Moje osobiste kontakty z Młodzieżową Akademią Szachową opisałem już kilkakrotnie w różnych źródłach, np. w tekście „Gorzka prawda“ (Szachy/Chess 75/76–2003). Przypominam je więc dla tych osób, które ich nie znają, a mogą poznać mechanizm działania tej „szkoły z tradycjami” (MAT 8-2015) na bazie moich doświadczeń.
Pierwsza sesja z moim udziałem odbyła się w Zakopanem w dniach 2-10.10.1999. W zaproszeniu nie było tematycznego programu. Zadzwoniłem do Zbigniewa Czajki w tej sprawie i okazało się, że odpowiedzialny za to trener koordynator Młodzieżowej Akademii Szachowej Marek Matlak nic takiego nie przygotował. Plan będzie podany na miejscu – poinformował mnie szef wyszkolenia PZSzach.
Załadowałem więc pół samochodu literaturą szachową oraz notatkami i w ten sposób rozwiązałem problem. Później ta sytuacja powtórzyła się jeszcze dwa razy w Wiśle. W sumie byłem trzy razy na sesjach i za każdym razem uzgadniałem na miejscu tematykę mych zajęć.
W Zakopanem okazało się, iż nie było żadnego planu działania i jakiejkolwiek ogólnej koncepcji tematycznej sesji. Kwestię treningów uzgadnialiśmy przed zajęciami i potem taki na gorąco opracowany program dnia wywieszano na tablicy ogłoszeń do ogólnej wiadomości. Młodzież dowiadywała się o tym późnym wieczorem w przeddzień zajęć.
Szybko zorientowałem się, że nie wszystkim uczestnikom odpowiadała tematyka treningów. Część nawet twierdziła, że wiele zagadnień często powtarza się, ponieważ niektórzy trenerzy specjalizują się w pewnych tematach, a są zapraszani na prawie wszystkie zgrupowania. Niektóre wykłady nie były też uzgadniane pomiędzy samymi szkoleniowcami i powtarzały się nieraz na tej samej sesji, co przeżyłem sam na moim drugim spotkaniu w Wiśle.
Kierownikowi sesji w Zakopanem Ryszardowi Bernardowi i obecnym trenerom przedstawiłem „Ankietę zawodnika”. Opracowałem ją kiedyś dla moich podopiecznych w Niemczech i była mi zawsze pomocna w redakcji planu szkolenia. Zaproponowałem, aby ją rozdać uczestnikom do wypełnienia. Tak też uczyniono. Było to znakomite źródło informacji dla nas wszystkich. Pamiętam, że niektóre zaproponowane przez młodzież tematy zostały przeprowadzone jeszcze na zajęciach w Zakopanem.
Zasugerowałem więc, aby ankietę wysyłano przed każdą sesją potencjalnym uczestnikom i na jej podstawie opracowywać programy zgrupowań. Uniknie się wtedy dublowania tematów w trakcie sesji i program szkolenia będzie zgodny z oczekiwaniem młodzieży.
Na kolejnych sesjach w Wiśle ta logiczna propozycja nie została wprowadzona w życie, o czym mogłem się osobiście przekonać. Przypuszczam, że także w kolejnych zgrupowaniach zlekceważono moją sugestię.
cdn
W 1999 roku w MASz nie było planu działania. Przez kolejne 16 lat nie stworzono takiego planu, o czym obecnie mówił Radosław Wojtaszek. Pewnie nadal to się odbywa tam na zasadzie „jakoś to będzie”.