Gość napisał:
Przeglądając relację z turnieju polanickiego 1966 znalazłem taki oto ciekawy zapis, dotyczący warunków jakie wówczas musiały spełniać turnieje, aby można było w nich zdobyć normę arcymistrzowską. Muszę przyznać, że przy tak wygórowanych zasadach to tytuł arcymistrza rzeczywiście był elitarny i dzisiaj arcymistrzów byłoby wielokrotnie mniej. Ale za to byliby to naprawdę wyjątkowi zawodnicy: zrzut z „Szachów” nr 10/1966.
Gość ma całkowicie rację. Jako początkujący szachista znałem na pamięć nazwiska wszystkich mistrzów międzynarodowych i arcymistrzów, bowiem w świecie było ich tak mało. Podobnie było z tytułami krajowymi w Polsce (mistrza i kandydata) oraz nawet z I kategoriami.
W obecnych czasach zrobiono z tym prawdziwą masówkę, przez co obniżono ogólny poziom szachów w świecie. Paradoksem jest to, że można zdobywać tytuły arcymistrzów i mistrzów międzynarodowych w jakiś trzeciorzędnych turniejach międzynarodowych i nawet krajowych.
Kiedyś organizowano nawet w pewnych krajach tzw. turnieje „widmo”. Już pisałem na blogu, że w 1991 roku zaproponowano mi uzyskanie pełnego tytułu mistrza międzynarodowego za 1000 niemieckich marek w takiej właśnie imprezie zagranicznej.
Mój tytuł mistrza FIDE wywalczyłem w dwóch turniejach międzynarodowych w Dortmundzie: link. Obecnie FIDE nadaje ten tytuł za ranking i oczywiście kasuje za to jakieś pieniądze.
Za ten stan odpowiada wyłącznie Międzynarodowa Szachowa Federacja FIDE, która w poszukiwaniu dodatkowych korzyści finansowych wprowadziła w życie tak liberalne przepisy zdobywania tytułów szachowych!
Dodatkowa informacja w Wikipedii: link.