W biurze prasowym superturnieju w Dortmundzie przed każdą rundą obecni dziennikarze, działacze i inne osoby oddają swoje typy odnośnie ewentualnych rezultatów. Praktycznie wygląda to tak, że każdy wpisuje na liście swoje wyniki, co kosztuje 1 Euro. Zwycięzca kasuje całość puli.
Moje typy do tej pory były około w 50% trafione. Najczęściej wygrywają amatorzy!
Dzisiaj przy partii Nisipeanu – Caruana postawiłem wynik remisowy. Okazuje się, że znowu się pomyliłem. Caruana w pięknym stylu pokonał swego przeciwnika i z punktami 5.5 zagwarantował sobie po raz trzeci zwycięstwo!
Wielokrotnie pisałem na blogu, że Fabiano Caruana powinien być wzorcem dla szachowej młodzieży. Ten młody człowiek postawił na karierę zawodniczą i nie zaangażował się w jakieś prace analityczne dla innych arcymistrzów.
Dla przypomnienia:
Partia pokazuje, ile znaczy dobre przygotowanie debiutowe! Caruana ograł przeciwnika w debiucie. Z debiutu od razu uzyskał lepszą końcówkę. Białe miały piona więcej, ale ich figury były sparaliżowane, więc Nisipeanu musiał oddać piona. Czarne, mając wolnego piona „a” wygrały z łatwością. Caruana powinien być wzorem dla naszej młodzieży. Ale czołowy trener MASz znowu propaguje przeskakiwanie debiutów. Jak zwykle, powołuje się na przykład Carlsena. W ostatniej rundzie turnieju w Norwegii, Carlsen przegrał ze słabym Hammerem, gdyż zagrał debiutową lewiznę czarnym kolorem. Nawet mistrz świata nie może się obronić, gdy ma złą pozycję w debiucie. Nie wszystko, co robi Carlsen jest godne naśladowania.
Amator ma rację. Caruana zalicza się do ścisłej czołówki światowej i jego silną bronią są właśnie świetnie opanowane debiuty.
Niestety słabością polskich szachów są trenerzy MASZ, którzy głoszą absurdalne teorie. Dlatego w pierwszej 100ce mamy tylko Wojtaszka, który wielokrotnie podkreślał ważność debiutów. Debiuty to wielka praca, o czym była na tym blogu wiele razy dyskusja. Ale wygodni trenerzy MASZ wolą uniknąć jej i szkolą swoich podopiecznych w fałszywym kierunku. Dlatego nie możemy się doczekać „polskiego” Caruany.
Warto jednak wspomniec, ze wloski zwiazek szachowy placil Caruanie od lat 80.000 € rocznie. W takich warunkach nie mial najmniejszej potrzeby, zeby sobie gdzies poza sama gra jeszcze dorabiac.
niestety do tak niewielu osób dociera że warunki gry u nas mocno różnią się od warunków gry w wielu innych krajach – szczególnie na zachodzie. oczekiwania zatem są wygórowane a pomocy dla zawodników nie ma praktycznie żadnej…
Tak długo jak prezes Delega będzie się troszczyć tylko o swoją pensję i członków zarządu, to nie będzie forsy dla naszych czołowych zawodników i zawodniczek. Nie porównujmy naszej sytuacji z innymi krajami. Nie narzekajmy na los i zróbmy najpierw porządek u nas.