Kontynuuję temat rozpoczęty w tekstach: link 1 oraz link 2.
Teraz chciałbym odnieść się do wypowiedzi Kacpra Pioruna w wywiadzie na stronach 12–13. Arcymistrz stwierdził, że ostatnio podreperował się w debiutach. O słabej stronie w grze Pioruna pisałem już dawno, np.
Dobrze więc, że arcymistrz wreszcie pojął znaczenie dobrze przygotowanego repertuaru debiutowego. Kacper Piorun ma obecnie 24 lata i jeśli dalej więcej czasu poświęci na efektywny trening, to może niedługo znajdzie się w ścisłej czołówce krajowej.
Następnie Kacper Piorun wyraża opinię, że solving pomaga w szachach. Jest to bardzo ogólna teoria i może tylko wprowadzić duże zamieszanie w umysłach polskiej młodzieży. Szkoda, że Paweł Dudziński nie zadał prostego pytania: czy rozwiązywanie zadań wszystkich kategorii ma aspekt szkoleniowy? Ciekawe byłoby usłyszeć odpowiedź!
Proponuję obejrzenie teraz następujących zadań. Pytanie dla szachistów – praktyków (trenerów): mają one jakąkolwiek wartość szkoleniową?
Pierwsze dwa to samomaty. Definicja: w samomatach zaczynają białe i zmuszają czarne do dania im mata. Czarne oczywiście nie chcą go dać i bronią się przed tym!
Autor: Peter Sickinger
Die Schwalbe 2011
Samomat w 2 posunięciach
Autor: Frank Richter
Die Schwalbe 2011
Samomat w 3 posunięciach
Następne dwie pozycje to maty pomocnicze (zwane też współmatami). Definicja: w tego typu problemach zaczynają czarne i współpracują z białymi w celu dania sobie mata.
Autor: Almiro Zarur
Die Schwalbe 2013
Mat pomocniczy w 2 posunięciach
Autor: Wiktor Czepiżny
Die Schwalbe 2013
Mat pomocniczy w 3 posunięciach
Proponuję rozwiązanie tych zadań i odpowiedź na moje pytanie: można takie pozycje polecać młodzieży w treningu szachowym?
Te wszystkie bajkowe zadania, samomaty, współmaty czy maty w x posunięciach są dobre tylko dla zwykłych amatorów i wielbicieli szachów. Jak ktoś to lubi, to czemu nie ? Co innego wykorzystywanie takich zadań do treningu szachowego. Nie wyobrażam sobie by mogły w czymś pomóc, raczej na odwrót !
Co innego zadania szachowe. Tu zgodzę się z GM Piorunem.
Trzeba oczywiście pamiętać że jest to tylko mały element w przygotowaniu szachisty, pomagający w poprawieniu liczenia wariantów, poznaniu typowych planów lub motywów + wyobraźni szachowej, nic więcej. Te zadania muszą być jednak blisko związane z grą praktyczną inaczej nie ma to większego sensu. U nas w klubie wykorzystujemy między innymi książki pana Konikowskiego o końcówkach pionowych, wieżowych i ciężkofigurowych. Zadania w tych książkach zmuszają dzieci do dokładnego liczenia wariantów ( szczególnie pionkówki ! ) i pozwalają zapamiętać pewne typowe motywy i plany.
No ale tu mówimy o szachistach do I kategorii szachowej którzy w ten sposób chłoną nową dla siebie wiedzę szachową
Dla zawodników z tytułem GM ma chyba jedynie znaczenie w treningu, rozgrywanie skomplikowanych zadań szachowych ( Dworecki ) Czyli jak najbardziej zbliżone do gry praktycznej ćwiczenie umysłu w bardzo skomplikowanych pozycjach
W slovingu raczej nic nie ma z tych rzeczy o których tu pisałem. Dominują tam właśnie maty w x posunięciach, samomaty współmaty i niewielka ilość „normalnych” i raczej średnio trudnych zadań szachowych. Nie wierzę więc w bajki, że sloving pomaga naszym arcymistrzom w podniesieniu swojego poziomu szachowego.
Raczej pewno są inne przyczyny dlaczego zajmują się tą dziedziną szachową 😉
Samomaty to strata czasu. Zamiast jednego z powyzszych zadan lepiej rozwiazac 10 zwyklych kombinacji, albo ew studia, bo one cos daja do koncowek. Samomaty to nie szachy. Tak samo jak walenie piescia w sciane to nie boks.
Ten cały solving to tylko zawracanie głowy. Marcin ma rację, że lepiej rozwiązywać kombinacje z partii. Nie bardzo rozumię takiej reklamy solvingu, który nie ma nic wspólnego z szachami. Kokos ma chyba rację, iż tam chodzi o co innego.
Tu chodzi o kasę. Za medale solvingowcy otrzymują forsę w postaci stypendium i to wcale nie tak małą.
Solving jest karykaturą szachów. Zajmowanie się solvingiem ma szkodliwy wpływ na rozwój szachisty. Szkoda, że nasi zdolni szachiści marnują swój talent uprawiając te antyszachy. Oby Jasio Duda nie dał się wciągnąć w solving.
Chodzi również o propagandę sukcesu, bowiem w tej dziedzinie mamy największe osiągnięcia.
Ten temat będzie kontynuowany w dalszych odcinkach.
Informacja dla pana Kokosa. W tym roku ukazało sie II poprawione wydanie mojej książki testowej: „Sprawdź się w końcówkach taktycznych”, która również może być przydatna w pracy z młodzieżą:
http://www.blog.konikowski.net/2015/08/12/sprawdz-sie-w-koncowkach-taktycznych-2/
Dziękuję, za informację. Tak,wiem o tej książce. Odbiegając od tematu, chciałbym podziękować wszystkim autorom książek szachowych oraz panu Morasiowi z Wydawnictwa Penelopa że chcą działać na tak trudnym rynku w Polsce. Dzięki temu mamy dużo dobrych i ciekawych książek wydanych w języku polskim.
A wracając jeszcze do solvingu to utalentowani arcymistrzowie powinni się nim zająć po zakończonej karierze szachowej ( dla przykładu wybitny angielski arcymistrz John Nunn ) Szkoda na to czasu, który można wykorzystać by atakować światową elitę ! To jest rozmienianie swojego talentu szachowego na drobne 🙁 Taka sytuacja wynika z tego, że nie ma żadnego systemowego rozwiązania w PZSzach by bardzo utalentowani szachiści nie kończyli z szachami po 18 roku życia.A ci co zostają przy szachach nie musieli szukać chałtury po zagranicznych ligach, słabych openach, trenowaniu dzieci i w…solvingu. No ale szachy to nie jest sport olimpijski a traktowania szachów tak jak w Armenii to w Polsce się nigdy nie doczekamy…..
Samomat jest zaprzeczeniem idei szachów. W tej grze chodzi przecież o zwycięstwo nad przeciwnikiem, a w samomacie chodzi o zrealizowanie własnej porażki.
Zgadza się, że na szczęście mamy wydawców publikujących książki szachowe. Nie zapomnijmy o Juriju Zezulkinie (Caissa), który też wydaje książki w j.polskim. Duży wybór znakomitych książek szachowych ma w sprzedaży znane wydawnictwo warszawske RM. Jeszcze w tym roku ukaże się moja nowa książka (druga po „Szybkie zwycięstwa”) w RM.
W tym wpisie pan Jerzy napisał „Dobrze więc, że arcymistrz wreszcie pojął znaczenie dobrze przygotowanego repertuaru debiutowego”. Ponieważ sprawa debiutów jest ważna, więc myślę że warto tu zacytować wypowiedź K.Pioruna:
————————————
„Więcej [chodzi o trening], tzn. podreperowałem się trochę w debiutach, bo wcześniej miałem problemy z uzyskaniem przewagi, albo chociaż pozycji do gry”.
————————————
To jest to, co na tym blogu piszemy od zawsze! Że bez dobrego debiutu nie uzyskuje się przewagi nad przeciwnikiem, i że nie uzyskuje się właściwej (dobrej dla siebie) pozycji do gry. To właśnie od dawna chcemy przekazać na tym blogu, i to niestety nie trafia do szachistów i sympatyków tej gry, związanych z przeciwnym obozem. A teraz nasze słowa wypowiada Kacper Piorun. Potwierdza to, co na tym blogu było i jest wyjaśniane w różnych wpisach.
Z wydawnictw dodałbym jeszcze „Arden”.
Trochę to nie pasuje do przewodniej myśli tego wpisu, ale ponieważ dyskusja obraca się wokół obecnego wydania czasopisma Mat, dlatego chciałbym polecić lekturę interesującego artykułu Pawła Dudzińskiego pt „Szalony koń…ku czci niezwykłej figury szachowej”. Zgodnie z tytułem, Autor opisał ciekawostki dotyczące tej figury, jej nietypowych ruchów na szachownicy, podał różne formy zabaw i ćwiczeń, mogących zainteresować dzieci grą w szachy. Myślę że skoczek szachowy i jego dziwne ruchy są bardzo dobre to tego celu, i pewnie tak samo myślał pan Paweł. Artykuł ilustrowany jest różnymi ciekawymi partiami i zadaniami szachowymi. Polecam.