Po ukazaniu się wpisu: Link otrzymałem kilka listów elektroniczych w tej kwestii. Ogólnie Internauci zgadzają się ze zdaniem Amatora, ale jest też odmienne zdanie.
Gość napisał: Właśnie z tym się nie zgadzam, nowinki to dzieło ludzi, a nie komputera, chociaż pozornie to wygląda odwrotnie. Człowiek musi wybrać wariant, badać go i włączyć komputer. Ma różne idee, sprawdza na komputerze i czasem wpada czy pojawia się inny ruch.
Wielu silnych szachistów, prawdopodobnie Grzegorz Gajewski też (co nie oznacza, że gra bardzo silnie partie – to dwie różne rzeczy) wymyśla nowe idee, ale twórcy nie są pewni, więc sprawdzają na komputerze.
Wiem to z rozmów – w każdym razie to nie są nowinki komputerowe, tylko ludzi przy jakiejś tam pomocy komputera, czasem dużej. Proporcje to 80% człowiek, a 20% komputer, chociaż pozornie to wygląda odwrotnie.
Co innego gra z komputerem, a co innego sugerowaniu mu dobrych kontynuacji. Czołówka nie ma tu żadnych wątpliwości. Dlatego zatrudnia sekundantów i trenerów, a nie komputery, chociaż takie ma!
///////////////////////////////
Mój komentarz: W komentowanych przeze mnie partiach dla pism fachowych i książek staram się m.in. przekazać potencjalnemu odbiorcy informacje o aktualności danej partii, czy były grane już takie same pozycje itd.
Jeśli w pojedynkach były zastosowane jakieś nowe idee, to sprawdzam z bazą danych Chess Base i z pomocą modułów analitycznych, czy ruch zagrany w partii jest nowinką zawodników, czy proponuje to tylko komputer. W takich przypadkach nie mogę przecież przypisać nowego posunięcia graczom, gdyż to jest niezgodne z prawdą. Przecież to proponują silniki komputerowe (Komodo, Fritz, Houdini itd.).
Co innego w przypadku nie wskazania przez komputer nowej idei w krytycznych sytuacjach. Wtedy używam sformuowania „Prawdopodobnie nowinka zawodnika X”. Zresztą nie jestem w tym udosobniony. Wielu komentatorów np. w niemieckich periodykach szachowych czyni podobnie.
Uważam, że nie można postąpić inaczej. W przeciwnym przypadku jakiś nowy ruch może mieć dziesiątki autorów.
Problem jest bardzo skomplikowany i warto go przedyskutować w większym gronie!
Kazda nowinka ma swoja historie, wiec spojrzmy konkretnie na 10.Sg5 z partii Anand-So w Shamkir 2015.
9….Sb8 So gral juz w Wijk aan Zee 2015 przeciwko Caruanie i osiagnal pewny remis. W tym wypadku mozna bylo oczekiwac powtorki z jego strony i przygotowac jakas piekielna pulapke.
Problem tkwi w tym, ze 10.Sg5 jest osiemnasta (!) propozycja silnika (Houdini 4) i prowadzi wedlug najnowszych analiz tylko do remisu.
Tak wiec wszystko wskazuje na to, ze 10.Sg5 jest blyskotliwym odkryciem Gajewskiego. Wlasnie za takie pomysly Anand go zatrudnil, bo ani ja ani amator w zyciu bysmy nic podobnego nie wymislili.
Konkretna analiza przy pomocy komputera tez nie jest latwa, ale mozliwa dla wielu szachistow.
Tak wiec na najwyzszym szczeblu nikt 10.Sg5 juz nie zagra.
Pozdrawiam
Analizę wykonuje silnik, a tzw. analityk jedynie proponuje mu pewne kontynuacje do analizy. Komputer jest, jak mówił Botwinnik, „pracowitym idiotą” – oblicza wszystkie dozwolone przepisami posunięcia. Sekundant jedynie pomaga przyspieszyć ten proces, proponując silnikowi tylko sensowne ruchy do analizy. Arcymistrz może zaproponować słabszy ruch (do czego sam silnik nie jest zdolny), który jednak w praktyce stawia przed nieprzygotowanym przeciwnikiem duże problemy. Tak było z ruchem Sg5. Rola człowieka w takich analizach jest niewielka. Nie można współczesnych sekundantów nazywać analitykami. Analitykami byli Keres, Geller, Poługajewski. Współczesny tzw. analityk jedynie przesuwa figury na ekranie i patrzy na ocenę silnika, a sam nic nie analizuje.