Poprzednie odcinki:
W dalszym ciągu trwa dyskusja o problemach poszczególnych faz w partii szachowej. Oto kilka opinii:
Gość 1 napisał: Dzisiaj całą Obronę Grunfelda przerobiłem z Pana książki o debiutach. Ja już to odkryłem, że po 20 latach zapomniałem debiuty i często źle z nich wychodzę i wtedy to już mi nawet rozwiązywanie zadań i ciągłe trenowanie gry środkowej oraz końcówek nie może pomóc. Ale też zauważyłem, że jak z debiutu wyjdę chociaż równo i gra jest kombinacyjna i dynamiczna a nie pozycyjna, to się w miarę w nich odnajduję.
Gość 2 napisał: Van Wely w Tata Steel zaprzepaścił trzy partie, które elementarnie wygrywał w końcówkach – z debiutów prawie z każdym wychodzi dobrze, w grze środkowej sobie radzi, a w końcówkach klops, nawet w elementarnej wieżówce.
Gość 3 napisał: Nasi szachiści tylko znają debiuty, może nienadzwyczajnie, natomiast są słabi w grze środkowej i końcówkach.
Carlsen o Wojtaszku: To dobry szachista, ale nie jest praktykiem. Jest dobrze przygotowany. Lepszy strateg ale gorszy taktyk. Przeciwko mnie dobrze zagrał debiut …
Spójrzmy krytycznie na sytuację polskich szachów wyczynowych po II wojnie światowej. Na dobrą sprawę doczekaliśmy się tylko jednego zawodnika, który osiągnął szczyt światowych szachów. Jest nim właśnie Radosław Wojtaszek, który kilkakrotnie podkreślał, że pracuje przede wszystkim nad otwarciami. Tylko dzięki swojej wiedzy debiutowej i pracy analitycznej w tym zakresie znalazł się w ekipie Ananda. Gdyby jego specjalnością byłyby końcówki, to miejsca u Ananda dla niego nie byłoby. We współczesnych szachach najważniejsze są bowiem debiuty, ponieważ tutaj bardzo często rozstrzyga się los partii.
Gość 2 podkreślił wpadki Van Wely w grze końcowej. To się każdemu może zdarzyć po wielogodzinnej i wyczerpującej grze. Zresztą Holender nie jest już pierwszej młodości i niedokładności w końcowym stadium gry mogą być usprawiedliwione. Podobnych przypadków znam wiele. Nawet arcymistrzowie z tej najwyższej półki popełniają błędy i nikt rozsądny nie będzie im zarzucać nieznajomość końcówek. Tylko „maszyny” są idealne!
Zdaniem Gościa 3 nasi szachiści znają debiuty. Natomiast są słabi w grze środkowej i końcówkach. Z tym się nie zgadzam. Wielokrotnie analizowałem i komentowałem partie naszych czołowych zawodników oraz ukazywałem ich słabości w grze. Właśnie otwarcia są piętą Achillesową naszych kadr. Natomiast lepiej dają sobie radę w pozostałych fazach gry!
Przytaczam partię Bartłomieja Maciei, który w przeszłości miał szansę dojść do czołówki światowej. Niestety Polak pracował nad szachami w niewłaściwym kierunku. Najsilniejszą stroną naszego arcymistrza są właśnie końcówki, a najsłabszą debiuty. Dlatego w wielu partiach nie potrafił wykazać się swoją najsilniejszą bronią, gdyż poległ wcześniej!
W związku z wypowiedzią Gościa3, am Schmidt zauważył że nasza kadra ma problemy z przygotowaniem debiutowym. Czyli te braki są dostrzegane również przez osoby z PZSzach-u.
Co do Barłomieja Maciei, to on sam twierdził że w towarzyskich rozmowach am Schmidt zawsze pytał się go (pół żartem – pół serio) kiedy w końcu nauczy się grać debiuty.
Może podać pan miejsce publikacji tej partii?
Po przegranej z Radkiem, Carlsen przestał eksperymentować w debiucie i zaczął wygrywać.
Partia z moim obszernym komentarzem ukazała się w Magazynie Szachista (marzec 2004) oraz w książce „Atak na króla”: http://www.blog.konikowski.net/2013/11/09/atak-na-krola/
„Po przegranej z Radkiem, Carlsen przestał eksperymentować w debiucie i zaczął wygrywać.”
//////////////////////////////////
Ta wygrana jesze nie udowodniła, że Wojtaszek jest lepszy od Carlsena, bo jedna jaskółka nie czyni wiosny. Niemniej jednak jak na razie nasz arcymistrz dobrze się trzyma w tym turnieju(50% to dobry wynik). Carlsen to jednak klasa i Wojtaszkowi jeszcze daleko do niego.
Tak, bo na razie to jest jedyny turniej, a właściwie superturniej w którym Radek pokazał wysoką formę. Chodzi mi o formę podczas gry z zawodnikami z czołówki światowej, a więc z tym naprawdę silnymi. Dotychczasowe osiągnięcia Wojtaszka nie pozwalały na prognozowanie takich rezultatów jakie ma (na razie) w Tata Steel. Przy założeniu optymistycznego scenariusza myślałem że nasz zawodnik zrobi do 50% punktów. Obecnie Radek ma zwyżkę formy, ale mam nadzieję że nie jest to chwilowe wahnięcie na plus, lecz stała tendencja wzrostowa.
Najśmieszniejsze jest jednak to, że niektórzy kibice amatorzy uwierzyli, że Wojtaszek jest lepszy od Carlsena bo przecież w bespośrednim pojedynku odniósł nad nim zwycięstwo.
Serio? Ktoś uwierzył że Radek jest lepszy od Carlsena? Bywa tak że osoba silniejsza przegra ze słabszą. Ale zwykle jest to „wypadek przy pracy”. Na razie jest to pierwszy poważny superturniej Radka, i po jednokrotnym zwycięstwie nad Carlsenem i Caruaną nie można wyciągać dalekosiężnych prognoz w stosunku do naszego zawodnika. Można powiedzieć że Radek miał dobry start (swoją drogą, start w wieku 28 lat?!), ale przyszłość pokaże czy Radek na stałe zagości wśród czołówki światowej. Na razie nie można chwalić dnia przed zachodem słońca, bo turniej jeszcze trwa, i sytuacja w tabeli może się zmienić. Ale tak, czy siak, Radek może być zadowolony z siebie i swoich dotychczasowych osiągnięć w tym turnieju.
„Bywa tak że osoba silniejsza przegra ze słabszą.” Poniżej przykład, kiedy siedmiokrotny mistrz świata w warcabach przegrywa z osobą bez rankingu.”Iser Koeperman, seven times world champion, against Patrick Bebel, a player from French Caraibic island Guadeloupe, without a rating. In this game, Bebel played extremely good and Koeperman, although he didn’t make a big mistake, lossed the game.
In the other games of the tournament Bebel produced only draw games and losses.” Ale jaką skromnością wykazał się później ten słabszy zawodnik. „Bebel, after the tournament, to his wife: Darling, I didn’t make anything in the tournament. Draws and losses. I only won a game against former world champion Koeperman!” Poniżej link do partii(22):
http://www.ericsdamsite.com/International%20checkers%20world%20records%20(3).htm
z warcabami to jest troche inaczej. w Afryce i poludniowej ameryce naleza do najpopularniejszych gier a nawet amatorzy graja bardzo mocno. dzisiaj taki Mbongo jest zawodnikiem swiatowej czolowki, pare lat temu mial juz chyba 30tke na karku i nie mial rankingu. w Afryce np w warcaby graja wszyscy (czasami kamykami na warcabnicy zrobionej recznie) i jest tam wielu utalentowanych graczy, al enie maja okazji sie wykazac. Podobno Baba Sy tez sie wybil przez przypadek, a przeciez to byl wielki zawodnik.
Faktycznie jest wiele różnic między szachami i warcabami. Choćby kwestia szachowego i warcabowego akme – tego w jakim wieku zawodnik osiąga optymalną siłę gry i jak długo się ona utrzymuje. Wystarczy porównać pierwszą dziesiątkę z listy FIDE i FMJD. http://www.fmjd.org/rat.html Z tej ostatniej widać także, że warcabową potęgą są Rosjanie i Holendrzy – u tych ostatnich to podobno najpopularniejszy sport po piłce nożnej. Ale Afrykańczycy też potrafią nawiązać z nimi walkę – choćby Ndjofang czy Atse. Co do Sy, to czytałem o jego przypadkowym odkryciu (tak jak odkryciu innego Senegalczyka Waldoubry) w warcabowym elementarzu Romualda Freya, „Warcaby stupolowe, czyli powrót damy”. A przykład z Kupermanem podałem dlatego, że ciekawią mnie zjawiska kiedy Dawid (pasterz) pokonuje Goliata (wojownika). Podobno anomalie są kluczem do rzeczywistości.