Radosław Wojtaszek: szachiści jak… żużlowcy, startują w wielu ligach
Szachiści i żużlowcy mają ze sobą dużo wspólnego – uważa czołowy polski zawodnik królewskiej gry Radosław Wojtaszek. Przede wszystkim mogą startować w różnych ligach, w których grają najlepsi na świecie, przez co podnoszą swój poziom i wzbogacają doświadczenie.
– Szachistów można przyrównać do żużlowców. Tak samo jak i oni mogą startować w jednym sezonie w kilku ligach. Ja na przykład grałem w greckiej, francuskiej, rosyjskiej, niemieckiej, która jest bez wątpienia najsilniejsza na świecie. Występuje w niej wielu Polaków, dzięki czemu mają szansę spotkania się z najlepszymi – powiedział mieszkający w Warszawie 29-letni Wojtaszek.
W ubiegłym oraz w tym roku polscy szachiści grali – poza wymienionymi już ligami – w Czechach, na Islandii i Słowacji, w Turcji i we Włoszech.
Najlepszym na świecie klubem jest wielokrotny mistrz Niemiec OSG Baden-Baden, który ma zawarte kontrakty z wielce utytułowanymi arcymistrzami: Hindusem Viswanathanem „Vishy” Anandem, Norwegiem Magnusem Carlsenem, Ormianinem Lewonem Aronjanem, Rosjaninem Peterem Swidlerem, Anglikiem Michaelem Adamsem czy Francuzem Etienne Bacrotem.
Jesienią, przed rozpoczęciem rozgrywek sezonu 2015/16 w Niemczech, doszło do najpoważniejszego w Bundeslidze… transferu. Z zespołu wicemistrza SK Schwabisch Hall do drużyny mistrza OSG Baden-Baden przeszedł Wojtaszek, jako drugi polski szachista. Pierwszym był Michał Krasenkow, który w latach 2001-07 występował w zespole z tego znanego kurortu.
Jak podkreślił Wojtaszek, wielkie nazwiska oznaczają wielkie pieniądze. Na utrzymanie drużyny ze sławnymi szachistami potrzeba ich sporo, podobnie jak na mecze o mistrzostwo świata. W ostatnich kilku latach fundusz nagród na te turnieje wahał się w granicach miliona do trzech milionów dolarów.