Po ukazaniu się wpisu otrzymałem kilka komentarzy dotyczących solvingu, z których część znalazło się na blogu. Tak jak zapowiedziałem, tylko konstruktywne i w kulturalnym tonie uwagi będą tutaj publikowane.
Problem, czy solving jest sportem, został wystarczająco wyjaśniony w linku:
Natomiast jesteśmy znakomici w solvingu, w dyscyplinie, która niestety nie zalicza się do szachów w świetle kryteriów i definicji FIDE. W rozwiązywaniu zadań szachowych nie ma bowiem elementów twórczości, które charakteryzują szachy, a występują w grze bezpośredniej, korespondencyjnej i kompozycji szachowej…
Zgodnie z definicją sprecyzowaną przez FIDE – szachy są jedną z najstarszych, intelektualnych i kulturowych gier, która stanowi kombinację sportu, naukowego myślenia i elementów sztuki. Myśliciele i znawcy szachów wielokrotnie dodawali takie uzupełnienia: „Szachy są wiedzą pod względem treści, sztuki pod względem formy, grą zaś w swej istocie“ oraz „Szachy zawierają w sobie elementy kultury, sztuki i intelektualnych zdobyczy całej historii cywilizacji“. Patrząc z tego punku widzenia „Solving“ nie spełnia podstawowych kryteriów fidowskiej definicji szachów, jakimi są elementy sztuki, oryginalności czy twórczości. Solvingowcy nie zostawiają po sobie ani pięknych partii, ani kombinacji, tylko wyniki rywalizacji
Solving może mieć aspekt szkoleniowy, ale tylko w małym wymiarze. Tę kwestię wyjaśniłem wystarczająco w mojej książce Kompozycja w treningu szachisty (Penelopa 2003).
Na ten temat rozmawiałem wcześniej ze znanym trenerem rosyjskim Markiem Dworeckim w trakcie szkolenia niemieckich trenerów w Kienbaum koło Berlina w 1995 roku. Ta dyskusja i jego wykład o znaczeniu kompozycji szachowej w treningu potwierdziło moje podejście do tej kwestii.
W obecnej dobie komputerów solving nie ma żadnego pożytecznego znaczenia w twórczości kompozytorów szachowch. Nikt bowiem nie zajmuje się, z braku czasu, bezpośrednim rozwiązywaniem problemów, lecz sprawdza się je za pomocą różnych programów szachowych, które są łatwo dostępne.
Tak jak napisałem w wpisie solving obecnie można traktować przede wszystkim jako rozrywkę. Może mieć też aspekt propagandowy.
Imprezy w rozwiązywaniu zadań, w połączeniu z kongresem kompozycji szachowej, umożliwiają też spotkania fachowców tej branży z całego świata i tym samym wymianę doświadczeń, pomysłów twórczych itd.
Tak to przedstawił mi kilka lat temu jeden niemiecki problemista. Przy okazji bierze on udział w konkursach w rozwiązywaniu zadań dla zabawy. Nie przygotowuje się do tych zawodów, gdyż nie widzi w tym żadnej potrzeby. Własne kompozycje i innych problemistów testuje z pomocą „maszyny”. Wszelkie wyjazdy na te imprezy finansuje z własnej kieszeni, gdyż niemieckie władze szachowe nie wspierają solvingu.
W prywatnej korespondencji kilka osób zwróciło uwagę na stabilność wyników czołówki w solvingu. Ta sytuacja nie zmienia się od wielu lat. Konkurują ze sobą praktycznie dwa kraje: Polska i Anglia.
Sam kiedyś zajmowałem się rozwiązywaniem zadań, szczególnie w trakcie Zjazdów Problemistów Polskich.
Po przeczytaniu artykułów dotyczących ostatnich osiągnięć naszych solverowców (czasopismo MAT 6, 2015) odnoszę wrażenie że w nich kładzie się nieomal znak równości pomiędzy (typowymi) szachami a solvingiem. W treści wspomnianych artykułów przeplata się jedno pojęcie z drugim, dyskutując równolegle o szachach i solvingu, zatem osoby niezbyt zorientowane w temacie mogą wyciągnąć błędny wniosek, że solving to są normalne szachy. A to nie są szachy. Są to dwie różne rzeczy, a więc powinny być omawiane oddzielnie i to w taki sposób, aby czytelnicy zauważyli istotną różnicę pomiędzy nimi. Podobnie, gdyby wyobrazić sobie przypadek jakieś osoby która jest wyłącznie solverowcem, to ona nie jest szachistą!
To pasuje do tego tematu: http://www.blog.konikowski.net/2015/03/13/paradoksy-szachowe-97/