Ostatni odcinek Polemiki, opinie 165 „ożywił” znowu problem „teorii Capablanki” w polskich szachach. Trzeba przyznać, że zadziwia ten upór przedstawicieli Polskiego Związku Szachowego w tej kwestii.
Polska młodzież ma od dawna dylemat do rozwiązania: komu wierzyć? Znakomitym arcymistrzom światowej klasy, czy krajowym fachowcom?
Przypominam, że to absurdalne hasło amerykańskiego amatora znalazło akceptację szkoleniowców PZSzach.
Do tego stopnia, że jeden z czołowych polskich szkoleniowców nawet w swojej książce dla młodzieży powtarza ten nonsens Gerzadowicza.
Przy okazji przypominam rolę trenera w sporcie (także w szachach): Ma on jasne zadania: doprowadzić zawodników do wysokiej klasy sportowej. Powinien się też sam systematycznie szkolić i zdobywać nowe doświadczenia w swej pracy. Powinien wprowadzać ciągle jakieś ulepszenia w działalności trenerskiej, aby jego podopieczni podnosili swe kwalifikacje sportowe i osiągali sukcesy. Powinien być kreatywny w swym działaniu! Trener, który ma zawężone metody szkoleniowe do kilku stereotypowych czynności, nie może być przedstawiany młodzieży jako ideał szkoleniowca. Tak samo odnosi się to do trenera, który sam się nie szkoli, nie unowocześnia własnego warsztatu pracy i nie publikuje owoców swych doświadczeń w prasie fachowej.
Teoria rozpowszechniona przez pewne osoby w Polsce, że najlepszym trenerem to aktywny arcymistrz i to z wysokim rankingiem jest po prostu pozbawiona wszelkiej logiki! Czynny zawodnik nie ma czasu na podwyższanie swej ogólnej wiedzy szachowej od trenera, który na co dzień zajmuje się działalnością szkoleniową!
///////////////////////////////////
Ale oczywiście w polskim środowisku szachowym są też rozsądne głosy, np.
- Krzysztof Kledzik
26 stycznia 2024 o godz. 17:59
Myślałem że już zaprzestano promowania takiego szkodliwego podejścia, że szachy to końcówki. Może końcówki uczyły szachów 100 lat temu, ale teraz mamy XXI wiek, i wszystkie dziedziny sportowe (oprócz polskich szachów) zauważyły że aby być na topie, trzeba rozwijać się i poszukiwać nowych rozwiązań. A skoro polskie szachy mentalnie uparcie tkwią w erze Capablanki, to nie dziwmy się że poza JKD nie mamy nikogo w czołówce. Nie rozumiem skąd ten upór aby siły pchać w naukę końcówek, a nie w naukę nowoczesnych szachów, takich szachów które promuje czołówka światowa. Temat był przez lata omawiany na tym blogu. Argumentów było mnóstwo. Czasami myślę że te wszystkie wypowiedzi dyskredytujące nowoczesne podejście do szachów i z uporem maniaka tłuczenie ludziom do głowy że niby końcówki zrobią z nas superszachistów, to jest jakaś akcja sabotażowa, aby polscy zawodnicy nie liczyli się w czołówce światowej, i aby polskie szachy za bardzo nie wyróżniały się w świecie.
///////////////////////////////////
A na koniec proszę obejrzeć partię z drugiej rundy turnieju w Katarze: Zawodnik z rankingiem 2512 pokonał – po świetnie rozegranym debiucie – byłego mistrza świata z rankingiem 2839.