Myślałem, że sprawa zakończona – pan Tazbir przeprosił za swoje słowa. Ale widzę – nawet nieuzbrojonym okiem – że sprawa wraca jak bumerang a autorem „come backu” jest sam główny bohater, czyli pan Tazbir. Istotnie, pan Tazbir za swoje zachowanie przeprosił pana Konikowskiego – autora i redaktora naczelnego bloga, ale chce również nieśmiało zauważyć, że pan Tazbir swoje słowa kierował nie tylko do pana Konikowskiego. Jego słowa dostępne są na blogu „Drogie gnidy, nieudacznicy i – po ludzku nazywając nie używając nieparlamentarnych słów – niemożliwi do zdiagnozowania chorzy ze zgryzoty, nienawiści i niespełnienia ludzie , z Jerzym Konikowskim na czele” (dalej nie będę ich cytował). Przypomnę, że zarząd PZSzach udzielił panu Tazbirowi naganę za zachowanie podczas ligi w 2012 roku, o czym relacjonował pan Murdzia; wpis znajduje się w rejestrze PZSzach.
Chce jasno na wstępie podkreślić, że pan Konikowski nie obraził pana Tazbira. Na jego blogu ukazał się mój tekst, który niżej w skrócie opisze. Do tego tematu pan Konikowski dokonał zapytań do ludzi ze środowiska szachowego i ich wypowiedzi zamieścił bo sam takiej wiedzy nie miał „W związku z licznymi zapytaniami Internautów w sprawie udziału Marcina Tazbira w mistrzostwach Europy niewidomych lub słabowidzących uprzejmie informuję, że nie mam żadnej wiedzy w tej kwestii. Proszę w tej sprawie zwracać się bezpośrednio do biura Polskiego Związku Szachowego”.
Nie wiem dlaczego pan Tazbir na nowo odgrzewa kotlet, a co gorsza sytuuje się w roli ofiary. Sam nawarzył tego piwa. Sam określa ścieżkę swojej kariery szachowej oraz wybiera konkretne turnieje, w których rywalizuje z osobami przy szachownicy.
Na blogu krytyce poddane są regulacje i przepisy a nie fakt występu pana Tazbira w tych konkretnych zawodach, bo jak podkreślam NIKT, w tym ja, nie napisał – że rzeczony nie miał prawa w rzeczonych zawodach uczestniczyć.
Wszystkie teksty i komentarze odnośnie tematu są na blogu tudzież w innych miejscach w Internecie. Każdy może je odnaleźć. Dwa lata minęły, na powrót trzeba wracać do źródeł tego wydarzenia. Pod tytułem „Paradoksy szachowe” zamieściłem tekst „Czy Marcin Tazbir jest niewidomy czy słabowidzący? Relacjonował ostatnie Mistrzostwa Polski i widział wszystko doskonale”, a źródłem informacji był PZSzach. Pan Tazbir występował w zawodach dla – niewidomych czy słabowidzących. Gdyby występował w zawodach dla amatorów czy cyklistów zapytałbym czy jest amatorem czy cyklistą; gdyby występował w zawodach dla przedsiębiorców czy nauczycieli zapytałbym czy jest przedsiębiorcą czy nauczycielem.
Wcześniej relacjonował MP, i te jego relacje na blogu wysoko oceniłem. Podobnie jak pan Brodowski: „fajny komentarz, Marcin widzi chyba wszystkie niuanse w partiach”.
Na blogu pan Tazbir napisał „jestem osobą słabowidzącą, niepełnosprawną w stopniu umiarkowanym, naznaczoną nieuleczalną chorobą oczu. Mam nadzieję, ze ta informacja doda wam otuchy”. A podczas relacjonowania w sieci MP juniorów pan Tazbir rechocząc mówił „Jestem ślepy i mam na to papiery”. Ciekaw jestem co na te słowa odpowie jego orzecznik, ubezpieczyciel, pracodawca, etc. Jestem żywo zainteresowany, bo jako podatnik – też na takie osoby płacę kasę.
Nie wiem co tak na powrót rozsierdziło pana Tazbira. Ostatnio pogratulowałem mu sukcesu w postaci brązowego medalu na olimpiadzie.
Temat występu pana Tazbira podawały także inne serwisy; zagraniczne blogi i portale, a na polskim podwórku np. blog Szacharnia pana Długosza „Tazbir ograł niewidomych we Francji i zdobył mistrzostwo Europy”.
Na innym blogu pan Tazbir pisze „nie żywię żadnej urazy. Ma Pan prawo do własnej interpretacji mojego zachowania, mojego poczucia humoru etc. z uwagi na to, że jako komentator staję się osobą publiczną”.
Zgadzam się ze słowami pana Suwarskiego (gratulacje za „Najdorfa”), który nadmienił „Miałem okazję być jednym z organizatorów, mniej ważnym, ale zawsze, Olimpiady Niewidomych i Słabowidzących w Zakopanem w roku 2000 i współpracując z osobą niewidomą przy tworzeniu biuletynu turniejowego uważam za bzdurę łącznie zawodów niewidomych i słabowidzących. To powinny być dwa oddzielne turnieje, chyba, że słabowidzący widzi dużo mniej na oba oczy niż na jedno oko moja mama odkąd rozerwała i odkleiła jej się siatkówka, czyli np. widzi, że ktoś stoi, ale kto to już raczej nie rozpozna. I to jest nadal nieporównywalne z niewidomą całkowicie. Osoba, która jest w stanie normalnie zobaczyć szachownice i figurki bez względu na rodzaj choroby oczu nie powinna rywalizować z niewidomymi”.
Ciekawym faktem jest tak duże „fejsbukowe” poparcie stanowiska pana Tazbira, a co za tym idzie jego postawy życiowej i kariery sportowej. Na czele obrońców wybija się pan Krasiewicz; osoba, która przywłaszczyła tekst analityczny pana Konikowskiego bez jego wiedzy i wrzuciła na stronę swojego klubu. Mimo próśb tekst nadal wisi. Pan Krasiewicz, wychowawca i nauczyciel młodzieży, który publicznie namawiał do cyt „odstrzelenia” pana Konikowskiego (to dziwny dualizm, bo najpierw jego tekst zamieścił na stronie a teraz namawia innych do karalnego czynu na autorze). Na marginesie dodam, że niedawno w podobnej sprawie zapadł wyrok skazujący. Tudzież pan Świć, trener MASz i wychowawca młodzieży, który dokonał plagiatu 90% tekstu; ot tak po prostu wziął czyjąś książę i napisał że to jego, i to na łamach Mat-a. Tego obrońcy i komentujący nie widzą albo widzieć nie chcą. Cóż, jak życie pokazuje, każdy patrzy przez inną optykę. Lepiej i łatwiej lżyć z nowego autora de facto ciekawych artykułów teoretycznych.
Pan Bartel ma prawo do oceny poczynań PZSzach. Sam też ma szczególne poczucie humoru. Podczas partii z juniorem wyśmiewał się z jego imienia podśpiewując sobie; przeszkadzał mu w grze, a to łamanie przepisów FIDE. Namawiał internautów bo nielegalnych zakładów bukmacherskich, co też jest łamaniem prawa.
Książki pana Konikowskiego mogą się podobać i nie podobać. Mnie się podobają, co niejednokrotnie wyrażałem, także na tym blogu. Jako bardzo dobre ocenia również pan Tazbir, o czym mówił podczas relacjonowania MP, wspominając, że korzysta z nich podczas pracy szkoleniowej.
Pan Bartel w rejtanowskim geście rzucił się na podłogę w redakcji Mat-a. A szkoda, bo jego teksty i analizy na łamach tego periodyka ceniłem; pamiętam jeszcze czasy pierwszego numeru w pdf-ie. Natomiast ciekaw jestem czy podobny gest pan Bartel uczyni wobec portalu chess.com, gdzie ukazał się tekst dot. sukcesu pana Tazbira we Francji. Autor artykułu, znany dziennikarz Mike Klein też nie mógł dociec zawiłości tematu, a Kallatroh – kolega z drużyny pana Tazbira, również przecierał oczy ze zdumienia, ale z adekwatną, iście adwokacką odpowiedzią przyszedł im pan Bartel. Just Fine 🙂
Pan Bartel i pan Tazbir, oboje grają m.in. za moją kasę, za kasę Polaków. Życzę arcymistrzowi Bartelowi dalszej radości wygrywania w kadrze, w ustabilizowanej formie. A arcymistrzowi Tazbirowi aby dalej cieszył oko arcymistrzowskimi partiami.
Z tego miejsca gratulacje dla pana Dzwonkowskiego, prezesa PZSzach, za akceptację decyzji powołania pana Konikowskiego do Komisji Młodzieżowej. Nadmienię, że wiele razy z panem Dzwonkowskim się nie zgadzałem a jego działania poddawałem krytyce. Krytyka nie oznacza negacji. Szanuje go jako człowieka i widzę działacza oddanego szachom. Tak jak szanuje wszystkich innych szachistów; gram z nimi, spotykam się, spieram etc. Szachiści to ludzie z klasą. Nadal będę spoglądał na działania nowego prezesa PZSzach i poddawał je ocenie. Jednoczenie mam wrażenie, że wspieram – tak jak inni imienni, bezimienni szachiści – popularyzację szachów. Słowa uznania dla pana Dudzinskiego za włączenie pana Konikowskiego do Komisji Młodzieżowej oraz do grona współpracowników Mat-a. Pana Dudzińskiego szczególnie cenie na artykuły historyczne; teraz ma okazję sprawdzić się także na innym polu szachowym. Żałuje, że w kręgu zainteresowań pana Dudzińskiego nie jest nasz blog; nieraz anonsowałem jego artykuły. Na blogu pracujemy pro publico bono i podajemy interesujące treści. Obojgu, panu Dzwonkowskiemu i panu Dudzińskiemu życzę sukcesów. Mam nadzieję, jako jeden z redaktorów bloga, na dobrą komunikację PZSzach ze środowiskiem blogerów. Z mojej strony mogą nowo wybrani włodarze PZSzach liczyć na wsparcie. I przypominam – krytyka nie oznacza negacji 🙂
Na zakończenie chciałbym raz jeszcze podziękować panu Konikowskiemu za możliwość publikacji moich tekstów na jego blogu. Nasze motto – Podajemy informacje pomyślne lub złe, ale zawsze prawdziwe!
P.S. Stanowisko red. nacz. czasopisma Mat, pana Dudzińskiego:
*skoczek2 – polski szachista, grający w polskich turniejach, znający polskich szachistów i problemy polskich szachów; mieszkający i płacący podatki w Polsce.
„Ze względu na cięty język oraz nierzadko kontrowersyjne poglądy, stojące w sprzeczności z oficjalną polityką PZSzach, prezentowane przez lata na blogu prowadzonym przez Jerzego Konikowskiego, dostawałem „sugestie” (głównie ze strony byłego redaktora naczelnego, a na początku mojej pracy w „Macie” także ze strony ówczesnego prezesa PZSzach), aby udawać „nieistnienie” p. Jerzego na łamach periodyka oraz w przestrzeni wirtualnej, czyli wprowadzenia swoistej cenzury w odniesieniu do Jerzego Konikowskiego.”
Stare metody. To jak bojkot Korcznoja w ZSRR. On też miał rzekomo obrażać arcymistrzów. O nim pisano „pretendent”, bez nazwiska. Dobrze, że pan Dudziński wykazał się odwagą i uczciwością i nie ugiął się pod presją ze strony szachowych elit.
Myślę że am Bartel niepotrzebnie przyjmuje taką demonstracyjną postawę. Czy nie lepiej współpracować zamiast odwracać się? Nie widzę żadnej sprzeczności w tym, aby w Macie zamieszczano artykuły różnych autorów, w tym J.Konikowskiego, M.Bartla, W.Świcia, i innych. Jeżeli ich treści będą ściśle merytoryczne, to może to jedynie pomóc rozwojowi szachów w naszym kraju.
Paweł Dudziński jest bardzo pozytywną postacią, i podniósł poziom czasopisma Mat, o czym już kiedyś wspominałem na tym blogu. Też już pisałem, że głęboko wierzę w to, że współpraca pomiędzy Jerzym Konikowskim a Adamem Dzwonkowskim i Pawłem Dudzińskim będzie się bardzo dobrze układała. Po wybraniu nowych władz PZSzach nastąpiła wyraźna „odwilż”, co jest bardzo dobrym zwiastunem na przyszłość. Paweł Dudziński prosił o kredyt zaufania. Ponieważ widać szczerą chęć współpracy wszystkich wspomnianych tu osób, to jestem przekonany że wszyscy obdarzamy olbrzymim i szczerym kredytem zaufania Adama Dzwonkowskiego, Pawła Dudzińskiego i wszystkie osoby chcące wspólnie pracować dla dobra polskich szachów.
Gwoli wyjaśnienia adwocem https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=10155324850203598&id=218429773597, dokonuje tego samego komentarza w miejscach wskazanych przez byłego prezesa PZSzach, pana Delegi, który zarzuca nam manipulacje i hejtowanie. Otóż, to jest oryginalna wypowiedz pana Krasenkowa dla dziennika Rzeczpospolita. Skądinąd GM Krasenkow to wybitny arcymistrz i dzięki niemu polskie szachy na przełomie wieków dokonały postępu. Wpis oprócz rzeczonego cytatu zawierał logotyp PZSzach oraz zdjęcie z FB PZSzach; wpis dotyczył wręczenia medali z okazji 90-lecia PZSzach, który to medal otrzymał rzeczony arcymistrz. Ocenę tego wydarzenia pozostawiliśmy czytelnikom. Pan Delega zarzuca nam kradzież logotypu oraz zdjęć. Ogólnie przyjęło się, że do wydarzeń dodaje się logotyp; tak samo robiliśmy przy innych wydarzeniach PZSzach czyli np. Szachy dla Polonii, Edukacja przez szachy w szkole, Szachy w Sejmie, 90-lecia PZSzach, 1% dla PZSzach, etc – wszystkie sygnowane przez PZSzach. To normalna praktyka – proszę zajrzeć do innych serwisów zagranicznych np. Chessbase czy polskich np. Chessbrains. Na naszych łamach była darmowa reklama i promocja rzeczonych inicjatyw. Pracujemy na blogu pro publico bono. Także ogólnie przyjętą praktyką jest niekomercyjne wykorzystywanie zdjęć do ilustracji w/w wydarzeń, które podpisane są z autora czy z źródła; zdjęcia z FB były przelinkowywane za pomocą funkcji udostępnij czy osadź – tak się robi w cywilizowanym świecie vide FB, Twitter, etc. Wobec uzyskanej informacji, że PZSzach nie zgadza się z publikowaniem logotypu i zdjęć na naszym blogu, w miejsce gdzie się one znajdowały natychmiast wstawiona była w/w informacja [] aby czytelnik nie miał wrażenia że dokonujemy praktyki „białych plam” czy jak to mówi prezes Delega – cenzury. Warto dodać, że PZSzach jest organizacją pożytku publicznego, a to wiąże się z transparentnością oraz powszechnym dostępem do informacji. Jesteśmy blogiem szachowym. Jesteśmy szachistami i wobec związku ponosimy pewne obciążenia finansowe. Pan Delega oskarża nas o hejtowanie. Czy wypowiedzi kadrowicza Bartela, sędziego Suwarskiego, znanego dziennikarza Mike Kleina, czy kolegi klubowego bohatera rzeczonego wpisu – to hejtowanie? To fakty, cytaty, źródła, etc. To oni są ich gospodarzami a nie autor wpisu. Pan Delega zarzuca nam, że wpisy zostaną usunięte. Nie, nie zostaną usunięte, tak jak nigdy usuwane nie były. Opisujemy rzeczywistość; zadaliśmy wiele pytań, szukaliśmy odpowiedzi. Natomiast wypowiedz, że pan Konikowski sam cenzuruje swoje wpisy uważam na kuriozalną – po co cenzorować własne wpisy? I na zakończenie chciałbym podać fakt, że pan Delega na stronie internetowej PZSzach w zakładce pytania do prezesa odpowiedział na … jedno pytanie. No comments. Krytyka nie oznacza z automatu negacji. Prezes Delega to autor i propagator wielu cennych dla naszego środowiska inicjatyw jak np. ustaw o sporcie, z której wypadł zapis, że działacze działają społecznie a to otwiera furtkę do możliwości ich wynagradzania, bo to przecież cieżki kawałek chleba. Profesjonalizm to zarobkowanie. To także jego stałe szukanie źródeł finansowania dla polskich szachów, i wiele innych cennych aktywności. Dziękuję!
Wobec faktu, jak się teraz okazało, że to właśnie były prezes PZSzach oraz były redaktor naczelny Mat-a wprowadzili cenzurę wobec pana Konikowskiego, redaktora naczelnego tego bloga chciałbym poinformować, że jestem tym głęboko zaniepokojony, bo instytucjonalnie odebrano nam nasze konstytucyjne prawo do wolności słowa. Taka gra nie przystoi szachom. Natomiast wobec dokonanego przez obecny zarząd wyboru pana Konikowskiego do grona PZSzach, powiozłem decyzje o zaniechaniu dalszego publikowania wpisów i komentarzy na blogu, którego redaktorem naczelnym jest pan Konikowski. Dziękuje czytelnikom za cierpliwość i uwagi. Starałem sie przedstawiać szachy bez kolorowania; na bazie faktów, obiektywizmu, cytatów, istoty rzeczy i prawdy. Nowemu prezesowi panu Dzwonkowskiemu, redaktorowi naczelnemu panu Dudzińskiemu (uczyniłem to też wcześniej na blogu oraz w liście prywatnym doń obu) życzę sukcesów i jestem ich kibicem. Panu Konikowskiemu dziękuję za możliwość publikowania i komentowania na blogu. Cieszę się, że na mocy współpracy z nowym zarządem PZSzach będzie miał okazję o merytorycznej pracy na rzecz polskich szachów. To profesjonalista w tym co robi, osoba uczciwa i z zasadami, a to cenię. Jestem z panem Konikowskim stałym w kontakcie i może liczyć na moją ew. pomoc. Panowie owocnej pracy i do roboty!
PS. Adwocem https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=10155324850203598&id=218429773597&comment_id=10155337779798598
Serwis Chessbrains prowadzi anonim Chessbrains. Profil na KochamSzachy też prowadzi anonim, a relacjonował MP na yt, fb, etc. Z nimi się nie dyskutuje?
Oba te podmioty używają zdjęć PZSzach oraz logotypu.
Wyjaśniłem dokładnie dlaczego logotyp i zdjęcie zniknęło w tym konkretnym wpisie, jak i w innych. Wyjaśniłem też, że w 2005 roku pan Krasenkow mówi słowa zawarte w cytacie, a cały wywiad z nim jest w podlinkowanym artykule. Każdy może jego słowa przeczytać, zinterpretować kontekst. W 2016 roku otrzymuje on medal z okazji 90-lecia PZSzach. Idąc za Pana logiką – dają mu medal ale nie zezwalają na publikacje zdjęcia i logotypu a on to potępia?
Pan pisze „Obecne władze PZSzach nie zezwalją na publikację loga i zdjęcia ze strony PZSzach i nawet Michał Krasenkow to potępia”.
Przekaz na blogu „W 2005 roku Krasenkow mówi (cytat), w 2016 dostaje medal”.
Szkoda, że z całej wielowątkowej wypowiedzi wyrwał Pan jeden przykład, po swojemu zinterpretował, i ogólna mówiąc, że takich wpisów są setki. A jak się Pan odniesie do pozytywnych słów skoczka2 o Panu oraz podniesionych inicjatyw PZSzach? To też „dowalanie” PZSzachowi?
Pan mówi że „Brak współpracy z Panem Konikowskim” a pan Dudziński „dostawałem „sugestie” (głównie ze strony byłego redaktora naczelnego, a na początku mojej pracy w „Macie” także ze strony ówczesnego prezesa PZSzach), aby udawać „nieistnienie” p. Jerzego na łamach periodyka oraz w przestrzeni wirtualnej, czyli wprowadzenia swoistej cenzury w odniesieniu do Jerzego Konikowskiego”. Albo ktoś istnieje albo nie istnieje, po co udawać nieistnienie? Albo się z kimś współpracuje albo nie, a nie udaje niewspółpracowanie. Czy to manipulacja czy cenzura? Cenzura instytucjonalna zajmuje się kontrolą i dopuszczaniem (lub nie) do przekazu wszelkich publikacji. Czyli pan Dudziński dostał sygnał że tego pana nie obsługujemy bo jest zbyt awanturujący się. A to http://mateuszbartel.chessbrains.pl/mentorskie-zaszczyty/ jest polemika czy hejtowanie? Wpis i komentarze z automatu przypisujemy właścicielowi bloga Chessbrains czy autorom wypowiedzi?
Na zakończenie, każdy może ocenić blogowanie skoczka2 http://www.blog.konikowski.net/author/skoczek2/
Widzisz Skoczek2, Tomasz Delega może pomawiać Pana Konikowskiego o kradzież zdjęć, chociaż mu wytłumaczyłeś na jakiej zasadzie to się odbywa oraz manipulować Twoimi komentarzaami i wpisami, bo to były prezes. Robisz na blogu Pana Jerzego bardzo dobrą technicznie i merytorycznie robotę jako administrator.Twoje wpisy i komentarze dostarczają nam wiele interesujących informacji czasem i krytycznych, ale nie chamskich jak na niektórych portalach i blogach. Za to dziękuję Tobie serdecznie i mam nadzieję, że będziesz dalej publikował i komentował na tym blogu.
Skoczkowi2 dziękuję za wieloletnią współpracę. Wiele jego tekstów było, z pewnością, dla wielu osób kontrowersyjnych, ale były to wypowiedzi merytorycznie uzasadnione. Nikogo Skoczek2 nie obrażał i nie manipulował faktami, co jest domeną niektórych blogów. Starał się, podobnie jak ja, przekazywać w sposób obiektywny swoje opinie w kwestii różnych problemów polskich szachów. Dlatego mam nadzieję, że Skoczek2 zmieni decyzję i będzie kontynuować jednak swoją działalność publicystyczną na blogu.
List do Sz.P. Adama Dzwonkowskiego, Sz.P. Pawła Dudzińskiego, Sz.P. Jerzego Konikowskiego.
Panowie, czuję się w obowiązku aby zabrać głos. Sprawy nabrały tak wysokiego ciśnienia, że należy – dla dobra polskich szachów położyć temu tamę. Stoimy przed nowym otwarciem. Szachiści to ludzie z klasą; ważne sprawy załatwiają w cywilizowany sposób. Szachy to gra dla ludzi prawych. „W szachach kłamstwa i łzy nie mają miejsca” (Lasker)
Czynie to za pośrednictwem pana Jerzego Konikowskiego, który ma z panami bezpośredni kontakt mailowy. Dodam, że pan Konikowski nie wie, że taki list wystosuje; dowie się gdy mu go wyśle. On jest depozytariuszem listu i określi czy ma mieć charakter zamknięty czy otwarty.
Nie mam wiedzy czy blog pana Konikowskiego jest przez panów czytany. Cały czas miałem nadzieję, że tak. To wartościowa przestrzeń internetowa.
Panu Dzwonkowskiemu raz jeszcze, podobnież jak na blogu, gratuluję wyboru na stanowisko Prezesa PZSzach. Panu Dudzińskiemu, podobnież jak na blogu, gratuluje wyboru do Zarządu PZSzach. Przed panami nowe obowiązki i trudne problemy do rozwiązania. Zatem nie chcę zabierać wiele czasu, bo także i ja jestem osobą zajętą zawodowo.
Panowie, chciałbym oznajmić, że pan Konikowski w moim rozumieniu jest osoba prawą i uczciwą. Życzyłbym sobie pracować z taką osobą na mojej ścieżce kariery zawodowej, a także móc czerpać z jego wiedzy i doświadczenia w życiu prywatnym. Rzetelny, profesjonalny, odpowiedzialny, pomocny. Nigdy nie usłyszałem od niego słów pogardy wobec swoich adwersarzy. A o panach wyrażał się w superlatywach. Możemy się różnić w poglądach czy ocenach, ale pewnych granic on nigdy nie przekroczył. To jest li tylko moja ocena. Panowie mają prawo do własnej. Wiele się odeń nauczyłem.
Panowie, każdy ma prawo publikować w sieci pod pseudonimem, anonimowo czy pod nazwiskiem. Proszę zajrzeć do popularnych serwisów szachowych tudzież na blogi. To jest ogólnie przyjęta praktyka. Bolesław Prus czy Mark Twain to też pseudonimy.
Panowie, proszę nie przypisywać wpisów czy komentarzy skoczka2 do pana Konikowskiego.
Panowie, zgadzam się że za komentarze na portalu czy na blogu odpowiedzialny jest właściciel rzeczonych. Na naszym blogu jest moderacja. Komentarze chamskie są usuwane a autor proszony na przyszłość o niestosowane inwektyw. Ale proszę nie uogólniać że tylko na naszym blogu jest hejt. Na innych blogach czy serwisach jest niestety podobnie. Trzeba z tym razem walczyć.
Panowie, każdy wpis na blogu jest zaakceptowany przez redaktora naczelnego czyli pana Konikowskiego. Wpisy oparte są o fakty, cytaty, źródła, linki, etc. Wpisy są merytoryczne a także w moim rozumieniu istotne. Poszerzają wiedzę i horyzonty. Pracujemy pro publica bono.
Panowie, proszę przyjąć do wiadomości, że krytyka nie oznacza z automatu negacji. W partii szachowej sytuacja krytyczna oznacza, że losy partii mogą potoczyć się dwojako, po naszej myśli albo przeciwnika. Dodam raz jeszcze, że przedstawiamy fakty, a interpretacje pozostawiamy czytelnikowi.
Panowie, środowisko szachowe, podobnie jak inne środowiska ma swoje jasne i ciemne strony. My piszemy o jednym i o drugim. W każdym środowisku są osoby prawe ale też niestety czarne owce. Pokazujemy rzeczywistość taka jaka jest, bez kolorowania a gospodarzami użytych cytatów czy przedstawionych faktów są ich właściciele.
Nie jest naszym celem walka z kimkolwiek. Nie przedstawiamy li tylko patologii, paradoksów, problemów, etc. Czy wywiad z nowym Prezesem PZSzach do takiej kategorii można przypisać? Nie. A zrobiliśmy to jako pierwsi i jedyni. Bo to jest istotna sprawa dla polskich szachów. Proszę prześledzić wpisy na blogu; zachowana jest równowaga. Jeśli panowie życzą sobie to możemy podać konkretne linki. A jeśli panowie mają uwagi do wpisów to proszę o konkrety.
Na blogu podawaliśmy też istotne rzeczy ze strony internetowej czy FB zarówno PZSzach jak i Mat-a. Nie było niestety symetrii, bo naszych wpisów rzeczone podmioty nie publikowały.
Panowie, dziękuję raz jeszcze, podobnież jak na blogu, za akceptację kandydatury pana Konikowskiego do Komisji Młodzieżowej. Tak na marginesie, to zastanawiam się skąd u osoby (nie wypominając wieku), która ma ponad 70 lat tyle młodzieńczej energii do pracy (zdrowia panie Jerzy!). Myślę, że jego wiedza i doświadczenie, a także przymioty osobiste o których pisałem wyżej będą pomocne w pracach Komisji. Dziękuje także, podobnież jak na blogu, za przyjęcie go do grona współpracowników Mat-a. Liczę na dalsze ciekawe artykuły teoretyczne.
Panowie, zarówno z PZSzach jak i Mat-em wchodziliśmy w polemikę. Byliśmy krytyczni – ale jak wyżej napisałem – nie oznacza to z automatu negacji działań czy treści.
Ostatni wpis na FB pana Dudzińskiego na profilu Mat-a wywołał wiele emocji. W sieci ukazało się wiele komentarzy, także na profilu Mat-a; w tym obecnego i byłego Prezesa PZSzach. Z ocenami można się zgadzać lub nie. Forma mojego maila wskazuje, że staram się powstrzymywać się od ocen ad personam; robie to li tylko dla istoty sprawy. Przyznam, że informacje o naciskach i o wprowadzonej cenzurze, ba! – „nieistnieniu pana Jerzego” zmroziły mnie do głębi. Jestem daleki od takiej gry. To nie przystoi szachom. Ale jestem również za odważnymi decyzjami – jak to powiedział pan Paweł, oraz za krystaliczną uczciwością – jak nadmienił pan Adam. Szachy to szukanie prawdy (Fischer).
Panie Adamie, panie Pawle. Pozwolę sobie zauważyć, że stawianie pana Jerzego w sytuacji cyt. „Ostrze krytyki na blogu też jakby stopniało”, dalej „zmienił swoją postawę i na jego blogu nie widać kontrowersyjnych materiałów” tudzież że decyzja powołania pana Jerzego jest kontrowersyjna – uważam za zbyt daleko idące, dwuznaczne i rodzące niepotrzebne emocje. Jak rozumiem pan Jerzy nie otrzymał nominacji bo spełnił w/w kryteria, tylko za profesjonalizm i merytorykę. Proszę stosować te same kryteria wobec innych członków Komisji.
Panie Pawle, zgadzam się „chcemy zakopać podziały i wzajemne osobiste animozje”. I proszę o więcej optymizmu „Najtrudniejsze do realizacji – jak widać – wydaje się to ostatnie zadanie. Cóż, taka jest już polska mentalność…”.
Pan Konikowski, w moim przekonaniu, nie jest osobą kontrowersyjną. To osobowość szachowa; człowiek z wielkim dorobkiem na wielu polach. Każdy z nas o tym wie. Przylepianie do pana Konikowskiego kolejnych „łatek” nie jest stosowne. Dość supozycji. Dość mam też tego ciągłego udowadniania, że pan Konikowski nie jest wilkiem czy wielbłądem; dość mówienia że jest Niemcem. Przykład z brzegu – „Konikowski to tylko debiut”. Nie, to nieprawda. On po wielokroć mówi, że najpierw trzeba nauczyć się grać w szachy a później wgłębiać się w debiut.
Panowie, przepraszam że zająłem tyle czasu. Ale chciałem postawić kropkę nad „i”.
Panowie, życzę wam – panu Adamowi, panu Dudzińskiemu, panu Konikowskiemu (kolejność alfabetyczna) owocnej współpracy. Ogrom pracy przed wami. Trzeba – jak na szachownicy – zawalczyć o polskie szachy. Powodzenia!
Panowie, myślę że moja misja blogowania dobiegła końca. Tak będzie również lepiej dla rozładowania sytuacji. Jak zwał to zwał. Nie chce też – mówiąc kolokwialnie – „robić” panu Konikowskiemu pod górkę, bo jest wiele osób które inaczej interpretują moją aktywność. Dojrzałem do tej decyzji. Czas na nowe wyzwania. Wiem, że dla wielu ta informacja będzie przyjęta z ulgą. A szkoda, bo miałem dobre intencje. Każdy z nas kocha szachy. Blog jest w dobrej kondycji.
Organizacyjnie polskie szachy są w waszych rękach, i w rękach innych działaczy. A na szachownicy – w klasie gry polskich szachistów, w tym też tych młodych, bo w nich przyszłość. Czas na dobry klimat wokół polskich szachów i na dalsze sukcesy polskich szachów.
Być może ktoś kiedyś wspomni o skoczku2, mam nadzieję że w dobrej tonacji. Każdy z nas chce zmienić szachy na lepsze. W razie potrzeby możecie liczyć na mnie. Będę waszym kibicem. Jestem kibicem polskich szachów.
Szachy to życie, ale życie to nie tylko szachy (Karpow)
Skoczek2
*skoczek2 – polski szachista, grający w polskich turniejach, znający polskich szachistów i problemy polskich szachów; mieszkający i płacący podatki w Polsce.