Po ukazaniu się wpisu EDITORA Nasze największe sukcesy! (40).
otrzymałem od Gościa dwa ciekawe artykuły.
Publikuję najpierw felieton Tomasza Lissowskiego. Autor potwierdza, że pod moim kierownictwem Polki zdobyły brązowy medal na olimpiadzie na Malcie 1980. To jest miłe dla mnie, gdyż Agnieszka Brustman wraz z Ryszardem Bernardem w książce „Moja szachowa wspinaczka” całkowicie zataili ten fakt.
Ale nie mogę się zgodziać ze stwierdzeniem autora: ” W końcu lat 1970-tych działacz Związku Zbigniew Czajka opracowuje i wdraża system szkolenia młodzieży”. Do tej kwestii wrócę później, gdyż wymaga większego omówienia.
Obecnie kontynuuję temat „Malta 1980”, a zainteresowanie nim jest nadal duże, co świadczy ilość osób oglądających wywiad arcymistrzyni.
///////////////////////////////////////////////////
Z KART HISTORII PZSZACH
W kwietniu br. przypada 80 rocznica założenia Polskiego Związku Szachowego. Rocznica „okrągła”, ale nieco „gorsza” do stulecia lub półwiecza. Ponieważ nic nam nie wiadomo, czy Związek (przeciążony bieżącymi obowiązkami związanymi z realizacją kalendarza i dopinaniem budżetu) zna historię Związku w dostatecznym stopniu, postanowiliśmy przypomnieć ważniejsze wydarzenia minionych lat.
„Vistula”
Statut Polskiego Związku Szachowego stwierdza, iż celem jego istnienia jest „popularyzacja sportu szachowego, organizacja współzawodnictwa sportowego, koordynacja działań wojewódzkich związków szachowych ze szczególnym uwzględnieniem wyczynu sportowego w grze bezpośredniej, korespondencyjnej i kompozycji szachowej”.
Od kiedy Związek istnieje? Jakie były koleje jego losu? Jakie osoby lub stowarzyszenia przyczyniły się do jego powstania oraz pracy na szachowej niwie? Wyczerpująca odpowiedź na powyższe pytania wymagałaby napisania dłuższego referatu, jeśli nie książki, dlatego ograniczymy się w tym miejscu do podania najważniejszych tylko dat, nazwisk i wydarzeń, z konieczności uciekając się do opuszczeń i uproszczeń.
Jakkolwiek pierwsze stowarzyszenia szachowe na terenach dawnej Rzeczypospolitej istniały jeszcze pod zaborami (klub w Poznaniu powstał w latach trzydziestych XIX wieku, Krakowski Klub Szachistów – w 1893 roku), to dopiero po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku powstały warunki sprzyjające powołaniu organizacji, która ujęłaby ruch szachowy całej Polski w jednolite ramy. Powstania śląskie, plebiscyty, wojna z bolszewikami oraz bolesny proces formowania nowej polskiej waluty spowodowały, że nie nastąpiło to od razu. Dopiero 11 kwietnia 1926 roku, w przeddzień pierwszych szachowych Mistrzostw Polski, w Warszawie przy ul. Wierzbowej 8, w siedzibie Warszawskiego Towarzystwa Zwolenników Gry Szachowej zgromadzili sie delegaci klubów szachowych z Białegostoku, Gdańska, Katowic, Krakowa, Lwowa, Łodzi, Poznania, Warszawy i kilku mniejszych ośrodków, podejmując uchwałę o powołaniu Polskiego Związku Szachowego. Pierwszym prezesem został wybrany warszawski prawnik Józef Żabiński, jego zastępcą – mistrz Dawid Przepiórka, sekretarzem generalnym – Bogdan Domosławski. W 1927 roku PZSzach został przyjęty do światowej federacji szachowej FIDE. Począwszy od roku 1928 reprezentacja Polski brała udział w olimpiadach szachowych.
W owych czasach, gdy sport był jeszcze na dobra sprawę w powijakach, gdy rodziły się dopiero takie zjawiska jak sportowe zawodowstwo oraz mecenat, zakres działania PZSzach był naturalnie znacznie skromniejszy od tego, jaki obserwujemy dziś. Inne (mniejsze) były oczekiwania społeczne i potrzeby, mniejsze środki, jakimi organizacja dysponowała. Warto pamiętać, że szachy były wtedy zajęciem dorosłych mężczyzn, kobiety grających w szachy oraz juniorów w wieku przedmaturalnym dawało się policzyć na palcach jednej ręki. Tym niemniej PZSzach, aż do 1939 roku kierowany faktycznie przez wymienionego już Dawida Przepiórkę oraz wpływowego pułkownika Mariana Steifera, który w Związku pełnił przez szereg lat funkcję kapitana sportowego, miał szereg niebagatelnych osiągnięć. Zdołano zorganizować cztery turnieje o mistrzostwo Polski (Warszawa 1926, Łódź 1927, Warszawa 1935 oraz Jurata 1937 – w obsadzie międzynarodowej) oraz dwukrotnie – drużynowe mistrzostwa kraju. Reprezentacja Polski, począwszy od Olimpiady Szachowej w Hadze 1928, była stałym uczestnikiem Turnieju Narodów i tylko raz (Folkestone 1933) znalazła się poza podium dla medalistów. Podczas olimpiady w Hamburgu w 1930 r. polski zespół w składzie: Rubinstein, Tartakower, P. Frydman, Przepiórka, Makarczyk wywalczył złote medale. Tylko Stany Zjednoczone miały w tym czasie osiągnięcia olimpijskie bardziej znaczące od polskich. Nasz kraj był ponadto gospodarzem olimpiady w 1935 roku i zdaniem zagranicznych gości impreza warszawska była niezwykle udana. W odbywającym się równolegle indywidualnym turnieju kobiet Polka Regina Gerlecka wywalczyła tytuł wicemistrzyni świata, pozwalając się wyprzedzić tylko legendarnej Verze Menchik. Warto nadmienić, że szachy cieszyły się wsparciem dostojników państwowych, zaś działacze Związku mieli dostęp do gabinetów marszałka Józefa Piłsudskiego, generała Kazimierza Sosnkowskiego i prezydenta Ignacego Mościckiego.
Wybuch II wojny światowej zakończył „złotą erę”. Po zakończeniu okupacji okazało się, że cały gmach o nazwie Polskie Szachy jest w ruinie. 90% polskiej kadry mistrzowskiej zginęło bądź znalazło się na emigracji. W związku ze zmianami granic znikły silne ośrodki we Lwowie i Wilnie, nie odrodziło się nigdy Łódzkie Towarzystwo Zwolenników Gry Szachowej, najbardziej prężny i zasobny w finanse klub na ziemiach polskich. Brakowało prawie wszystkiego: kadr, literatury, sprzętu i pieniędzy. Na szczęście nie zabrakło entuzjazmu i chęci do pracy?
Do wąskiego grona osób, które w 1946 roku odrodziło Polski Związek Szachowy, należeli Tadeusz Czarnecki, Stanisław Gawlikowski oraz Zbigniew Miller. Ten ostatni, w późniejszych latach wysokiej rangi urzędnik w kilku ministerstwach, objął funkcję prezesa Związku. Udaje się zorganizować pierwsze powojenne mistrzostwa Polski w Sopocie, gdzie złoty medal zdobywa nieznany na szerszym forum krakowianin Bogdan Śliwa. W 1947 roku ster Związku trafia w ręce Stanisława Wojnarowicza, dyrektora warszawskich wodociągów. W Warszawie odbywa się turniej międzynarodowy z udziałem m. in. Gligorića, Smysłowa i Bolesławskiego, zaś przebieg imprezy relacjonuje powołany niewiele wcześniej do życia oficjalny organ PZSzach czyli miesięcznik „Szachy”. Ukazuje się „Kodeks szachowy” (Czarnecki, Gawlikowski, Wojnarowicz) oraz kilka podręczników. Szachiści łączą wielkie nadzieje z perspektywami mecenatu państwowego, który tak świetne rezultaty przyniósł w ZSRR.
Te oczekiwania nie spełniły się niestety, być może dlatego, że w najwyższych kręgach władzy Związek nie znalazł żadnego możnego protektora – towarzysz Bolesław Bierut miał do szachów stosunek całkowicie obojętny. Na domiar złego w 1951 roku Polski Związek Szachowy został rozwiązany, zaś jego funkcje przejął państwowy urząd czyli Sekcja Szachów w strukturze Głównego Komitetu Kultury Fizycznej – ówczesnego ministerstwa sportu, upolitycznionego i zbiurokratyzowanego jak wszystkie inne organy w państwie budującym socjalizm.
Okres do 1957 roku, kiedy to na fali przemian popaździernikowych Polski Związek Szachowy został odtworzony, nie był czasem zupełnie straconym. Powstała sieć klubów kolejarskich, fabrycznych, związkowych, wojskowych i milicyjnych. Regularnie rozgrywano turnieje o mistrzostwo Polski, poprzedzane półfinałami. Pojawiły się mistrzostwa Polski kobiet i rozgrywki dla juniorów. Drużynowe mistrzostwa Polski, organizowane początkowo na poziomie miast, rychło przekształciły się zawody międzyklubowe zwane potocznie ligą, która stopniowo stała się wielopiętrową strukturą, porządkującą całe krajowe szachy wyczynowe. Doskonałe wyniki notował Bogdan Śliwa, awansując w 1955 roku do turnieju międzystrefowego. Swoje osiągnięcia mieli szachiści korespondencyjni, kompozytorzy i szachiści – inwalidzi. Polska reprezentacja była obecna – z niewielkimi przerwami – na olimpiadach, choć o powrocie do strefy medalowej oczywiście nie mogło być mowy.
Po 1957 roku Polski Związek Szachowy był w teorii organizacją samorządną, ale w istocie najwyższe stanowiska związkowe należały do tzw. nomenklatury, toteż nie wszyscy prezesi, niekiedy przynoszeni w przysłowiowej „teczce” na zebrania wyborcze, należeli do znawców problematyki szachowej. Na szczęście kondycja polskich szachów zależała nie tylko od wysokości dotacji państwowej, ale też od pracy, najczęściej bezinteresownej, ogromnej rzeszy działaczy – terenowych, klubowych i szeregowych członków zarządu Związku. Warto w tym miejscu wymienić takie wydarzenia jak zapoczątkowanie turniejów pamięci A. Rubinsteina w Polanicy (1963 r.), Drużynowe Akademickie Mistrzostwa Świata (Kraków 1964) i Olimpiadę Kobiecą (Lublin 1969 r.).
W epoce Gierka czyli w okresie 1970-1980 szachy dostają impuls do rozwoju. Pojawia się wiele turniejów otwartych, również w małych ośrodkach. Najlepsi szachiści mają szanse poświęcić się wyłącznie uprawianiu swej dyscypliny – pojawia sie szachowe zawodowstwo. W 1976 roku Włodzimierz Schmidt uzyskuje pierwszy po wojnie tytuł arcymistrza. W końcu lat 1970-tych działacz Związku Zbigniew Czajka opracowuje i wdraża system szkolenia młodzieży. W 1980 roku polska drużyna kobieca (H. Ereńska – Radzewska, M. Wiese, G. Szmacińska, A. Brustman) pod wodza trenera Jerzego Konikowskiego przywozi brązowe medale z olimpiady na Malcie. Następuje eksplozja talentu Adama Kuligowskiego, który wkrótce zdobywa dla Polski drugi tytuł arcymistrzowski.
W latach 1980-tych polskie szachy męskie notują regres. Coraz częściej natomiast z mistrzostw świata z medalami wracają do kraju nasze juniorki i juniorzy (m. in. Monika Bobrowska, Marcin Kamiński, Jacek Gdański). Arcymistrzyni Agnieszka Brustman dwukrotnie (lata 1985 i 1988) awansuje do turnieju pretendentek, dwukrotnie zajmując znakomita szóstą lokatę.
Zmiana ustroju politycznego w 1989 roku zastaje Polski Związek Szachowy pod prezesurą Jacka Żemantowskiego, wybitnego dziennikarza, jedynego prezesa Związku na przestrzeni trzech kadencji. Jacek rzuca pomysł zorganizowania Akademii Szachowej, wciela go w życie i zostaje pierwszym dyrektorem tej pożytecznej placówki.
Przemiany ekonomiczne rychło poczynają wywierać wpływ na mapę sportową kraju. Znika wiele potężnych dotąd klubów szachowych (np. Legion Warszawa, Maraton Warszawa, Kolejarz Katowice), w barwach polskich klubów zaczynają występować obcokrajowcy.
W 1994 roku Włodzimierz Schmidt po raz siódmy zdobywa tytuł mistrza Polski, bijąc rekord B. Śliwy. Poznański arcymistrz 14 razy reprezentuje nasz kraj na szachowych olimpiadach. Kontynuowane są podyplomowe studia trenerskie w specjalności szachy. Młodzież nie przestaje „łowić” medali na mistrzostwach Europy i świata juniorów. Bartłomiej Macieja trzy razy pod rząd kwalifikuje się do mistrzostw świata FIDE, zaś w roku 2002 zostaje mistrzem Europy. W przeciągu czterech lat drużyna warszawskiej Polonii zajmuje drugie miejsce w Klubowym Pucharze Europy, budząc wielką irytację konkurentów z Rosji, Serbii i innych szachowych potęg. Na Olimpiadzie w Bled (2002 r.) polskie szachistki (I. Radziewicz, M. Bobrowska – Soćko, J. Dworakowska i B. Kądziołka, trener Marek Matlak) zajmują trzecie miejsce za Chinkami i Rosjankami. Działa Akademia Szachowa, a wśród jej wykładowców widzimy nazwiska arcymistrzów o światowej renomie. Patronem Mistrzostw Polski na rok 2003 jest prezydent Rzeczypospolitej Aleksander Kwaśniewski.
W roku 2005 odbywają się w Polsce (Warszawa/Zegrze) Indywidualne Mistrzostwa Europy. W tym samym roku Drużynowe Mistrzostwa Europy w Goeteborgu przynoszą polskim szachom dawno oczekiwane laury – kobieca reprezentacja Polski w składzie J. Dworakowska, I. Radziewicz, M. Soćko, J. Zawadzka i M. Zielińska, trenerzy M. Matlak i P. Murdzia, zajęła pierwsze miejsce, zaś nasza męska reprezentacja, mimo porażki w ostatniej rundzie, znalazła się na doskonałym szóstym miejscu. Szkoda tylko, że nie mający precedensu w powojennej historii polskich szachów sukces nie został należycie wykorzystany do propagandy „królewskiej gry”. Nie było wywiadów telewizyjnych, artykułów w gazetach i w „kolorowych” tygodnikach.
Polski Związek Szachowy kontynuuje swą misję rozpoczętą w kwietniu 1926 roku. Nie działa w próżni; choć wydostał się z uwarunkowań politycznych, to jest uzależniony i od kondycji gospodarki państwa i od ludzi, którzy zechcą działać w jego strukturach. Ale ponieważ prawdziwych pasjonatów „królewskiej gry” w Polsce nigdy nie brakowało, wypada mieć nadzieję, że nasze szachistki i szachiści jeszcze nie raz nawiążą do „złotych” tradycji Rubinsteina, Tartakowera, Makarczyka, Najdorfa i Regedzińskiego.
Tomasz Lissowski
Źródło http://szachowavistula.pl/vistula/pzszach_z_kart_historii.htm
///////////////////////////////////////////////////
Od lewej strony: Jerzy Moraś (wydawca Penelopy) i Tomasz Lissowski.
Zdjęcie z archiwum Jerzego Morasia.