Kontynuacja odcinka 154 i tematu
Memoriał Akiby Rubinsteina w Polanicy Zdroju dobiega końca i dlatego warto przypomnieć zasługi naszego znakomitego arcymistrza w rozwoju szachów.
Z twórczością Rubinsteina zainteresowałem się szerzej dopiero po ukazaniu się książki w języku rosyjskim „Akiba Rubinstein” autorstwa Razuwajewa i Murachweriego (Moskwa 1980).
Wcześniej poznałem osobiście Jurija w czasie turnieju w Polanicy Zdroju w 1979 roku. Byłem w tym czasie trenerem kadry Polskiego Związku Szachowego i dlatego miałem możliwość bez większych problemów dyskusji z nim na różne tematy o szachach.
Znałem jego wcześniejszy kontrowersyjny tekst o Akibie Rubinsteinie, w którym nazwał naszego rodaka m.in. „rosyjskim szachistą, prekursorem – obok Czigorina – radzieckiej szkoły szachowej”. To spotkało się oczywiście z decydowaną reakcją polskiego środowiska szachowego.
Ten przypadek został obszernie przedstawiony w naszej książce z Jackiem Gajewskim „Akiba Rubinstein, RM 2017”.
W rozmowie z Jurijem nie podnosiłem tego tematu, aby nie „rozdrażnić” arcymistrza. Zadałem mu w pewnym momencie pytanie: „Jak oceniasz karierę Rubinsteina?”. Odpowiedział, że był świetnym szachistą i wniósł wiele dla rozwoju teorii debiutów. „Ale był też wielkim technikiem końcówek, szczególnie wieżówek” drążyłem temat.
„Zgadza się, ale to wynika z praktyki. Debiutów trzeba się nauczyć i zrozumieć, natomiast technikę w grze końcowej można wytrenować w toku gry lub nawet z pomocą odpowiednich ćwiczeń” – odpowiedział. Nie powiedział właściwie nic nowego, gdyż znałem to z lektury różnych publikacji.
Na tym polegała właśnie niezwykła siła radzieckich szachów: Doskonała znajomość fazy debiutowej umożliwiała w toku gry uzyskanie przewagi w grze środkowej i następnie przejście do korzystniejszej (wygranej) końcówki!
Sam już na początku mojej przygody z szachami zadawałem sobie i innym pytanie: „Dlaczego nasi czołowi szachiści nie odnoszą znaczących sukcesów na arenie międzynarodowej. Nie mamy zdolności do uprawiania tego intelektualnego sportu, czy są jakieś inne przyczyny”?
Ten dylemat próbowałem wyjaśnić w latach 1978-1981, kiedy byłem trenerem kadry PZSzach i miałem możliwość polemicznych dyskusji z różnymi osobami, które miały coś do powiedzenia w tym temacie.
Pisałem już kiedyś na blogu, że w 1980 roku w Zakopanem na zgrupowaniu kadry narodowej Stanisław Gawlikowski- znany publicysta i badacz dziejów królewskiej gry- miał kilka wykładów na temat historii naszej dyscypliny. Bardzo dowcipnie (nie wszystko mogę powtórzyć) przedstawił pozycję polskich szachów w świecie, która właściwie niewiele zmieniła się od 1945 roku.
Natomiast w rozmowie prywatnej Stanisław Gawlikowski wyjaśnił mi, dlaczego rozpowszechnia się w polskim środowisku szachowym „Teorię Capablanki”, a nie osiągnięcia Polaka Akiby Rubinsteina. O tym napiszę bliżej w późniejszym czasie.
cdn