SPIS TREŚCI
|
Miesięcznik „Magazyn Szachista“ ma określony profil działania. Przede wszystkim zajmujemy się wyczynem na najwyższych szczeblach hierarchii światowej i polskiej. Dlatego omawiane są szczegółowo indywidualne i drużynowe mistrzostwa świata, mistrzostwa Europy i mistrzostwa Polski w różnych grupach wiekowych oraz dramatyczne momenty tych rozgrywek. Każdy nasz zawodnik musi się zastanowić nad przyczynami zwycięstw i porażek w decydujących partiach, ocenić w jakich stadiach partii jest silny, a jakie musi poprawić. Powinien też przeanalizować swoje zachowanie przed, w trakcie i po partii oraz znaleźć przyczyny własnych słabości, a także ocenić silne strony i słabe punkty rywali.
Nasz kraj ma wspaniałe tradycje w szachach i cały czas mamy nadzieję, że pojawi się pokolenie szachistów, nawiązujące do pięknych osiągnięć z pierwszej połowy XX wieku, a nasi decydenci przede wszystkich postawią na bezwzględną rywalizację naszych czołowych zawodniczek i zawodników w walce o reprezentowanie kraju w dowolnej grupie wiekowej. Musimy zapomnieć o reprezentantach pragnących tylko zachować pozycję w reprezentacji i zwrócić uwagę na szachistów, którzy dążą do tego, aby być najlepszymi na świecie. Trzeba wychodzić z założenia, że obecnie różnica pomiędzy remisem, a wygraną jest znacznie większa, niż była kiedykolwiek. Wygrać jest obecnie bardzo trudno, nawet z teoretycznie słabszym zawodnikiem. W królewskiej grze każdy, w dowolnym momencie, może rozegrać „partię życia“, ale też każdy może zrobić „podstawkę“ na prostej drodze!
Zamieszczamy ważne fragmenty wywiadów najlepszych szachistów świata, którzy mówią na temat swojej codziennej pracy nad szachami, przygotowań do turnieju, walki z kryzysem formy, który co jakiś czas dotyka każdego szachistę. Wielu szachistów brało sobie za wzór jednego z wielkich szachistów przeszłości czy teraźniejszości, studiowało jego biografię, repertuar debiutowy i traktowanie szachów.
Jednocześnie w miesięczniku zajmujemy się najważniejszymi dla każdego młodego szachisty problemami gry środkowej, która podobnie, jak końcówki odgrywa decydującą rolę w obecnych sukcesach szachowych. Te stadia gry trzeba bez przerwy udoskonalać, natomiast debiutów trzeba się po prostu nauczyć, bowiem debiut stał się obecnie elementarzem, podobnie jak nauka posunięć. Poważnym problemem jest tylko ustalenie repertuaru debiutowego, pasującego do stylu gry i do rodzaju szachowej rywalizacji. Każdy z zawodników marzący o wielkich światowych sukcesach musi się zastanowić nad specyfiką repertuaru debiutowego w szachach klasycznych, szybkich i błyskawicznych. Bardzo rzadko można spotkać trenera, który ma zrozumienie szerokiego spectrum wariantów debiutowych i potrafi dać dobrą radę. Nasz los jest w naszych rękach, bo w żadnym podręczniku nie znajdziemy takich wskazówek.
Redaktor Naczelny
////////////////////////////////////////////
Mój wkład w tym numerze (komentowane partie)
M. Carlsen – L. Aronian, Reykjavik 2015
W. Iwańczuk – C. Lupulescu, Reykjavik 2015
J.K. Duda – A. Ipatow, Reykjavik 2015
Debiutów nie można się ot tak, nauczyć. Na debiutami trzeba pracować, szukać nowych rozwiązań, silniejszych posunięć. To jest przede wszystkim ciągła praca twórcza, a nie polegająca na nauczeniu się. Nauczyć się można techniki gry końcowej, np. metody rozgrywania pionkówki z oddalonym dochodzącym pionem, czy końcówki lekkofigurowej. To jest właśnie elementarz którego trzeba się nauczyć, i znać. A debiuty to nie jest elementarz, to jest podstawa sukcesu współczesnych szachistów. I to debiuty odgrywają decydującą rolę w obecnych sukcesach szachowych, o czym mówili wszyscy szachiści z czołówki listy rankingowej ELO. Oni właśnie wskazywali na dominującą rolę debiutów jako podstawy swojego treningu, a o końcówkach wspominali jako o elementarzu, którego treść szlifuje się na turniejach. Nie można utożsamiać pracy nad debiutami z nauką posunięć. To jest spłycenie zagadnienia. Nauka posunięć jest rzeczą na pierwsze zajęcia szachowe, prowadzone z osobą która nigdy w życiu nie siedziała przy szachownicy, i nie wie jakie ruchy wykonuje skoczek czy goniec. A prawdziwa praca debiutowa polega na twórczym poszukiwaniu nowości w zapewnianiu sobie przewagi na początku partii. To nie jest nauka posunięć, to jest wielowątkowa, koncepcyjna praca. To nie jest nauka kilkunastu posunięć na pamięć, aby szybko je „odklepać” na szachownicy. Którzy szachiści osiągają czołowe lokaty na światowej liście rankingowej? Ci którzy twórczo pracują nad debiutami. Którzy szachiści zatrzymują się na granicy 2650 i już nie progresują? Ci którzy traktują debiuty jako naukę posunięć, jako coś co należy nauczyć się i przeskoczyć. Tylko że w efekcie nie przeskakują magicznej bariery 2650. Dlatego sugeruję aby nie zaniżać znaczenia pracy debiutowej, i nie deprecjonować jej znaczenia dla przebiegu partii szachowej i dla przyszłych zwycięstw przy szachownicy. A takie nastawienie niestety ostatnio obserwuję w niniejszym magazynie szachowym. Czasopisma szachowe czytają nie tylko zaawansowani szachiści którzy znają znaczenie pracy debiutowej i jej wpływ na wynik partii, ale też i osoby początkujące. A one na podstawie takiej lektury mogą błędnie wywnioskować, że debiut to kilka wyuczonych posunięć z książki, i to jest coś co należy wykuć, wykonać na szachownicy, i szybko zapomnieć, aby w końcu rozwinąć skrzydła w końcówce, którą zazwyczaj przegrywają, bo ich przeciwnik już w debiucie uzyskał lepszą pozycję. A oni z (honorem?) przegrali.