Młodzieżowa Akademia Szachowa – szkoła z tradycjami
Agnieszka Fornal-Urban i Marek Matlak (MAT 8-2015)
„Na przestrzeni wielu lat działalności szkoły system szkolenia był nadzorowany, koordynowany i dofinansowywany ze środków publicznych. Przechodził wiele przeobrażeń i modyfikacji. Wdrażano nowe rozwiązania, które miały na celu uczynić go bardziej skutecznym. Zmiany dotyczyły nie tylko ram programowych, metodyki prowadzenia szkolenia, ale również doboru kadry trenerskiej, doboru kandydatów i selekcji zawodników. Ponadto uwzględniano trendy rozwoju sportu szachowego na świecie i dostosowywano sposób nauczania do odbiorcy w różnym wieku” …
///////////////////////////////////////////////
W tekście „Gorzka prawda“ (Szachy/Chess 75/76–2003) opisałem pewne przypadki z sesji w Zakopanem, które będę sukcesywnie przedstawiać na blogu.
Prace domowe
Każdy uczestnik zgrupowania otrzymywał pewne zadania do wykonania. W Zakopanem zauważyłem, iż spora część młodzieży tego nie robi w domu, tylko na miejscu. Oczywiście jakość takich prac była na marnym poziomie, co mogłem się osobiście przekonać. Część młodzieży traktowała tę akcję poważnie i dostarczała dobre opracowania.
Dlatego zaproponowałem dwa wyjścia: albo zrezygnować z tego, albo wprowadzić dyscyplinę egzekwowania tych prac pod karą nie zapraszania takich osób na sesje. Młodzież trzeba uczyć szacunku do trenerów. W innych dyscyplinach sportu jest tak, że niewykonanie polecenia szkoleniowca pociąga za sobą różne sankcje. I tak musi być w szachach. Moja propozycja została pozytywnie przyjęta przez trenerów!
Na mojej ostatniej sesji w Wiśle trzy osoby otrzymały, na polecenie Marka Matlaka, ode mnie do wykonania tematy, które powinny być opracowane do końca 2000 roku i wysłane na mój adres. Zrobiła to tylko Magdalena Kozak z Suwałk. W nagrodę otrzymała za to książkę szachową. Pozostałe dwie osoby zlekceważyły polecenie trenera. Uważam, że takie coś jest niedopuszczalne!
Dlatego zaproponowałem w liście z dnia 3 lutego 2001 roku nowemu dyrektorowi MASZ Ryszardowi Bernardowi, aby wszystkie prace spływały najpierw do niego. Wtedy miałby możliwość kontroli jakości materiałów, monitowania i ewentualnie wyciągnięcia jakiś konsekwencji w stosunku do niesolidnych zawodników. W przypadku nie dostarczenia prac domowych kategorycznie nie zapraszać delikwenta. Musi być jakaś dyscyplina!
Na ten list Ryszard Bernard nie zareagował!
cdn
To byłaby dodatkowa praca dla dyrektora akademii. Więc wolał nie podjąć tematu. Logiczne…co nie?