Gościu A gra ze swym psem w szachy, podchodzi gość B.
B: Aaaaale masz mądrego psa, w szachy potrafi grać!
A: Eeeee tam, taki on mądry – tylko raz wygrał…
Po całonocnym piciu szachista wraca do domu nad ranem. Żona krzyczy: – Gdzie byłeś pijaku!?
– Graliśmy u kolegi całą noc w szachy.
– To dlaczego tak śmierdzisz piwem!?
– A co?! Szachami mam śmierdzieć?
Dlaczego szachy to taka niebezpieczna gra?
Bo jak przeciwnik długo myśli, to można zasnąć i wybić sobie oko gońcem.
Turniej pretendentów w 1962 roku rozgrywany był na wyspie Curacao na morzu Karaibskim. Wyspa ta była często odwiedzana przez turystów z uwagi na wiele tanich sklepów. W czasie turnieju na jednym ze sklepów obuwniczych pojawił się napis: ” Uwaga szachiści! Naprawdę dobry ruch wykonasz tylko w obuwiu kupionym w naszym sklepie!” Wielki miłośnik dobrych butów Tigran Petrosjan dał się skusić tej reklamie, kupił ładne pantofle
… i został zwycięzcą turnieju.
Arcymistrz Kotow często opowiadał poniższą historię o swoim imienniku.
Pewnego razu zatrzymał go milicjant za przekroczenie szybkości. Wziął od niego prawo jazdy i zdziwiony zapytał: – Pan nazywa się Kotow ?
– Tak jestem Kotow – ucieszył się arcymistrz – jak Pan mnie poznał,
pewnie gra Pan w szachy?
– Dlaczego w szachy ? – zdziwił się milicjant – ja też nazywam się Kotow.
I puścił arcymistrza bez wypisania mandatu.
W Holandii temu samemu Kotowowi znowu zdarzyła się przygoda ze stróżami prawa. Tak oto opisywał ją Kotow :
– Po zakończeniu turnieju, w trakcie powrotu do kraju na lotnisko odwoził mnie Euwe swoim samochodem. Przy lotnisku źle zaparkowaliśmy samochód i chcieli nam wlepić mandat. Wtedy wyszedłem z samochodu i powiedziałem ochroniarzowi „czy wiesz kto to jest, to były mistrz świata w szachach – Max Euwe. Gdyby on w Moskwie zaparkował np.. na placu Czerwonym to jemu nikt nie śmiał by mu dać mandatu. Ochroniarz zawstydził się, machnął ręką i zostawił nas w spokoju.
Ta sama historia ma i drugą wersje. Po kilku latach odbywał się w Rosji kongres FIDE i Euwe, który był w tym czasie prezydentem FIDE opowiedził ponownie tę historię. Oto jego wersja: -Zaparkowałem samochód obok lotniska, jak się okazało – nieprawidłowo. Ochroniarz zaczął nam wypisywać mandat, a ja rozglądałem się za portfelem. Wtedy z samochodu wyskoczył Kotow i łamaną angielszczyzną z pomocą niemieckich słów zaczął szybko, wymachując rękami coś mówić. Ochroniarz oczywiście nic nie zrozumiał z tego potoku słów, ale nie chciał się sprzeczać z obcokrajowcem, machnął ręką i zostawił nas w spokoju.