Na niniejszym blogu wielokrotnie zwracano uwagę, że trenerem w jakiejś dziedzinie sportu nie musi koniecznie być osoba, która będąc zawodnikiem zbierała same laury i zajmowała szczyty na podium. Bywało tak w historii sportu, że wybitni trenerzy nie osiągali znaczących sukcesów jako czynni zawodnicy, w przeciwieństwie do swoich podopiecznych, których potrafili wykierować na wielkich sportowców.
Podobnie arcymistrz szachowy nie musi być dobrym trenerem, a być może w ogóle nie sprawdzi się w tej roli. Ta znana prawda spowodowała kiedyś burzę w polskim środowisku szachowym, a tymczasem wspomnianą tezę potwierdza sam prezes Delega, który w numerze 4(52) 2015 czasopisma MAT powiedział wprost: „…to, że ktoś jest arcymistrzem, nie oznacza, że jest trenerem albo dobrym instruktorem, nie oznacza, że swoją wiedzę potrafi w sposób jasny, prosty i przystępny przekazywać!”.
Myślę że prezes Delega dobrze zrobił, pokazując rozdźwięk pomiędzy umiejętnościami zawodniczymi, a umiejętnościami trenerskimi w szachach.
To są przecież dwie całkiem odmienne dziedziny, a używając modnego obecnie zwrotu, całkiem odmienne kompetencje.
Krzysztof Kledzik
Bardzo dobrze, że prezes PZSZach Tomasz Delega poruszył ten ważny problem.
Krzysztof Kledzik przypomniał w swoim wpisie, że ten temat był wielokrotnie omawiany na tym blogu. Zacznę od tego linka:
http://www.blog.konikowski.net/2013/10/22/paradoksy-szachowe-2/
Było również na forach szachista.com i szachowe.pl
Tam jest dużo tematów. Zna Pan konkretne linki?
Ta myśl przewija się przez różne tematy związane ze szkoleniem.