Wypowiedź arcymistrzyni Moniki Soćko właściwie mnie nie zaskoczyła.
Z tym problemem zetknąłem się już na początku mojej przygody z szachami turniejowymi. W klubie szybko poinformowano mnie, że mamy w całym obozie krajów socjalistycznych (Związek Radziecki, NRD, Czechosłowacja, Węgry, Bułgaria, Rumunia i Jugosławia) najsłabszych zawodników i zawodniczki. Pisałem o tym kilkakrotnie w przeszłości, np. wpis.
W trakcie różnych dysput i szukania przyczyn tego stanu rzeczy podawano właśnie m.in. opinię, że nasza czołówka nie poświęca na samoszkolenie wystarczająco dużo czasu.
21 kwietnia 1968 roku odbył się w Warszawie Walny Zjazd Polskiego Związku Szachowego. Znalazłem się na nim jako członek Zarządu Okręgowego Związku Szachowego w Bydgoszczy (pełniłem wtedy funkcję przewodniczącego komisji ewidencji i klasyfikacji). W trakcie zgromadzenia dyskutowano nad dalszym rozwojem szachów wyczynowych w Polsce. Obszerne sprawozdanie ze zjazdu zostało opublikowane w miesięczniku SZACHY (czerwiec 1968).
Przytaczam istotny fragment: