W ostatnim odcinku 72 arcymistrz Włodzimierz Schmidt omawia też problem kondycji fizycznej i odporność na porażki.
Myślę, że ogólnie z tą zaprawą fizyczną wśród polskiej młodzieży nie jest tak źle. Byłem na trzech sesjach MASZ w latach 1999-2000 i o to dbała i dba dalej Anna Domaradzka-Żyła: link.
Natomiast kwestia „odporność na porażki” jest poważnym problemem. Znakomita „radziecka szkoła szachowa” kiedyś głosiła, że zawodnik powinien po przegranej „odpocząć”, tzn. następny pojedynek szybko zremisować, aby „przetrawić” ten nieszczęśliwy przypadek. Jednakże często sytuacja, szczególnie w turniejach otwartych, nie pozwala na taki „odpoczynek” i trzeba walczyć. To kończy się często kolejną katastrofą.
Innym problemem są partie grane w ostatnich i często decydujących rundach. Kiedyś analizowałem ten aspekt na bazie rozegranych partii naszych zawodniczek oraz zawodników i doszedłem do następującego wniosku:
W turniejach otwartych nasze kadry mają na początku z reguły słabszych przeciwników i idą jak burza, co wywołuje euforię wśród ich fanów. Potem przychodzą trudniejsze pojedynki i pierwsze trudności. Na końcu turniejów trzeba walczyć już z silnymi, nawet z najlepszymi zawodnikami, co bardzo często kończy się porażkami.
Te przypadki tłumaczy się brakiem odporności na grę ważnych pojedynków. Tymczasem analiza rozegranych pojedynków wykazała, że niepowodzenia nastąpiły wskutek słabej gry, np. nieznajomości wariantu, pomyłki w dalszych częściach partii itd.
Każdy sport, także szachy, wymagają od zawodników nie tylko dużego poświęcenia i rezygnację z wielu rzeczy, ale także odpowiedniego zdrowia psychiczno-fizycznego do uprawiania danej dyscypliny. Każdy zawodnik powinien być zdeterminowany i uparty w osiąganiu celu. Jednym słowem powinien trenować na maksymalnych obrotach. Tego niestety często nie widać – z małymi wyjątkami – w grze naszych kadr. Zamiast szukać przyczyn niepowodzeń w kwestii czysto szachowej, sięga się po wskazówki psychologów.
Znakomity arcymistrz Robert Fischer kiedyś wyraził się, że dla niego psychologia to dobre ruchy!
Wniosek jest zatem prosty: trenować … trenować i jeszcze raz trenować, ale w prawidłowym kierunku!
A więc trzeba poprawić w polskich szachach – w pierwszym rzędzie – system szkolenia, gdyż tego u nas nie ma, o czym wielokrotnie była mowa na tym blogu np. link.
Zatem osoby odpowiedzialne w polskich szachach za szkolenie wszystkich kadr, powinny w ramach obchodów 90-lecia Polskiego Związku Szachowego, ogłosić postanowienie opracowania w najbliższym czasie odpowiednich programów treningowych dla szachistek i szachistów dla różnych szczebli wyszkolenia.
Tylko aby to nie trwało kolejnych 10 lat, czyli do 100-lecia PZSzach!
Obecnie jest wysyp wszelkiej maści doradców, psychologów, coach-ów, czyli po polsku kołczów, menedżerów ds menedżmentu i zarządzania, specjalistów od PR, HR i innych „arów”, itp. To są teraz bardzo modne i intratne zajęcia, więc nic dziwnego że takie osoby usiłują dostać się do świata szachowego, aby i tu trochę zarobić. Tylko że poza ładnymi słowami, zwrotami, raportami, sprawozdaniami, ich realna przydatność jest bardzo mała.