Wycinki pochodzą z wywiadu w piśmie „Mat” (3-2016):
Włodzimierz Schmidt nie odpowiedział konkretnie na pytanie: A czy dawniej inni zawodnicy z polskiej czołówki również trenowali debiuty? Jedynie stwierdził, że korzystano z jego notatek. Arcymistrz widocznie nie miał odwagi powiedzieć prawdę, że faza debiutowa była od dawna najsłabszą stroną polskich kadr, zarówno w konkurencji kobiet i mężczyzn. W tamtych czasach nasi mistrzowie Polski przeważnie zajmowali dolne miejsca (nawet ostatnie) w turniejach międzynarodowych właśnie wskutek niedostatecznej znajomości otwarć i niedopracowanych repertuarów debiutowych.
Ta kwestia była też kilkakrotnie omawiana na blogu, np. link.
Właśnie Włodzimierz Schmidt był pierwszym po 1945 roku szachistą, który ten problem zrozumiał i w tym kierunku intensywnie pracował. Dowodem tego są jego znakomite notatki debiutowe. Nikt w Polsce nie miał tak świetnie opracowanych materiałów. Potwierdzam to, gdyż je kilkakrotnie widziałem.
Dzięki tej właściwej pracy Schmidt szybko awansował do krajowej czołówki i następnie przez wiele lat był zdecydowanym liderem polskich szachów.
Drugim zawodnikiem, który ten problem poważnie potraktował jest Radosław Wojtaszek i dlatego jest od pewnego czasu zdecydowanie najlepszym polskim arcymistrzem.
W Polsce nie ma tradycji w kwestii „Debiuty i repertuar debiutowy” i dlatego jest tak, jak jest. Mamy praktycznie jednego klasowego zawodnika i jednego juniora Dudę z przyszłością. Kacper Piorun (rocznik 1991) ostatnio przyznał się do pracy nad własnym repertuarem i dzięki temu stwierdził poprawę w swej grze. Niestety ten utalentowany zawodnik zbyt późno zajął się tym problemem.
Już dawno zwróciłem uwagę na to, że został zmarnowany wielki talent światowego formatu Iwety Radziewicz, gdyż wieloletni trener kadry nie potrafił opracować zawodniczce repertuaru zgodnie z charakterem jej stylu gry. Tak jak obecnie nie umiał to uczynić w odniesieniu do Kariny Szczepkowskiej-Horowskiej: link.
Dlatego dla mnie jest nie do pojęcia, że w Polsce dalej propaguje się teorie sprzed około 100 lat. Dla przypomnienia:
Niektórzy blogerzy dopiero teraz odkrywają to, o czym od dawna była mowa na Pana blogu, czyli o nędzy polskich szachów kobiecych. Gdy o tym tu pisano, to autorzy byli publicznie atakowani i oskarżani o różne wydumane rzeczy, a teraz okazuje się że jednak mieli rację. Więc chyba jednak warto w spokoju wysłuchać co mają do powiedzenia szachiści i kibice szachowi, ale ci nie związani z oficjalną linią związkową. W internecie wspomina się teraz o tym że nadszedł moment na zmiany w szachach kobiecych, i że teraz dominuje erozja i brak motywacji u naszych szachistek. Ale o tym wszystkim pisano tu na tym blogu już kilka lat temu. Już wtedy uprzedzano że wspomniany moment na zmiany pojawił się już wiele lat temu. Tylko trener kadry kobiet nic z tym nie robił. Tak samo z tą motywacją i erozja. Ona nie pojawiła się wczoraj, ona była od lat, tylko wszyscy udawali że tego nie widzą. A teraz obudzono się z ręką w …