„Iweta Rajlich „Okiem arcymistrzyni” rozpoczyna nową serię artykułów, która tym razem będzie dotyczyła książek, które warto przestudiować. Poniżej lista 10 obowiązkowych lektur dla szachisty, których uroki będzie nam przedstawiała w kolejnych odcinkach Iweta Rajlich!…”
Czytaj dalej: link
„Oczywiście” nie ma tam ani jednej pozycji wprowadzającej w zagadnienia debiutowe. „Oczywiście” gra w szachy została klasycznie sprowadzona do taktyki i końcówek. Dlaczego to mnie nie dziwi?
Trudno polecać wszystkim konkretną książkę debiutową, bo nie wszyscy grają te same debiuty. W ogóle trudno polecać każdemu jakąś konkretną książkę, bo wszystko zależy od poziomu czytelnika. Spośród książek rekomendowanych przez Iwetę niektóre są dla graczy zaawansowanych, szczególnie książka Kotowa.
Spośród książek które nigdy (wedle mojej wiedzy) nie zostały przetłumaczone na żaden inny język polecam Uroki szachmatnoj strategii mało znanego autora Czebotariowa oraz Logika sowriemennych szachmat arcymistrza Dydyszko. Ta pierwsza dla graczy mniej więcej od II kat. do kandydata (chociaż sam będąc mistrzem międzynarodowym przeczytałem z zainteresowaniem), a druga jest nietypowa bo są w niej rozdziały zarówno dla początkujących jak i dla arcymistrzów.
A dyskusja na temat wyższości debiutów nad końcówkami lub odwrotnie jest raczej pozbawiona sensu i przypomina rozważania czy dla piłkarza ważniejsza jest lewa czy prawa noga. Jak twierdzi Jan Tomaszewski dobry piłkarz nie jest lewo- czy prawonożny tylko obunożny i podobnie jest z dobrym szachistą – jest dobry w debiucie i w końcówce.
Tylko bez poprawnego debiutu nie dojdziemy do dobrej gry środkowej i końcówki. Po dobrym debiucie można grać dalej w szachy, lecz gdy otrzymamy po słabym debiucie gorszą końcówkę, to bronić jej będzie bardzo trudno, albo w ogóle nie będzie się ona nadawać do gry.
Właśnie na tym polega problem. Tak więc dyskusja ma sens, gdyż wielu szachistów tego problemu nie rozumie i potem po słabym debiucie męczą się w dalszych fazach partii albo polegną wcześniej właśnie w debiucie.I na tym blogu podaliśmy wiele pouczających przykładów z praktyki turniejowej dotyczących tych kwestii.
Weżcie sobie do serca tezę znakomitego Karpowa:
/////////////////////////////////
Anatoli Karpow – mistrz świata w latach 1975-1985 oraz 1993-1999: Każda faza partii, otwarcie, gra środkowa i końcówka ma duże znaczenie. Jeżeli na początku gry, któraś ze stron uzyska przewagę materialną lub pozycyjną, to zniwelować ją w grze środkowej będzie bardzo trudno. W tej sytuacji do końcówki może w ogóle nie dojść. Bez poprawnej gry w debiucie, nie można więc myśleć o sukcesach w szachach.
//////////////////////////////
Widocznie te podane propozycje książkowe przez MKRYSZA nie przypadły do gustu zagranicznych wydawców. Jest wiele znakomitych podręczników. Ja głównie korzystam z książek w j.niemieckim, ponieważ są tam tłumaczenia z angielskiego i rosyjskiego. Ale mamy po polsku też wiele świetnych książek. Polecam „Ocena pozycji i planowanie” Euwego (RM 2007). Uważam, że ten podręcznik jest o wiele ciekawszy od Czebotarjowa i Dydyszki. A więc rzecz gustu. Ja uwielbiam np. trylogię Sienkiewicza, natomiast w Polsce znałem kilka osób, którym to się nie podobało i nigdy tego wielkiego dzieła nie przeczytały.
„Trudno polecać wszystkim konkretną książkę debiutową, bo nie wszyscy grają te same debiuty.”
I nie mają grać tego samego. Tu nie chodzi o podanie konkretnie np. uczcie się obrony francuskiej, bo tak powiedział sławny trener kadry kobiet, lecz o poznanie różnych debiutów, zrozumienie ich idei, koncepcji rozgrywania debiutu, co z debiutu wynika dla gry środkowej i później dla końcówki, jakie powstają struktury pionkowe i co z nich wynika, itp. Tymczasem gdy jest mowa o książkach szachowych, to z reguły mówi się tylko o grze środkowej, taktyce i końcówkach, a debiuty się starannie pomija.
„Jak twierdzi Jan Tomaszewski dobry piłkarz nie jest lewo- czy prawonożny tylko obunożny i podobnie jest z dobrym szachistą – jest dobry w debiucie i w końcówce.”
To proszę mi pokazać szachistów dobrych w debiucie (no, poza R.Wojtaszkiem). O tym że są w tym słabi, to nawet pisał am Schmidt.
Ostatnio ta sytuacja się poprawiła w polskich szachach na najwyższym szczeblu. Kacper Piorun niedawno przyzał się w MACIE, że poprawił swój debiut i przez to czuje się lepiej w tej fazie gry. Duda od dawna intensywnie zajmuje się debiutami. Podobnie Dariusz Świercz. Nawet Mateusz Bartel poprawił swój debiut, co widać po jego partiach. Tak więc nasza czołówka zrozumiała już ten problem. Gorzej jest z „dołami” i dlatego nasze dyskusje na ten temat są wskazane i będą kontynuowane.