Jak już niedawno pisałem na blogu, zacząłem w pewnym momencie przeglądać partie Mateusza Bartla i interesować się jego aktywnością sportową. Stwierdziłem, że ma duży talent taktyczny, niezwykle istotny w grze juniorów. Wiele partii rozstrzygał już w fazie debiutowej i to w eleganckiej formie.
Jednakże trening ambitnego sportowo szachisty wymaga wielkiej pracy. Nie jest żadną tajemnicą, że zawodowcy trenują ok. 8-10 godzin dziennie.
Natomiast Mateusz Bartel w okresie swych najlepszych lat twórczych zajął się – zamiast solidnym treningiem – innymi sprawami. Został redaktorem naczelnym pisma Polskiego Związku Szachowego „MAT“ oraz dodatkowo zajął się prowadzeniem własnego bloga.
Na tym ucierpiała jego klasa gry, szczególnie faza debiutowa, co było widać po jakości partii i wyników sportowych.
Zacząłem w swoich publikacjach zwracać uwagę na ten aspekt wyszkolenia. Było bowiem szkoda, że o to szachista z dużymi możliwościami sportowymi marnuje swój talent!
Były też sukcesy. W pewnym momencie organizatorzy turnieju w Dortmundzie oraz w Moskwie doszli do porozumienia, że zwycięzca otwartego turnieju „Aerofłot” automatycznie uzyskuje prawo do gry w Sparkassen Chess-Meeting.
Skorzystał z tego przywileju Mateusz Bartel, który w 2012 roku zwyciężył w stolicy Rosji. Niestety w Dortmundzie mistrz Polski nie trafił z formą i ostatecznie zajął w Dortmundzie 9 miejsce (tabelka z Wikipedii).
Głównym problemem Polaka było niedostateczne przygotowanie repertuaru debiutowego!