W 1997 roku wraz z żoną Sylwią spędziłem urlop w Melbourne i okolicy. Próba odwiedzenia jakiegoś klubu szachowego nie udała się z błahego powodu: nikt nie wiedział o jego (ich) istnieniu.
Okazuje się jednak, że szachy w Melbourne funkcjonują i skupiają wokół siebie dużą grupę entuzjastów królewskiej gry.
Niedawno odbył się tam silny turniej szachowy: strona.