Przed kilkoma dniami ukazał się drugi numer pisma Polskiego Związku Szachowego „MAT” 2015. Takiego tempa wydawniczego chyba nie było do tej pory. Zasługa w tym niewątpliwie nowego redaktora technicznego Pawła Dudzińskiego, który objął tę funkcję po poprzedniku Piotrze Kaimie.
Paweł Dudziński jest autorem świetnej książki, która została zaprezentowna już na blogu. Przez pewien czas publikował też artykuły szkoleniowe w „Panoramie Szachowej”.
Jest szansa że pismo będzie na wyższym poziomie 🙂
Każda nowa osoba wnosi coś innego, nowego. Tutaj pewnie też tak będzie.
Poczekajmy to zobaczymy, czy coś się zmieni na lepsze. Czy będą krytyczne komentarze odnoście pracy PZSZach, czy tylko będzie „Super”.
Wątpię, żeby pismo związkowe krytykowało pracę własnego pracodawcy.
Co jak co, ale „Mat” bije na głowę inne polskie pisma – ładnie wydany, na dobrym papierze, obecnie w całości kolorowy, pełen wywiadów (których zwykle próżno szukać w innych tytułach), a partie są często komentowane przez samych grających, dzięki czemu można poznać ich tok myślenia w trakcie danej rozgrywki. Akurat jeśli o wspomniany w komentarzu „Yody” poziom chodzi to „Mat” wyróżnia się bardzo pozytywnie.
Ja bym nie deprecjonował innych czasopism szachowych dlatego że nie zawierają wywiadów. Każde czasopismo z danej dziedziny, nie tylko szachowe, jest inne, nastawione na nieco inne rzeczy, inni redaktorzy, inne podejście, inna zawartość pisma. Owszem, partie komentowane przez samych grających mówią wiele o ich toku myślenia, ale analizy mogą być nieobiektywne, bo są wykonywane przez grających. Uważam że bardziej wiarygodne są partie analizowane przez niezależne osoby, osoby trzecie, np. przez niezależnych analityków i trenerów.
Nie wszystko złoto, co się świeci. Nie można oceniać pisma związkowego po kolorze okładki i po dobrym papierze, ale po zawartości. W Macie nigdy nie ma nic krytycznego na temat szkolenia młodzieży, słabej gry naszych kadrowiczów itd. Wręcz przeciwnie, wszystko zawsze jest ok. Dlatego wolę Panoramę Szachową czy nawet Magazyn Szachistę od Mata.
Pełna zgoda z tym co napisał p. Kledzik – oczywiście to racja, że każde pismo jest inne. Dodam też, że duży szacunek należy się tym wszystkim, którzy „ciągną” te pisma do przodu i sprawiają, że ukazują się one nadal.
Niemniej, sam oczekuję od pisma czegoś więcej niż głównie analizy partii, coś takiego jak np. wywiady z ostatniego numeru z p. Modzelanem czy 6-stronicowa rozmowa z Wojtaszkiem (a w poprzednich wydaniach były długie rozmowy z Dudą czy Gajewskim) to materiały, jakie naprawdę cenię w „Macie”. Tego nie ma na różnych stronach w sieci, podczas gdy analizy bieżących partii da się znaleźć bardzo łatwo. Dodatkowo ładne zdjęcia, wspomniany przeze mnie ładny papier (tak, dla mnie szata graficzna ma duże znaczenie). Lubię też w „Macie” mnogość autorów tekstów, zwykle z tytułami GM czy MM.
Nie uważam też, że nie ma w tym piśmie krytyki – arcymistrzowie często piszą krytycznie o swoich występach i nie brak ocen dość mocnych. Z kolei w najnowszym numerze GM Bartel pisze o Wijk Ann Zee, że „występ Wojtaszka skończył się co najwyżej przeciętnie” – jak dla mnie nie jest to entuzjastyczna opinia.
Zatem u mnie „Mat” na miejscu 1, na drugim „Magazyn Szachista” (cenię materiały p.Filipowicza o sprawach sędziowskich, wiadomo jaki to ekspert pod tym względem, lubię też jego cykl wspomnień), a na trzecim „Panorama”.
Jeżeli chodzi o analizy partii w internecie, to czasami nie wiadomo kto je robił, amator czy GM. Natomiast w czasopismach szachowych analizy robią osoby kompetentne, czyli albo sami zawodnicy, albo (moim zdaniem lepiej) trenerzy, którzy z definicji są bardziej obeznani w tym fachu. Magazyn Szachista też zawsze miał bardzo ładne okładki, bardzo dobry papier i ciekawe zdjęcia. Co do podziału tematycznego danego typu czasopism, to przypomniały mi się dwa czasopisma z mojej branży, czyli „Wiadomości Chemiczne” – głównie artykuły fachowe z chemii laboratoryjnej, i „Orbital” – wyłącznie wywiady, wspomnienia, informacje organizacyjne, itd. Ten kto chciał czytać o wspomnieniach – sięgał po „Orbital”, ten kto chciał poczytać o nowościach z chemii eksperymentalnej – brał do ręki „Wiadomości Chemiczne”. Myślę że podobnie jest z czasopismami szachowymi, ale każdy i tak ma tu swoje zdanie. Zresztą nie dogodzi się każdemu, trzeba jakoś znaleźć złoty środek.
Jak ktoś chce poczytać coś anty-PZSzach, to Pan Filipowicz odwala 300% normy w „Szachiście”. 🙂
Nieelegancki komentarz. AF niczego nie odwala, lecz wyraża się krytycznie o PZSzach-u i pokazuje kondycję naszych szachów bez lukrowania.
Polskim szachom jest potrzebny miesięcznik typu Szachista. W Macie jest wszystko cacy. A szachiści w Polsce są też ciekawi informacji z drugiej strony.
Słusznie. Muszą być czasopisma niezależne, nawet w szachach. Wtedy jest możliwość obiektywnego spojrzenia, i każdy wyrobi sobie zdanie. Podobnie jak ze stronami internetowymi i blogami. Są te oficjalne, są i niezależne. Dzięki nim można podyskutować na różne sprawy szachowe, w tym i na temat Radka Wojtaszka.
Proszę mnie nie zrozumieć źle.
W 100% zgadzam się z koniecznością istnienia bytów niezależnych i nigdzie nie stwierdziłem inaczej.
I w pełni szanuję działania Pana Filipowicza! A nawet je podziwiam – w tym wieku chciałbym mieć
tak płodne pióro i tak aktywnie działać!
A rozwijając moją myśl:
Po prostu ktoś lubi ziemniaki, ktoś inny pizzę, ktoś inny papryczki chilli z tabasco. 🙂
Jedni patrzą z nadzieją w przyszłość, inni wspominają z sentymentem przeszłość.
Powyższy „nieelegancki” – jak został on nazwany – komentarz miał tylko wyrazić w jednym zdaniu odczucie
zdecydowanego nadmiaru krytyki (w tym wypadku PZSzach) płynące z „Szachisty”. Widzę, że został odebrany
nie tak jak powinien, więc rozwinę myśl. 🙂
Tak się składa, że przez długi czas czytałem obie gazetki, a nawet samego „Szachistę”. Obecnie już
tylko „Mata”.
Stwierdzam, że dla większości młodych, dynamicznych ludzi, taka dawka wspomnień oraz zarzutów „anty-PZSzach”
jest jak punk-rock dla większości starszych ludzi – po prostu nie czują tego.
W „Macie” jest inny stosunek przeszłości do przyszłości i krytyki do jej braku. W moim odczuciu te
proporcje w „Macie” są zdrowsze.
Nie upraszczałbym także krytyki i przeszłości szachów w „Macie” do zera, bo w pewnym stopniu jest ona i tam
obecna. Np. artykuł o szachistach ocalałych po wojnie tylko ze względu podróży na turniej na drugi koniec świata, do
dziś siedzi mi głęboko w głowie i wzrusza. [Mat nr 5 (45) 2014, „Srebrni chłopcy z Buenos Aires: Od Tartakowera
do Gombrowicza”, Paweł Dudziński].
Ostatecznie summa summarum oba te twory dopełniają się całkiem dobrze i jeśli ktoś ma czas na obie
gazetki – to da im to całkiem obszerny obraz polskich szachów z różnych stron patrząc.
Powyższe jest jedynie moim szczerym, subiektywnym odczuciem.
Skoro zawodnik https://ratings.fide.com/card.phtml?event=1110373 ma prawo oceniać w internecie innych szachistów, to my – motłoch – do tego prawo też mamy.
Garbus, drugi komentarz w pełni wyjaśnia Twoje stanowisko. Teraz rozumiem co miałeś na myśli. Rozumiem i szanuję Twój punkt widzenia.
Na dowód tego, jak mało obiektywne jest pismo związkowe Mat, jest brak jakiejkolwiek informacji na temat skandalicznych zachowań trenerów w Budvie http://www.blog.konikowski.net/2013/10/08/mistrzostwa-europy-juniorow-2/. PZSzach zamiótł całą sprawę pod dywan a odpowiedzialni za taką mizerę osoby, pracują dalej z młodzieżą. I do dnia dzisiejszego jest tajemnicą, kto zjadł to ostatnie ciastko.
To wydarzenie miało miejsce w czasie redagowania MATa przez Piotra Kaima.