Po ukazaniu się wpisu Dawida Czerwa:
Nie jest tajemnicą, że na rynku brakuje polskich publikacji. Często pytacie mnie o porady w tej sprawie i tutaj bez cienia złośliwości – nie pomagam, bo nie mam jak. Po prostu w wielu tematach nie istnieje dobra książka po polsku.
z krytyką polskiej literatury szachowej, otrzymałem kilka komentarzy od Internautów, które przedstawiam w ogólnych zarysach:
Głos 1: Dawid Czerw należy do generacji wychowanej na programach komputerowych i internetu. Mnie więc nie dziwi, że nie zna książek w języku polskich. A jest ich przecież bardzo dużo…
Głos 2: Ten temat był już wielokrotnie omawiany i wyjaśniany na blogu.
Głos 3: Po co studiować książki, kiedy można właściwie za darmo ściągnąć z internetu wiele materiałów. Tak pracuje obecnie młodzież komputerowa.
Głos 4: Książki są za drogie i młodzi ich przeważnie nie kupują, tylko ściągają gotowe materiały z sieci. To jeszcze można zrozumieć, ale pisać negatywnie o polskich publikacjach, których się nie zna, to brak szacunku dla autorów.
Przy okazji przypominam wcześniejszą dyskusję po wpisie młodego szkoleniowca na stronie: Edukacja przez szachy w szkole, który zresztą został później usunięty.
Pisałem już tutaj w przeszłości, że gdy zainteresowałem się bliżej szachami, a był to 1961 rok, w sklepie sportowym w Bydgoszczy można było kupić tylko 5 książek szachowych w języku polskim. Były to końcówki Gawlikowskiego (2 tomy) i Szulcego oraz „Teoria debiutów szachowych” (2 tomy) Keresa.
Z tego względu trzeba było sięgać po literaturę fachową po rosyjsku. Także po niemiecku, którą można było zamówić w Ośrodku Informacji i Kultury NRD w Warszawie.
Gdy Polska stała się krajem wolnym, to jednocześnie poprawiła się znacznie sytuacja na rynku wydawniczym w zakresie rodzimej literatury fachowej. W krótkim okresie czasu do rąk szachistów trafiło wiele pożytecznych tytułów. Także przetłumaczono sporo książek z obcych języków.
Dlatego byłem zdumiony tym, co zobaczyłem na mojej pierwszej sesji Młodzieżowej Akademii Szachowej w Zakopanem w 1999 roku. Opisałem to w tekście „Gorzka prawda” (Szachy/Chess, 75/76 – 2002). Niektórzy nasi szkoleniowcy polecali obecnej tam młodzieży książki rosyjskie, mimo że ich znajomość tego języka była „zerowa”.
Ważne jest przecież analizowanie komentarzy, nie tylko oglądanie przebiegu partii. Żadnych korzyści szkoleniowych nie przyniesie studiowanie książek, których treści się nie rozumie!
Od sesji w Zakopanem minęło już wiele czasu i polski rynek szachowy wzbogacił się o wiele nowych i wartościowych książek w naszym języku. Jest naprawdę w czym wybierać tematycznie i to dla odbiorców różnych kategorii.
Mamy przecież do dyspozycji wiele świetnych książek tak znakomitych arcymistrzów, jak: Nimzowitsch, Euwe, Kasparow, Karpow, Bronstein, Kotow, Poługajewski, Gufeld, Szirow, Bielawski, Romanowski itd. Jest też wiele wartościowych książek polskich autorów.
Można się z tym zgodzić, że autor tej krytyki jest bardzo młody (rocznik 1997) i wiedzę szachową zdobywał prawdopodobnie w Internecie. Zatem nie zdążył poznać jeszcze bogatej tematycznie literatury szachowej w rodzimym języku. Dlatego trzeba ciągle o tym przypominać.
Mam taką sugestię dla zainteresowanych kupnem książek szachowych po polsku. Zamiast zasięgać rad u trenera Dawida Czerwa, można przecież bezpośrednio uzyskać fachową informację w znanych wydawnictwach:
Penelopa
Wydawnictwo RM
Internetowy Sklep Szachowy
Firma Caissa
Inne firmy
Z tego co dowiedziałem się, to niedawno Dawid Czerw został trenerem II klasy Polskiego Zwiazku Szachowego. Wykładowcą był doświadczony szkoleniowiec i zarazem szef polskich trenerów Jacek Bielczyk. Nie wiem, czy w trakcie zajęć była omawiana kwestia literatury szachowej w języku polskim.
Przypomniał mi się wywiad Jacka Bielczyka w piśmie Mat (7-2016), w którym chwali książki po rosyjsku. Nie wspomina natomiast o wielkim zbiorze znakomitych książek w języku polskim, które są pożyteczne dla szachistek, szachistów oraz szkoleniowców i bez większych problemów są dostępne na naszym rynku!
Pański wpis jest z pewnością ciut niemiły oraz przekłamany.
Oczywiście, że mam świadomość istnienia wielu dobrych książek napisanych po polsku, lub przetłumaczonych (sam z nich korzystam w mojej pracy trenerskiej – przykładowo z kursów Goleniszczewa, albo z końcówek Panczenki).
Mało tego napisałem nawet artykuł, w którym opisałem książki, które osobiście cenię najbardziej:
https://www.chess.com/pl/blog/DawidCzerw/jaka-ksiazke-polecasz-dla-zawodnika-o-rankingu-xxxx
Co więcej, w swoim codziennym treningu także korzystam z książek w wersji papierowej i zachęcam do tego uczniów (jednak gapienie się w komputer nie robi dobrze na oczy).
Stwierdziłem w moim wpisie, że „w wielu tematach nie istnieje dobra książka po polsku” i to jest prawda. Przykładowo w sferze debiutów nie znam książek, które mogłyby realnie konkurować z książkami wydawanymi przez Quality Chess. Już nie wspominając o tym, że dowolne tłumaczenie książki debiutowej z obcego języka potrwa sporo czasu, a jest on kluczowy, bo teoria rozwija się dynamicznie.
Co do Pana wpisu Paradoksy Szachowe (200) to może warto parę książek przeczytać, zamiast je jedynie pisać 🙂
W literaturze szachowej można znaleźć wiele kontrprzykładów.
Pierwszy z brzegu:
„Postanowiłem zacząć od końcówek, jak radził J.R.Capablanka i wiele innych autorytetów. Przygotowałem kilka zajęć i „pociąg ruszył”. Po kilku latach pracy (…) zrozumiałem, że miałem rację wybierając tą metodę. Poza tym wbrew istniejącej wówczas opinii, że studiowanie końcówek nudzi młodych szachistów, tak się nie stało.” – A. Panczenko
A tak na koniec – gdzie konkretnie zostały zamieszczone te komentarze, które Pan przedstawił? Z chęcią chciałbym na nie odpowiedzieć.
To trzeba dokładnie wyrażać swe myśli. Napisałem ten tekst na bazie otrzymanych komentarzy Internautów, z którymi całkowicie się zgadzam. Wyraźnie Pan napisał:
////////////////////////////////////////////////////////////
Nie jest tajemnicą, że na rynku brakuje polskich publikacji. Często pytacie mnie o porady w tej sprawie i tutaj bez cienia złośliwości – nie pomagam, bo nie mam jak. Po prostu w wielu tematach nie istnieje dobra książka po polsku.
////////////////////////////////////////////////////////
Czyli dał Pan tym samym do zrozumienia, że nie ma literatury szachowej po polsku na odpowiednim poziomie. Musi Pan zrozumieć, że literatura szachowa, podobnie jak w normalnej edukacji, dzieli się na: szkoła podstawowa, średnia i wyższa. Książki debiutowe wydawnictwa Quality Chess są przeznaczone dla zawodników wyższych klas. Natomiast ja piszę książki debiutowe dla zupełnie innych odbiorców. Także „Szybki kurs debiutów” jest przeznaczony dla tych osób, które wchodzą dopiero w świat szachów i powinny poznać w ogólnym zarysie otwarcia szachowe. O sensie książki pisałem tutaj: http://www.blog.konikowski.net/2011/11/09/szybki-kurs-debiutow/
Teoria Capablanki została ogłoszona około 100 lat temu. Szachy od tego czasu rozwinęły się zupełnie w innym kierunku. Gdyby Pan przestudiował historię polskich szachów po 1945 roku, to znałby Pan naszą pozycję na arenie międzynarodowej. Byliśmy najsłabsi w całym obozie krajów socjalistycznych (Związek Radziecki, NRD, Czechosłowacja, Węgry, Rumunia, Bułgaria, Jugosławia) i nie tylko. Nasi mistrzowie nie mogli często wyjść z fazy debiutowej z pozycją zdatną do normalnej gry. Właśnie to były skutki szkolenia ala Capablanca. O tych problemach była mowa już wielokrotnie na tym blogu.
Polecam Panu cały cykl zawarty w http://www.blog.konikowski.net/2018/10/18/problemy-szkoleniowe-w-polskich-szachach-155-2/
Jak można rozwijać się szachowo omijając debiuty? Jeśli Pan tego nie pojmuje, opierając się na jakiś archaicznych teoriach, to jest już Pana problem. Niech Pan zaznajomi się z nowoczesnym podejściem do szachów, czyli teoriami Kasparowa, Karpowa, Carlsena i innych znakomitych arcymistrzów. Polskie szachy mają duży potencjał, co pokazują wyniki Wojtaszka i Dudy. Końcówki są oczywiście ważne, także gra środkowa, ale bez dobrego debiutu nie osiągnie się tych dalszych faz partii możliwych do gry.
Nigdzie nie pisałem, że nie ma książek – sam Pan zacytował: ” w wielu tematach nie istnieje dobra książka po polsku.”. A nie: „nie istnieją dobre książki po polsku”. Ja wyrażam się jasno – to chyba Pan niedokładnie czyta.
Co do szybkiego kursu debiutów – co to ma do rzeczy? Jeżeli na streamie dostaję pytanie od osoby 2000+ elo to co mam odpowiedzieć? – raczej szybki kurs nie wystarczy, a po polsku dobrej książki debiutowej nie będzie.
Co do niższych poziomów to wiadomo – tutaj literatury jest dużo.
Co do „Teorii Capablanki” to ja zacytowałem Panczenkę, a nie Capablankę.
Gdzie ja piszę o omijaniu debiutów? Mam wrażenie, że Pan czyta co trzecie słowo. Napisałem tylko, że w literaturze można znaleźć kontrprzykłady do Pana twierdzenia – to wszystko.
Ale jeżeli już Pan tak czepia się debiutów to informuję, że według mnie najważniejsza jest gra środkowa – i na tym skupiam się w pracy z moimi uczniami. Oczywiście nie oznacza to, że jedynie nad tym pracujemy – debiut i gra końcowa też są rozwijane.
Polecam czytać dokładniej zanim zacznie Pan odpowiadać na moje twierdzenia, których nie wygłosiłem…
Kończmy już tę dyskusję. To jest już taka odbijanka na zasadzie: Ja mam rację! Pan ma swoje metody treningowe, a ja opieram się na nowoczesnej szkole: Karpow, Kasparow, Carlsen itd! Zawarłem to w książce „Szachy dla przyszłych mistrzów”. Przypominam mądrość Kasparowa:
„Nie ma znaczenia, jak dobrze grasz – nie możesz spodziewać się dobrych wyników, kiedy masz przegraną po debiucie.”
http://www.blog.konikowski.net/2015/11/10/szachy-dla-przyszlych-mistrzow/
Koniec świata. Dawid poucza doświadczonego trenera. Dawidzie: trochę pokory i szacunku dla kogoś, kto wiele zrobił dla polskich szachów. Ty musisz się jeszcze wiele uczyć, aby osiągnąć wiedzę Pana Konikowskiego.
http://www.blog.konikowski.net/2016/04/24/godna-polecenia-inicjatywa-maturzysty/#comments
„wykaz publikacji zawiera 182 pozycji książkowych oraz 10 pozycji książek elektronicznych (e-books) wydanych w latach 1981-2018 w wielu wydawnictwach, w różnych językach, ponadto ciągle się rozrasta”. http://konikowski.net/pub.php