Został pan (niestety) z nazwiska wywołany do tablicy; przeinacza się słowa użyte na blogu, ba wręcz wsuwa się nieprawdy na łamy bloga – to jest niesłuszne, kłamliwe a wręcz chamskie.
Autor tego wpisu: Link pomylił adresy.
Wpis z innego bloga, dnia 28 grudnia 2015: Link.
Wpis z bloga p. Konikowskiego, dnia 31 grudnia 2015: Link.
Btw. wpis na blogu p.Konikowskiego nie był ani polemiką, ani interpretacją, tudzież insynuacją. Był li tylko zacytowaniem informacji i podaniem ich źródeł.
Szczegółowe wyjaśnienie: Link.
Ku pamięci: „Nasz blog nie ocenia, nasz blog podaje fakty; od oceny i interpretacji jest sąd, który wydał wyrok – o tym fakcie zaś poinformowali dziennikarze. Rolą dziennikarzy (a w tym blogerów) jest pokazywanie rzeczywistości – a ta składa się z dobrych i (niestety) złych stron”.
Reakcja niektórych osób jest już chyba zwykłą histerią. Właśnie przeczytałem zdanie „Będąc adwokatem diabła, podałbym pana Konikowskiego do sądu o zniesławienie”. A kogóż to zniesławił Jerzy Konikowski? Krzysztofa Długosza? Jakiś polskich trenerów? Rosyjskich trenerów? Czytelników bloga? Szachistów? Cyklistów? Zbieraczy znaczków (oczywiście o tematyce szachowej)? Śmiechu warte. Jestem zdziwiony zachowaniem się ludzi robiących szum wokół sprawy, którą sami sztucznie rozdmuchują. Tylko nie wiem po co. Aby stać się orędownikami wzniosłości szachistów? Ich niepokalanego wizerunku? Chcą zainicjować działalność własnego Szachowego Urzędu Kontroli Wypowiedzi?