Akurat otrzymałem z opóźnieniem dwa pierwsze numery pisma Polskiego Związku Szachowego MAT i spotkała mnie z miejsca wielka niespodzianka.
Mianowicie od lat propaguję i odpowiednio uzasadniam znaczenie teorii otwarć, w tym solidnego repertuaru debiutowego w szkoleniu szachistów i napisałem na ten temat wiele artykułów oraz książek. Spotykam się w Polsce ciągle z różnymi teoriami, że przesadzam. Moi oponenci twierdzą, że najważniejsze są końcówki. Na tym blogu było wiele artykułów oraz dyskusji na ten temat.
Trener kadry Polskiego Związku Szachowego Michał Krasenkow w kwietniowym Macie 2013 wypowiedział się w tym aspekcie: „Kładzenie nacisku na pracę nad debiutami jest śmiesznym podejściem”. Potem w dyskusji na tym blogu redaktor techniczny pisma MAT do 2015 roku Piotr Kaim bronił tej tezy arcymistrza.
Niedawno czołowy trener Młodzieżowej Akademii Szachowej ocenił moją książkę z cyklu „Ciekawostki debiutowe” część 1 jako badziewie. A tu podopieczny tej sławnej akademii Daniel Sadzikowski na stronie 32 (MAT 1-2015) w tekście „Element zaskoczenia w debiucie” zachęca do pracy nad debiutami, ponieważ – według niego – żaden szachista nie zajdzie daleko bez dobrego repertuaru.
Ciekawe czy ten młody człowiek wpadł na to sam, co napisał w swoim artykule, czy po prostu popiera moje od lat trenerskie wskazania?
Ciekawe co w tej kwestii ma do powiedzenia nowy redaktor MATa Paweł Dudziński, którego niedawno przedstawiłem na blogu? W piśmie nie ma żadnej wzmianki o tym, że ten temat był poruszany już długo wcześniej w innych polskich periodykach fachowych.
A może należało wspomnieć, że czasopismo Polskiego Związku Szachowego popiera ten aspekt szkoleniowy i dlatego kontynuuje ten ważny problem!
Ta wypowiedź mm Daniela Sadzikowskiego, opublikowana na stronie 32 czasopisma MAT 1(49)2015, jest na tyle ważna, że warto ją w całości zacytować:
____________________________________
„Zachęcam do pracy nad debiutami, ponieważ żaden szachista nie zajdzie daleko bez dobrego repertuaru. Obecnie za największych teoretyków wiedzy debiutowej uważam Viswanathana Ananda oraz Borisa Gelfanda, którzy w 2012 roku mieli okazję zmierzyć się w meczu o mistrzostwo świata. Ostatnio duży wydźwięk wzbudziły dwa zwycięstwa naszego najlepszego polskiego arcymistrza Radka Wojtaszka – jednego z sekundantów Ananda, który pokonał graczy powyżej „2800”; mistrza świata Magnusa Carisena i numer 2 – Fabiano Caruanę – na turnieju Tata Steel Chess. Dokonał on tego właśnie na bazie swojej ogromnej wiedzy debiutowej”.
____________________________________
Niestety część trenerów nadal nie przyjmuje do wiadomości tego, że debiuty są jednym z głównych filarów sukcesu szachowego. Ale teraz w szeregach związkowych pojawia się rozłam, bo upada teoria o pomniejszaniu znaczenia debiutów i zaletach ich przeskakiwania. Zadrżą w posadach inne blogi – wszak to schizma!, schizma! Bijcie na trwogę!
Może w końcu do zwolenników Capablanco-końcówkowo-przeskakiwania
debiutów dojdzie to, o czym chyba wszędzie się mówi, tylko nie w polskich szachach.