powiedział:
„Poddaję się”.
Traktując bowiem poważnie swego przeciwnika, doszedł do wniosku, że przewaga jaką uzyskał partner dzięki tym posunięciom, była zbyt duża… nawet jak na arcymistrza.
Akiba Rubinstein miał kiedyś do dogrania jakąś niezwykle trudną partię turniejową, która absorbowała go całkowicie. Przed rozpoczęciem dogrywki zjadł w hotelu obiad, prawie nie wiedzą co robi, ze wzrokiem utkwiony w podręczną szachownicę. Po obiedzie wyszedł z sali restauracyjnej, ale przechodząc koło jej okien, zobaczył na szybach napisy:
„Śniadania – obiady – kolacje”
– Obiady? Aha!
Rubinstein wrócił do restauracji, nie pamiętając wcale o spożytym dopiero co obiedzie i zjadł drugi, dziwiąc się tylko trochę, że jakoś nie nadzwyczajnie dopisuje mu apetyt…
Najsilniejszy polski szachista wszechczasów Akiba Rubinstein znany był z tego, że nie zwracał uwagi na to, kto jest jego przeciwnikiem w partii turniejowej. Obchodziła go przede wszystkim sama rozgrywka i wszystkie wynikające z niej problemy, osoba partnera była dla niego sprawą drugorzędną. Grał zawsze z pełnym napięciem, rzadko wstając od szachownicy i niemal nie podnosząc znad niej oczu.
Pewnego dnia, podążając na dogrywki odłożonych partii, Rubinstein spotkał znajomego. Ten po przywitaniu spytał go, z kim będzie grał.
– Nie wiem – odpowiedział arcymistrz.
– Jak to? Nie wie pan, z kim ma pan dogrywkę?
– Nie wiem. Mam parę odłożonych partii.
– W takim razie będzie pan musiał zapytać sędziego… Ale to będzie trochę śmiesznie wyglądało!
– Po co mam pytać? – zdziwił się Rubinstein. – Usiądę po prostu przy swojej partii. Pozycję pamiętam doskonale!