Niedawno pożegnaliśmy znanego rosyjskiego trenera oraz autora książek szachowych Marka Dworeckiego: link.
Już pisałem na blogu, że Marka Dworeckiego poznałem w 1978 roku na mistrzostwach świata juniorów w Grazu. Byłem wtedy trenerem najlepszego juniora Polski Romana Tomaszewskiego.
Dworecki wraz z arcymistrzem Tukmakowem opiekował się dwójką najlepszych juniorów świata Jusupowem i Dołmatowem. Po każdej rundzie chodziliśmy na wspólne spacery. Dworecki był bardzo gadatliwy i odważny w wyrażaniu swych poglądów politycznych. Zaskoczył nas w pewnym momencie stwierdzeniem, że Stalin był bandytą! To były przecież czasy komunizmu, natomiast Tukmakow był oficerem KGB. Bojąc się jakieś prowokacji odpowiedziałem, że polityką się nie interesuję i nic o tym nie wiem.
Kilka lat później spotkałem się z Markiem na szkoleniu niemieckich trenerów w Berlinie w 1995 roku. Dworecki miał wykłady na temat powiązania studiów szachowych z grą praktyczną. Dla mnie te wykłady były bardzo interesujące, gdyż sam w swoich zajęciach zwracałem uwagę na te problemy i później napisałem na ten temat książkę „Kompozycja w treningu szachisty”.
Natomiast wielkim dla nas zaskoczeniem było stwierdzenie znanego trenera o sławnej szkole Michaiła Botwinnika. Jak wiadomo o tym, że ta szkoła wychowała wielu znakomitych szachistów, m.in. przyszłego mistrza świata Garri Kasparowa. Natomiast Dworecki wyraził się, że taka szkoła nigdy nie istniała.
Byłem świadkiem tego wydarzenia i swoje wrażenia opisałem w artykule Literatura – podstawą sukcesów! (Zapiski trenera – Szachista maj 2002).
Miałem też możliwość obejrzenia na miejscu treningów Dworeckiego z kadrą Niemiec. Wybitny trener przygotował m.in. komplet różnych i skomplikowanych studiów szachowych i rozgrywał je dalej z zawodnikami obydwoma kolorami. Wynik był około 90% na jego korzyść. Mój były podopieczny z punktu szkoleniowego w Essen arcymistrz Christopher Lutz z humorem stwierdził: Dworecki nas właściwie ośmieszył. Ja to skwitowałem krótko: był po prostu dobrze przygotowany do zajęć!