Niedawno w temacie Literatura szachowa po polsku (60) m.in. napisałem:
W czasach PRL mieliśmy jedyne fachowe czasopismo „Szachy“ prowadzone przez kontrowersyjną postać Władysława Litmanowicza.
Udało mu się zachować niezależność pisma od wpływów Polskiego Związku Szachowego i dzięki temu otrzymywaliśmy prawdziwe informacje o wynikach naszych zawodniczek i zawodników. Nie było zamiatania niepowodzeń pod dywan! Oczywiście nie wszystkim się to podobało, ale były komunista dbał o prawdę!
Sam byłem przez kilka lat współpracownikiem miesięcznika i opublikowałem kilka krytycznych tekstów o słabych występach naszej czołówki! Z tego powodu nikt mnie nie atakował i obrażał. Pisałem prawdę!
Czasy się zmieniły. Polska jest wolnym krajem, ale nie wszyscy szachiści to jeszcze pojęli! Każda informacja o słabych wynikach naszych kadr była nieprzychylnie przyjmowana przez działaczy Polskiego Związku Szachowego. Podobnie, jak wszelkie krytyczne uwagi o szkoleniu polskiej młodzieży.
/////////////////////////////
Ostatnio przeglądając archiwalne numery pisma „Szachy” natrafiłem na poniższy tekst. Został on opublikowany w numerze kwietniowym 1968 r. Pamiętam, że Jacek Bednarski z dużym zrozumieniem przyjął tę krytykę.
Tymczasem teraz jest inaczej. Każda krytyka gry naszej czołówki spotyka się z ostrą kontrą. Pisałem o tym w wielu publikacjach. Niedawno w tym wpisie: link.
Ta ocena czytelnika Szachów z roku 1968 jest nadal aktualna: …trzeba naszym mistrzom przede wszystkim nieco więcej skromności, samokrytycyzmu i pracy nad udoskonaleniem swojej gry.