Bardzo często nasi zawodnicy usprawiedliwiają nieudane starty w turniejach niespodziewanym spadkiem formy. Tymczasem, gdy przyjrzymy się dokładnie ich grze oraz analizie granych partii, znajdujemy łatwo przyczyny ich „rzekomej słabej formy”, które brzmią: słabe przygotowanie debiutowe!
Tak było również na niedawno zakończonych mistrzostwach Europy w Mińsku: link.
Ten problem jest prawdziwą zmorą polskich szachów, zarówno w konkurencji kobiet jak i mężczyzn, o czym wielokrotnie była mowa na tym blogu i to już dawno potwierdził arcymistrz Włodzimierz Schmidt:
Wiceprezes Włodzimierz Schmidt podkreślił, że słabe przygotowanie debiutowe jest problemem zarówno czołówki kobiet, jak i mężczyzn i zadeklarował gotowość nadzorowania pracy konsultanta debiutowego kadry kobiet i mężczyzn (Protokół z zebrania zarządu Warszawa, biuro PZSzach, Al. Jerozolimskie 49, 27 października 2012 r. godz. 10.00-18.00).
W ostatnich czasach nastąpił dynamiczny rozwój teorii otwarć i bez systematycznego śledzenia tego procesu nie ma większych szans na osiąganie znaczących sukcesów turniejowych na skalę międzynarodową. Tę kwestię przedstawiłem m.in. w książce „Szachy dla przyszłych mistrzów”: link.
Praca nad teorią debiutów wymaga jednak ogromnej determinacji, co kosztuje wiele czasu. Trzeba mieć naprawdę dużo cierpliwości, aby się tym solidnie zajmować. Dlatego wielu zawodników (czek) próbuje cały ciężar walki przenieść na część środkową i końcową. Taka strategia gry ma tę wadę, że często tych faz partii nie osiągnie się z powodu niepowodzenia już na początku gry.
Często w mojej działalności szkoleniowej spotykałem się z pytaniami: „A czy można ominąć dżunglę licznych i skomplikowanych wariantów”? „Oczywiście” – odpowiadałem i polecałem wtedy pewne uniwersalne otwarcie, które omówiłem w książce „Atak królewsko-indyjski”: link.
Ostatnio przeglądając partie z pewnych rozgrywek drużynowych w Rosji, natrafiłem na pojedynek idealnie pasujący do tematu mojej w/w pracy.
Panie Jerzy. Coraz więcej szachistów w Polsce już to zrozumiało. Oto przykład. MM – Piotr Nguyen: Bardzo duży nacisk kładzie się na przygotowanie debiutowe – pierwsze ruchy na szachownicy. Należy maksymalizować swoje szanse na wygraną od samego początku. Może się okazać, że wypracowana w początkowej fazie konfrontacji przewaga wystarczy do ostatecznego zwycięstwa.
źr http://www.magiel.waw.pl/2017/03/styl-zycia/sport/64-pola/
Gość napisał: Dla przypomnienia piękna partia Jacka Bednarskiego na ten temat:
[Event „Rubinstein Memorial 09th”]
[Site „Polanica Zdroj”]
[Date „1971.08.22”]
[Round „6”]
[White „Bednarski, Jacek B”]
[Black „Doroshkievich, Vladimir K”]
[Result „1-0”]
[ECO „C00”]
[WhiteElo „2400”]
[PlyCount „61”]
[EventDate „1971.08.16”]
[EventType „tourn”]
[EventRounds „15”]
[EventCountry „POL”]
[EventCategory „6”]
[Source „ChessBase”]
[SourceDate „1999.07.01”]
1. e4 e6 2. d3 d5 3. Nd2 c5 4. g3 Nc6 5. Bg2 Nf6 6. Ngf3 Be7 7. O-O O-O 8. Re1
Qc7 9. e5 Nd7 10. Qe2 b5 11. h4 a5 12. Nf1 Ba6 13. Bf4 Rfc8 14. Ne3 Qd8 15.
Rac1 b4 16. c4 bxc3 17. bxc3 Rab8 18. Nxd5 exd5 19. e6 Nf8 20. exf7+ Kxf7 21.
Ne5+ Nxe5 22. Qxe5 Bb7 23. Rb1 Ng6 24. Qe6+ Ke8 25. Qg8+ Nf8 26. Qxg7 Rc7 27.
Bxc7 Qxc7 28. Bxd5 Ng6 29. h5 Nf8 30. Bc6+ Kd8 31. Qxf8+ 1-0
„Bardzo często nasi zawodnicy usprawiedliwiają nieudane starty w turniejach niespodziewanym spadkiem formy”.
___________________________________________________-
Bo to jest najprostsze wytłumaczenie, działające jak słowo-wytrych. Najprościej zrzucić niepowodzenia na to że był spadek formy, że była brzydka pogoda, niskie ciśnienie, deszcz albo upał, że trzeba było pójść z psem do weterynarza, itp. Po takim tłumaczeniu nikt nie będzie dalej drążyć tematu. Oczywiście każdy z nas miewa spadki formy, bo nikt nie jest w stanie cały czas funkcjonować na 100% swoich możliwości. Tylko że nasi szachiści mieli „spadki formy” od wielu, wielu lat. A taką bryndzę nie można tłumaczyć tylko spadkiem formy. No bo dziwne by było że tylko polscy zawodnicy mają ciągłe „spadki formy”, podczas gdy świat szachowy oddalił się od nas, i zostawił nas daleko w tyle. No cóż, w Polsce (i nie tylko w Polsce) są osoby które negują i pewnie nadal będą negować znaczenie debiutów, ale pocieszające jest to, że ich teorie antydebiutowe już nie mają takiej siły rażenia, i to co napisał Dominik że świadomość debiutowa jest coraz większa u naszych szachistów.
Na sowieckim blogu dla Polaków znów przepisywane są prace radzieckich autorów. Już nie pisze się o przeskakiwaniu debiutów, bo ta idea została obalona. Obecnie używa się nowego sformułowania: gra „po kłasu”. Nie można mówić o klasie bez znajomości debiutów. Debiut jest fundamentem partii szachowej. Nie ma klasowych graczy, którzy źle grają debiut. Polscy arcymistrzowie polegli w Mińsku, ponieważ byli źle przygotowani w debiucie. Przykłady były już podawane. Trener kadry nie dopilnował swoich podopiecznych albo zlekceważył ten problem. Gdy przegrywa się w 20 ruchów, to świetna forma nic nie pomoże.
Jeszcze jeden przykład:
Mistrz Świata Amatorów 2017 – Maciej Koziej: Jak przygotowujesz się do gry w turniejach? Czy korzystasz z programów komputerowych i baz danych?
W przygotowaniu do partii skupiam się na debiucie, gra środkowa, końcowa czy trening kombinacji jest częścią mojego domowego treningu. Jednakże największą przyjemność czerpie z przeglądania debiutów. Fascynuje mnie mnogość idei oraz rozwiązań problemów jakie mogą powstać w określonych pozycjach. Przygotowanie odpowiedniego repertuaru debiutowego, ogarniam go na wspomnianej aplikacji oraz rozwiązywaniu zadań szachowy – klucz każdego domowego przygotowania. Samo zaś przygotowanie do partii to już przeglądanie partii przeciwników, analizowanie ich, oraz szukaniu odpowiedzi jak grać w powstałych pozycjach wzorując się na partiach czołowych arcymistrzów oraz sugestiach programów szachowych.
źr http://infoszach.pl/2017/04/13/maciej-koziej-mistrz-swiata-amatorow-2017-wywiad/
Czołowy hejter MASz (pełniący tam czasami też rolę trenera) chyba stwierdził że na jego blogu nic się nie dzieje, więc zaczął dyskutować sam ze sobą. Chodzi o to, że pewnie zauważył jak bardzo zblamował się pisząc wcześniej o „niemieckim” blogu, w odniesieniu do blogu pana Jerzego Konikowskiego. Teraz usiłuje oddalić ten blamaż od siebie, zrzucając winę na swojego nowego kumpla zza oceanu, Zbigniewa Nagrockiego, znanego na niektórych blogach jako „Zbyszek”. Pomimo próby odwrócenia kota ogonem, pozostaje zdziwienie, że trener i szachista Waldemar Świć nie potrafi zrobić tak prostej rzeczy, jak odróżnić blog niemiecki od polskiego! Dziwne że w takim razie zajmuje się sprawami trudniejszymi, takimi jak szachy. Ale rzecz w tym, że sam nic nie tworzy, więc aby zapewnić fikcyjne objawy że jego blog żyje, musi przepisywać materiały z radzieckich książek. To mu całkiem dobrze wychodzi, ale jednocześnie potwierdza że WŚ sam nic nie potrafi zrobić twórczego, poza hejtowaniem tych, którzy rzeczywiście przyczyniają się do rozwoju polskich szachów. Zwieńczeniem pseudodyskusji jest kolejny babol, czyli deklaracja WŚ że nie czyta i nie będzie czytać bloga pana Jerzego. Takie fikcyne zapewnienia WŚ zrobił już dawno temu, gdy zaklinał się że absolutnie nie czyta blogu j.Konikowskiego. Po czym prawie natychmiast okazało się, że czyta, i to regularnie, i bardzo pilnie. Acha, tak przy okazji, ciągle czekamy na to aż Waldemar Świć przeprosi Jerzego Konikowskiego za swoje oszczerstwa i łgarstwa.
„Radek Wojtaszek okazał się bardzo pilnym i wymagającym korespondentem. Prawie codziennie przychodziły od niego emaile z jakimiś życzeniami, pytaniami, analizami itd. Starałem się natychmiast reagować. Odbywało się to kosztem wielu wyrzeczeń. Przecież nie jestem zawodowym szachistą: normalnie pracuję na pełnym etacie, mam rodzinę, zajmowałem się też trenowaniem innych zawodników w Niemczech, dużo czasu poświęcałem publicystyce itd. Mimo tego cieszyłem się z tego kontaktu. Miałem świadomość, że eksperyment zdaje egzamin. Przede wszystkim ten sposób szkolenia mobilizuje podopiecznego do systematycznej pracy. Trener jest zmuszony też do analizy różnych pozycji, przeglądaniu wielu materiałów, co ma w sumie duży aspekt szkoleniowo-rozwojowy” http://www.konikowski.net/komputer.php
Ocena ojca Radka – http://www.konikowski.net/images/komputer/ojciec01.jpg oraz http://www.konikowski.net/images/komputer/ojciec02.jpg
„Życzę wszystkim szachistom tyle szczęścia co mój syn i takich ludzi którzy pomogą w rozwoju i wskażą właściwą drogę do sukcesu”.