Niespodziewanie szybko na stronie Polskiego Związku Szachowego została opublikowana ocena tegorocznego występu polskich zawodników na mistrzostwach Europy w Płowdiw. Autorem tego tekstu jest Piotr Murdzia.
//////////////////////////////
W Plovdiv dobiegły końca Mistrzostwa Europy, w których walka toczyła się zarówno o medale jak i przepustkę do Pucharu Świata. Do Bułgarii łącznie przybyło 348 szachistów, z czego aż 176 z tytułem arcymistrza. Polska była reprezentowana przez 8 zawodników: GM Mateusza Bartla, GM Bartosza Soćko, GM Bartłomieja Macieję, GM Dariusza Świercza, GM Tomasza Markowskiego, GM Roberta Kempińskiego, GM Aleksandra Miśtę i GM Bartłomieja Heberlę. Niestety w ME, z przyczyn osobistych, nie mógł uczestniczyć Radosław Wojtaszek, srebrny medalista ME z roku ubiegłego.
Tegoroczne Mistrzostwa Europy były wyjątkowo silne, bo aż 15 zawodników miało ranking ≥ 2700, a nasz najlepszy zawodnik (Mateusz Bartel) został rozstawiony dopiero z 35 numerem startowym. Wynik praktycznie wszystkich zawodników był zaskakująco nieudany. Wyjątkiem był Dariusz Świercz, który jako jeden z dwóch z polskiej ekipy zyskał na rankingu. W walce z zawodnikami na poziomie 2600-2700 radził sobie bardzo dobrze. Ciepłe słowa należą się jeszcze pod adresem Bartka Heberli, który przez długi czas toczył walkę z zawodnikami ≥ 2600 na równi. Dopiero finisz (0 z 2) uplasował go na odległej pozycji.
Najlepiej z Polaków wypadł Mateusz Bartel (51 miejsce), choć trudno ocenić ten wynik w jakikolwiek sposób za satysfakcjonujący, wszak echa ostatnich sukcesów Mateusza (Aerofłot i MP) jeszcze nie przebrzmiały. No cóż, czlowiek nie jest „robotem” i nie jest w stanie za każdym razem pracować na najwyższych obrotach. Szkoda jednak, że spadek formy przypadł na ME.
Nad wynikami pozostałych zawodników wolałbym się nie rozwodzić, bo mówią one same za siebie. Jednak warto mieć świadomość bardzo słabego występu 3 zawodników rozstawionych na początku turnieju z najwyższymi numerami startowymi. Włoch Fabiano Caruana, należący do ścisłej czołówki światowej (7. numer na świecie) zajął w ME dopiero 38. miejsce. Z kolei Azer Shakhriyar Mamedyarov, znajdujący się aktualnie na 13 miejscu listy światowej, wycofał się z turnieju na skutek fatalnej gry i dwóch porażek spowodowanych spóźnieniem i podpisaniem remisu przed dozwoloną liczbą posunięć. Anish Giri, rozstawiony z 4. numerem startowym uplasował się na 91 miejscu.
Jak zaobserwował Michał Krasenkow, trener kadry narodowej mężczyzn: „ilość silnych zawodników w innych krajach rośnie w tempie większym, niż w Polsce. Obecnie awans do Pucharu Świata gwarantuje wynik rankingowy powyżej 2725, który na razie jest w regularnym zasięgu dwóch naszych zawodników: Radosława Wojtaszka i Mateusza Bartla (pod warunkiem dobrej formy, której w ME zabrakło). Pozostali zawodnicy też mogą taki wynik uzyskać przy dobrej formie, ale również przy odrobinie szczęścia. Aby osiągnąć poziom niezbędny do regularnego awansu do PŚ, a nawet walki o medale ME, ci zawodnicy powinni jak najczęściej grać z czołówką europejską (ranking 2700+) poprzez udział w najsilniejszych turniejach otwartych oraz w drużynowych zawodach zagranicznych na jak najwyższych szachownicach z meczach z najsilniejszymi drużynami”. Ponadto: „Należy zachęcić kluby do wysyłania na ME oraz najsilniejsze turnieje otwarte młodych zawodników, stanowiących zaplecze reprezentacji (ranking 2550-2600) w tych samych celach szkoleniowych. Obecnie ci zawodnicy mają mało szans na spotkanie się z czołówką europejską w turniejach szachów klasycznych”.
Mistrzem Europy został Dmitrij Jakowienko, zawodnik, który przez pewien czas należał do pierwszej dziesiątki w rankingu światowym. Był już dwukrotnym wicemistrzem Rosji (2005, 2006), brązowym medalistą Mistrzostw Europy oraz ćwierćfinalistą Pucharu Świata w 2007r. Jak powiedział Michał Krasenkow: „Jakowienko wygrał decydującą partię w ostatniej rundzie z prowadzącym Fressinetem, wykazując typową dla rosyjskich zawodników wolę zwycięstwa”.