Kwestia „Debiuty” była wielokrotnie dyskutowana na tym blogu. Ostatnio dylemat ten został znowu poruszony w wpisie: Lider polskich szachów 28.
Przypomnę ten problem na bazie własnych doświadczeń.
Na przełomie września i października 1961 r. odbyły się w lokalu klubu OKO Caissa przy ulicy Dwernickiego w Bydgoszczy mistrzostwa okręgu juniorów. Nie miałem żadnej kategorii, ale miejsce w turnieju dostałem z puli organizatora. To były moje pierwsze zawody w życiu. Mimo braku doświadczenia 4 partie wygrałem, 4 przegrałem i jedną zremisowałem.
Grałem bardzo bojowo. Nie miałem większego pojęcia o grze pozycyjnej i końcówkach. W każdej partii grałem na mata, co nie zawsze mi się jednak udawało. Np. zwycięzcy mistrzostw Fabianowskiemu nie dałem go w trzech ruchach! Natomiast z Kwiecińskim mając dwa pionki więcej sam przeoczyłem mata w jednym ruchu. Ostatecznie zająłem piąte miejsce, za co otrzymałem IV kategorię. Zostałem nieoficjalnie mistrzem Bydgoszczy i najsilniejszym juniorem klubu.
Był to mój duży sukces biorąc pod uwagę to, że zasady gry poznałem dopiero pod koniec lutego 1961 roku, a w maju zapisałem się do klubu. Pozytywny rezultat zawdzięczałem odpowiedniemu samoszkoleniu. Jak już pisałem wcześniej w różnych publikacjach, trenowałem wbrew rad starszych kolegów klubowych i propagowanej przez nich „Teorii Capablanki”.
Już wtedy – w wieku 14 lat jako początkujący szachista – doszedłem do wniosku, że podstawą szachów musi być silny debiut!
Końcowe wyniki:
Wyprzedziłem wszystkich doświadczonych juniorów klubu tylko dlatego, że ja trenowałem otwarcia, tymczasem oni końcówki!
W tym gronie znalazł się także Jerzy Lewi, jeden z największych talentów w historii naszej dyscypliny. Był on rzeczywiście znakomity w grze końcowej, natomiast słaby w początkowej fazie partii. Podzielił w turnieju 8-9 miejsce.
Repertuar debiutowy Jurka był bardzo skromny i ograniczał się praktycznie do 3-4 debiutów: białymi grał podobne schematy po 1.g3 lub 1.Sf3, czasami 1.c4. Czarnymi po 1.e4 odpowiadał symetrycznie 1…e5, natomiast po 1.d4 grał układy „Benoni”, rzadko obronę Grünfelda.
To ułatwiło mi przygotowanie się do pojedynku.