Wyznanie Mateusza Bartla
przytoczone w artykule EDITORA, bardzo mocno mnie zaskoczyło. Do tej pory arcymistrz dokonywał dość często samokrytyki swej gry w rodzaju : „Nie byłem w formie …”, ale nigdy nie oceniał tego w aspekcie granych przez siebie otwarć. A tutaj nagle nastąpiło sedno problemu, czyli to, o czym od dawna pisałem i radziłem: Bez silnej fazy debiutowej i solidnego repertuaru nie można liczyć na wyniki poziomu światowego. Tymczasem moim zdaniem Mateusz Bartel miał realnie takie możliwości.
Jestem pewny, że arcymistrz zmarnował swój wielki talent na własne życzenie!
Zabrakło mu determinacji w pracy samoszkoleniowej i za dużo zajmował się sprawami, które niewiele miały cokolwiek do czynienia ze sportem wyczynowym. Życzyłem mu dobrze i dlatego zwracałem uwagę na jego braki w wyszkoleniu.
Taka jest rola każdego zaangażowanego trenera w swej działalności szkoleniowej!
Niestety Mateusz Bartel nie wziął pod uwagę moich prawdziwych intencji, czego dowodem było zorganizowanie przez niego w 2017 roku na facebooku nagonki na mnie!
Ale polskie szachy będą miały jeszcze długo wielki pożytek z gry arcymistrza. Ostatnia olimpiada pokazała, że jest „katem” w pojedynkach ze słabszymi od siebie przeciwnikami.
Widać to na stronie Przemysława Jahra: http://www.szachypolskie.pl/polska-na-olimpiadzie-szachowej-2022/
Natomiast w silniejszych turniejach jest trudniej zdobywać punkty, co ilustruje tabelka z Dortmundu 2021.