Jutro odbędzie się Nadzwyczajne Wyborcze Walne Zgromadzenie Delegatów Polskiego Związku Szachowego, na którym zostanie – po niespodziewanej rezygnacji Adama Dzwonkowskiego – wybrany nowy prezes.
Wielka szkoda, gdyż Adam Dzwonkowski był pierwszym od lat szefem PZSzach, który opowiedział się za pluralizmem i za gotowością współpracy ze wszystkimi osobami, którym na sercu leżą problemy polskich szachów wyczynowych. Odciął się tym samym od swoich niektórych poprzedników, którzy nie uznawali osób o odmiennych poglądach od oficjalnej linii działania związku!
Obaj kandydaci ogłosili swoje programy, które zostały opublikowane na stronie PZSzach: Dla przypomnienia źródło.
Jestem przekonany, że wszyscy oczekujemy takiego prezesa, który będzie w głównej mierze otwarty na wszelkie problemy zgłaszane przez polskich szachistów!
A spraw do rozwiązania jest wiele. W pierwszej kolejności trzeba opracować wreszcie „Centralny i spójny system szkolenia”, bowiem nasza „złota młodzież” już dawno nie przywozi z mistrzostw świata i Europy worków medali. Coś z tym trzeba zrobić!
Sam jestem emocjonalnie od dawna związany z polskimi szachami. Na przestrzeni wielu lat zgłaszałem sporo koncepcji szkoleniowych, które były jednak odrzucane przez kierownictwo MASz.
Zgadzam się z tym całkowicie, że wszelkie problemy powinny być załatwiane wewnątrz naszego środowiska. Jest tylko jeden warunek, że władze PZSzach są gotowe na wysłuchanie wszelkich wniosków i propozycji dotyczących ewentualnej poprawy działalności związku i to na różnych płaszczyznach.
Kiedy zaproponowałem w 1999 roku w ramach MASz pewne udoskonalenia treningowe oraz konsultacje drogą emailową, spotkało się to z negatywnym stanowiskiem osób odpowiedzialnych za szkolenie polskiej młodzieży. Po prostu nie zaakceptowano mojej współpracy z Radosławem Wojtaszkiem oraz Maciejem Brzeskim. Nie reagowano na moje listy i postulaty, co przyjąłem jako lekceważenie mojego zangażowania się w działalności szkoleniowej.
Ówczesny kierownik wyszkolenia tłumaczył się, że to nie jego „działka”, natomiast prezes PZSzach nie miał czasu na zapoznanie się z moimi doświadczeniami w szkoleniu z czołowymi juniorami kraju. Dlatego opublikowałem tekst „Quo vadis polskie szachy”? (Magazyn Szachista sierpień 2003), aby zwrócić uwagę na ważne problemy.
Rezonans jego był taki:
1.Artykuł był bardzo potrzebny, gdyż ukazał aktualne i istotne problemy naszych szachów.
2.Natomiast według niektórych działaczy Polskiego Związku Szachowego artykuł był niepotrzebny i wręcz zaszkodził wizerunkowi polskich szachów.
Wspomniana publikacja „Quo vadis polskie szachy?” spowodowała w sierpniu 2003 roku na Forum Polskiego Związku Szachowego polemikę p.t. „Akademia Szachowa unowocześniać czy nie?”. Wziąłem w niej udział, gdyż chciałem zademonstrować korzyści szkoleniowe moich propozycji. Gospodarzem Forum był ówczesny prezes PZSzach. Dyskusją sterował znany arcymistrz, syn wiceprezesa PZSzach.
Niestety większość forumowiczów została fałszywie ukierunkowana przez arcymistrza i zamiast na problemie unowocześnienia Akademii, skoncentrowała się w głównej mierze na atakach personalnych. Młody człowiek – wówczas student fizyki na Uniwersytecie Warszawskim – dyrygował destrukcyjną dyskusją, próbując wszystkich przekonać o szkodliwości treningu za pomocą komputera, poczty elektronicznej i Internetu oraz mojej negatywnej roli w rozwoju polskich szachów!
Teraz czekamy na merytoryczne działania nowego zarządu Polskiego Związku Szachowego m.in. w kwestii optymalnych rozwiązań szkoleniowych!