Wszystkim szachistom znane są zapewne dość dobrze liczne kontrowersje toczone w ramach walki psychologicznej, towarzyszącej meczom o mistrzostwo świata pomiędzy Karpowem i Korcznojem. Jej elementami były np. niepodanie przed rozpoczęciem partii ręki Korcznojowi przez Karpowa, czy też zarzuty Korcznoja o przekazywaniu umownych znaków Karpowowi w czasie gry. Na ten temat powstała też anegdota (czy rzeczywiście tylko anegdota?). Osądźcie sami!
Pewnego dnia w czasie meczu o MŚ Karpow – Korcznoj (Baguio 1978 r.), do głównego sędziego meczu am. Lothara Schmida przychodzi Korcznoj z protestem: „Panie sędzio! Proszę coś zrobić, sekundanci i członkowie radzieckiej ekipy nieustannie podpowiadają Karpowowi ruchy”.
Na to arbiter: „To niemożliwe, przecież wszyscy siedzą bardzo daleko od sceny i nie mają żadnej możliwości przekazywania informacji”. Korcznoj: „Wymyślili specjalny szyfr. Jeżeli wstaje np. Tal, to trzeba grać hetmanem, jeśli dr Zuchar – to wieżą, gdy Baturiński – to gońcem, a jak wstają ci siedzący po lewej stronie sali dziennikarze, to skoczkiem lub pionkiem”.
Nie przekonuje to Schmida: „Przecież to poważni ludzie, jak mogą udawać poszczególne bierki, to jakieś nieporozumienie, przecież to nie teatr”. Korcznoj ripostuje: „Dobrze znam te metody! Dziesięć lat temu sam byłem wieżą!”.