Fascynująca historia życia wspaniałego szachisty
Rafał Marszałek nadesłał dwa ciekawe linki dotyczące zapomnianej już postaci znakomitego szachisty Nicolasa Rossolimo z komentarzem:
Dawno temu, w latach 80′ namawiałem mego francuskiego kolegę do wspólnego napisania książki o Rossolimo. Cóż za naiwność! Dopiero ów trzydziestominutowy film pozwala odtworzyć jego niecodzienną, dramatyczną biografię. Gdyby nie walka o byt, Rossolimo z pewnością osiągnąłby sportowe wyniki na poziomie, powiedzmy, Stahlberga czy Szabo – czyli graczy z bezpośredniego zaplecza światowej (wtedy radzieckiej…) czołówki. Talent brylantowy. I wcale nie jednostronny, o czym można się przekonać np. studiując turniejową księgę z Amsterdamu 1950, turnieju, który ówcześnie miał rangę nieoficjalnych mistrzostw świata Zachodu.
Niestety dzisiaj pewno nawet Rosjan nie byłoby stać (jak kiedyś) na wydanie książki o takim kolosie (bez sportowych sukcesów) jak Nieżmietdinow. Mało kto z młodych dałby wiarę temu, że najlepsze partie Rossolimo dorównują kombinacjom Tala; może niekiedy nawet je przewyższają.