Zgodnie z zaleceniami starszych kolegów klubowych kupiłem sobie w sklepie sportowym przy ulicy 1-Maja (obecnie Gdańskiej) dwa tomy końcówek Stanisława Gawlikowskiego i pionkówki Zygmunta Szulcego. Zabrałem się pilnie do ich studiowania.
Gawlikowski okazał się dla mnie za trudny. Przerzuciłem się więc na Szulcego. Jego książka była łatwiejsza, ale trening z końcówkami pionkowymi nie przyczynił się do podniesienia siły gry, gdyż dalej przeżywałem porażki. Okazało się, że nie mogłem wykorzystać zdobytej wiedzy o grze końcowej, ponieważ przegrywałem pojedynki już w fazie debiutowej albo na początku gry środkowej. Do końcówek wcale nie dochodziło.
Postanowiłem więc trenować wbrew nauce Capablanki oraz rad kolegów i zająłem się otwarciami. Już wtedy – jako początkujący sympatyk szachów – doszedłem do wniosku, że jest to jedyna logiczna droga do osiągania zwycięstw!
Od tego czasu minęło już wiele lat i w Polsce dalej spotyka się hasła w rodzaju: Studiuj końcówki, a w debiucie dasz sobie jakoś radę lub Debiuty uczą cię debiutów, końcówki uczą cię szachów itd.
Te absurdalne slogany i tym podobne powinny wreszcie zniknąć z terminologii naszych szachów wyczynowych, chodzi oczywiście o szkolenie młodzieży z ambicjami sportowymi!
Propagujmy zatem nauki wielkich autorytetów szachowych, np.:
Anatoli Karpow – mistrz świata w latach 1975-1985 oraz 1993-1999: Każda faza partii, otwarcie, gra środkowa i końcówka ma duże znaczenie. Jeżeli na początku gry, któraś ze stron uzyska przewagę materialną lub pozycyjną, to zniwelować ją w grze środkowej będzie bardzo trudno. W tej sytuacji do końcówki może w ogóle nie dojść. Bez poprawnej gry w debiucie, nie można więc myśleć o sukcesach w szachach.
Garri Kasparow – mistrz świata w latach 1985 – 2000: Nie ma znaczenia jak dobrze grasz, nie możesz spodziewać się dobrych wyników, kiedy masz przegraną po debiucie.