W wpisie Skoczka2 jest m.in tekst:
Sposób mówienia o szachach i szachistach – wewnętrznie i publicznie (tematy tabu?) w każdym środowisku są plusy i minusy – publicznie należy kłaść nacisk na pozytywy, ale też umieć reagować na zarzuty (duża rola rzecznika prasowego i PR – odpowiednie wywiady, artykuły, informacje przekazywane do mediów); wewnętrznie można rozmawiać o wszystkim – ale z argumentacją merytoryczną i językiem literackim, a nie „ad personam”.”
//////////////////////////////
Zgadzam się z tym całkowicie, że wszelkie problemy powinny być załatwiane wewnątrz naszego środowiska. Jest tylko jeden warunek, że władze PZSzach są gotowe na wysłuchanie wszelkich wniosków i propozycji dotyczących ewentualnej poprawy działalności związku i to na różnych płaszczyznach.
Kiedy zaproponowałem w ramach MASZ pewne udoskonalenia treningowe oraz konsultacje drogą emailową, spotkało się to z negatywnym stanowiskiem osób odpowiedzialnych za szkolenie polskiej młodzieży. Po prostu nie zaakceptowano mojej współpracy z Radosławem Wojtaszkiem oraz Maciejem Brzeskim. Nie reagowano na moje listy i postulaty, co przyjąłem jako lekceważenie mojego zangażowania się w działalności szkoleniowej.
Ówczesny kierownik wyszkolenia tłumaczył się, że to nie jego „działka”, natomiast prezes PZSzach Przemysław Gdański nie miał czasu na zapoznanie się z moimi doświadczeniami w szkoleniu z czołowymi juniorami kraju.
Dlatego opublikowałem tekst „Quo vadis polskie szachy”? (Magazyn Szachista sierpień 2003), aby zwrócić uwagę na ważne problemy.
Rezonans był taki (pisałem już o tym wcześniej na blogu):
1. Artykuł był bardzo potrzebny, gdyż ukazał aktualne problemy naszych szachów oraz ujawnił arogancję niektórych szkoleniowców oraz działaczy. Dobrze, że podałem nazwiska, co dało większej wiarygodności przedstawionych faktów.
2. Artykuł był konieczny, ale byłby inny wydźwięk, gdybym go opublikował w Panoramie Szachowej. Osoba redaktora naczelnego Magazynu Szachisty nie cieszyła się bowiem uznaniem ówczesnych władz PZSzach i dlatego tekst uznano jako prowokację.
3. Artykuł był niepotrzebny i wręcz zaszkodził wizerunkowi polskich szachów.
Na ten temat było wiele dyskusji na stronie i blogu, np. link 1 i link 2.