Jak pisałem w ostatnim odcinku, dzięki mojemu zaangażowaniu, organizatorzy tradycyjnego festiwalu szachowego w Dortmundzie zapraszali przez jakiś czas zawodniczki i zawodników z Polski. Niestety panowie nie odnosili większych sukcesów. Panie brylowały wprawdzie w swoich turniejach, ale akurat te zlikwidowano z przyczyn oszczędnościowych.
Ostatni występ naszych szachistów miał miejsce w 1992 roku.
Dopiero w 2012 r. Mateusz Bartel, po wygraniu eliminacyjnego turnieju w Moskwie „Aeroflot 2012”, zjawił się w Dortmundzie. W głównym turnieju grało 10 zawodników i polski arcymistrz zajął dalekie 9 miejsce.
Na początku 2017 r. dyrektor turnieju Stefan Koth (były mój podopieczny) poinformował mnie, że zaproszono do Dortmundu Radosława Wojtaszka za jego dobre wyniki w lidze niemieckiej. Ucieszyłem się z tego faktu. Oczekiwałem, że Radek nie zawiedzie swoich fanów i uzyska pozytywny rezultat. Nie pomyliłem się, gdyż wygrał turniej.
Organizatorzy wiedzieli o mojej współpracy z Wojtaszkiem w latach 1999-2003 poprzez Internet. Z tego względu zaproszono mnie do wykonania honorowego ruchu w ostatniej i decydującej rundzie.
Radek pokonał gładko Niemca Nisipeanu i został zwycięzcą turnieju. Czekałem na ten moment 35 lat!
Był to największy indywidualny sukces Wojtaszka w jego bogatej karierze zawodowego szachisty oraz polskich szachów po 1945 roku!
Swoje wrażenia z tej imprezy opisałem w Panoramie Szachowej (6-2017) oraz na prośbę redaktora naczelnego Pawła Dudzińskiego w piśmie Polskiego Związku Szachowego Mat (5-2017).
Przed partią odbyła się krótka rozmowa z kierownikiem turnieju Gerdem Kolbe
Przywitanie po wielu latach
Wykonuję perwszy ruch, oczywiście uzgodniony z Radkiem
Wraz z dyrektorem turnieju w Wijk aan Zee Jeroenem van den Bergem oglądamy początek pojedynku