Tylko systematycznym treningiem możemy podnieść swój poziom w szachach. Należy cieszyć się zwycięstwami, ale też przyjmować niepowodzenia z podniesioną głową. Trzeba uczyć się na błędach i mieć szacunek wobec innych. Prawdziwym sportowcem jest ten, kto wciąż pracuje nad sobą i uczciwą grą osiąga zamierzone cele!
///////////////////////////
Wpis EDITORA nie był dla mnie zaskoczeniem. Wiedziałem od pewnego czasu o tej sprawie, ale czekałem na oficjalną informację. Teraz na facebooku wrze!
Tymczasem o tym konkretnym przypadku, jak się dowiedziałem, wiedziało już wcześniej wiele osób, także z kręgów Polskiego Związku Szachowego. Podobno nikt z zawodniczką o tym nie rozmawiał i nie ostrzegał, jakie mogą być tego reperkusje, gdy zostanie złapana na gorącym uczynku.
Po prostu czekano, aż wreszcie wpadnie! Jeśli to jest prawda, to te wszystkie osoby są współwinne tego, co się stało!
Sam kiedyś napisałem o niej same superlatywy. Oglądałem jej partie i byłem pod wrażeniem gry młodej zawodniczki. Teraz sam już nie wiem, czy to był efekt jej talentu czy wspierania się elekroniką.
Problem wspomagania sobie różnymi sposobami w czasie gry nie jest nowy. W czasie od 1961 roku do mojego wyjazdu z Polski w 1981 roku, poznałem wiele różnych technik, jakimi posługiwano się w polskich szachach w celu osiągnięcia pozytywnych rezultatów niesportowymi metodami. Ale nie będę tego opisywać. W każdym razie w tej chwili, bowiem lista tych „kombinacji” byłaby dość długa.
W okresie 1978-1981, gdy byłem trenerem kadry, zwracaliśmy uwagę ze Zbigniewem Czajką na obozach kadry z młodzieżą na tę kwestię. Jeśli sobie dobrze przypominam, to Władysław Schinzel w trakcie jednego ze swoich wykładów o psychologii i etyce w sporcie również wspomniał o tym.
Nie mam takiej wiedzy, czy obecnie na sesjach MASZ dyskutuje się z młodzieżą o tych problemach. Jeśli nie, to powinno się!
Inny poważny problem do omówienia to „moralność w sporcie szachowym”. Tym zajmę się w przyszłych wpisach.