W wpisie
zrelacjonowałem, jak to czołowy trener MASz próbował pokrzyżować szyki w mojej współpracy drogą faksową z Maciejem Brzeskim.
W piśmie „Szachy/Chess” (Gorzka Prawda: 75/76 – 2002) na stronie 92 przedstawiłem ustalenia, jakie zapadły na sesji w Wiśle w 2000 roku pomiędzy kierownictwem MASz w obecności tego trenera oraz mną w sprawie Maćka. Mnie dano wtedy wolną rękę. Zgodziłem się na to, gdyż prosił mnie o to wcześniej ojciec Brzeskiego.
Ustaliliśmy repertuar po 1.e4 i w tym kierunku pracowałem. Zatem próba zbojkotowania uzgodnionego programu szkoleniowego przez … była nieodpowiedzialna i wręcz skandaliczna. Zaskoczony tym wysłałem faks wiceprezesowi d/s sportowych … i poinformowałem go o tym fakcie. Ale nie było żadnej reakcji.
Już następnego dnia, czyli 16 października 2000 roku, wysłałem faks ojcu Brzeskiego, w którym m.in. pisałem: „Po 1.d4 powstaje dużo sytuacji o charakterze pozycyjnym (podobnie jak po 1.c4), gdzie przede wszystkim doświadczenie odgrywa decydującą rolę. Tak więc niech pan nie słucha …, gdyż jego ocena dalszego przygotowania debiutowego Maćka jest po prostu błędna. Już … radził Maćkowi granie 1.e4. Każdy dobry zawodnik tak zaczynał grać w szachy. Po 1.e4 jest mniej strategii na rzecz taktyki. Maciek ma za mało doświadczenia. Musi więc grać taktyczne szachy … .
To przekonało ojca Brzeskiego i mogliśmy dalej już bez przeszkód kontynuować dalszą pracę.
Potem po publikacji tekstu w „Szachy/Chess” (Gorzka Prawda: 75/76 – 2002) kilka osób zadało mi pytanie, czy próbowałem tę kwestię wyjaśnić z trenerem MASz. Nie, gdyż już nigdy nie miałem możliwości spotkania się z nim.
Za współpracę z Wojtaszkiem i Brzeskim nie pobierałem żadnego wynagrodzenia. To był eksperyment w celu sprawdzenia, czy to może funkcjonować w praktyce. Potem chciałem podzielić się moimi doświadczeniami z innymi szkoleniowcami MASz.
Do tego jednak nigdy nie doszło, gdyż nikt w Polskim Związku Szachowym wtedy tą formą szkolenia nie był zainteresowany!