Moja podstawowa teza – nie ma jednej recepty na zostanie dobrym szachistą i nie ma jednej recepty na podnoszenie klasy gry. Każdy z wielkich dochodził do sukcesów zupełnie inną drogą.
Dlatego jak ktoś twierdzi, że ważne są debiuty, gra środkowa czy końcówki, to moim zdaniem wprowadza ludzi w błąd. To samo, jak się mówi, że musi grać pozycje zamknięte czy otwarte. W szachach nie ma reguł osiągania sukcesów – bo każda figura ma różne znaczenie w zależności od pola, na którym stoi i w zależności od pozycji innych figur, a do tego dochodzi mentalność gracza, jego cierpliwość, odporność na stres, siły fizyczne itp. Dla każdego inny trening. Inna kolejność studiowania szachów. Co jednego ciekawi, innego nudzi.
Dlatego było tylko 16 mistrzów świata i niewiele więcej, naprawdę, silnych graczy.
Każdy trener podejmując się pracy musi wiedzieć, że jego metoda szkolenia może obniżyć lub poprawić poziom gry i w tym tkwi sedno sprawy!
Andrzej Filipowicz
To jak należy trenować szachy? To co jest ważne? Po tym artykule jestem całkowicie zdezorientowany. To może Pan Filipowicz zdradzi tajemnicę treningu szachowego. Jeśli debiuty, gra środkowa i końcówki nie są ważne, to co jest ważne?
Pan Filipowicz jest światowej klasy sędzią, ale jeśli chodzi o trenowanie, to nie słyszałem, żeby w tej materii miał jakieś osiągnięcia. Obawiam się, że ta jego wypowiedż jest bardzo kontrowersyjna.
„Nie ma jednej recepty na zostanie dobrym szachistą i nie ma jednej recepty na podnoszenie klasy gry. Każdy z wielkich dochodził do sukcesów zupełnie inną drogą” – przypomina mi się tu sprawa Dworeckiego, którego niektóre osoby bardzo gloryfikują, i to na tyle że oburzały się że ktoś może nie zgadzać się z jego metodami treningu. Kiedyś pisałem że nie ma jednej recepty na bycie dobrym trenerem, a Dworecki nie jest Prawdą Absolutną i Najwyższym Trenerem (przy całym szacunku do niego).
Spotkałem się też z opinią że praca nad debiutami jest ważna do momentu odkrycia przez przeciwnika naszych kart. Potem trzeba „zapomnieć” o debiucie i skupić się na pozostałych fazach gry. Ale od razu przypominają mi się mecze Kasparowa z Karpowem, gdyż tam ciągle trwały polemiki debiutowe. Nie było tak że coś było dobre na raz, a potem szło do kosza. Zresztą Kasparow na początku pierwszego meczu grał „nieodpowiedzialnie” i otrzymywał złe albo przegrane pozycje po debiucie. Zresztą nie tylko w tym meczu/meczach (wracam do niego/nich przez sentyment) ale w różnych innych, i meczach i turniejach. Też mówiło się o dobrym przygotowaniu debiutowym Kramnika gdy grał w Londynie o MŚ z Kasparowem. Każdy z tych arcymistrzów podkreślał wagę przygotowania debiutowego. W jakim innym sporcie nadal stosuje się techniki i teorie sprzed 100 lat? Każdy sport ewoluuje, w każdym sporcie szuka się metod wzmocnienia gry i polepszenia jej podstaw, teorii, itd. Dzisiaj już nikt nie skacze na skoczni narciarskiej takimi technikami jak przed 50 laty, podobnie w skoku wzwyż, pływaniu czy strzelaniu z łuku. Niestety na polskim podwórku szachowym Capablanca zrobił sporo złego. Albo inaczej, jego odbiór przez Polaków jest zły, i myślę że szkodzi (odbiór, nie Capa) rozwojowi naszej dziedziny.
Wyjaśnienie Andrzeja Filipowicza:
Wyjaśniam, że jestem trenerem II klasy, bo ukończyłem półroczne Trenerskie Szachowe Studium Podyplomowe na Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie.
Przez wiele lat miałem wykłady i zajęcia na naszej Akademii Szachowej, ale dość dawno temu. Byłem kapitanem, trenerem i sekundantem naszej ekipy na kilku olimpiadach w roku 1978 (mężczyźni i kobiety) oraz w latach 1980-1996 (mężczyźni), z dwoma wyjątkami w latach 1984 i 1992 i miałem zgrupowania z naszą kadrą, przeważnie w Zakopanem. Byłem trenerem Krystyny Dąbrowskiej na MŚ do 20 lat w Buenos Aires w 1992 roku, gdy zdobyła złoty medal, a Robert Ciemniak zajął wtedy 12 miejsce. Analogiczne funkcje miałem na DME w owych latach. Naturalnie jeszcze miałem zajęcia z zawodnikami wielokrotnego drużynowego mistrza Polski „Legionu” Warszawa itd. itp. Byłem też zatrudniony jako trener przez dwa lata zagranicą, ale to było 30 lat temu.
Zostałem źle zrozumiany – wszystkie stadia gry debiut, gra środkowa i końcówki są bardzo ważne, ale moim zdaniem nie jest ważna kolejność ich studiowania. To zależy od zawodnika lub jego trenera i tu należy podchodzić indywidualnie.
Zdaję sobie sprawę, że metody treningowe uległy zmianie w ostatnich 10 latach, ale uważam, że nie uległo zmianie indywidualne podejście do każdego zawodnika. To co jednemu pasuje, to drugiemu może szkodzić.
Andrzej Filipowicz
Zostałem źle zrozumiany – wszystkie stadia gry debiut, gra środkowa i końcówki są bardzo ważne,
——————————–
To już było wielokrotnie na tym blogu podkreślane, więc pan Filipowicz to tylko potwierdził.
ale moim zdaniem nie jest ważna kolejność ich studiowania.
———————————
Natomiast z powyższą wypowiedzią nie mogę się zgodzić a mianowicie: gdyby przeciwnik pana Filipowicza w przykładowo umieszczonych na tym blogu partiach znał lepiej debiut, to może doszedł by nawet do końcówki, przypuszczam, że grający czarnymi uczył się w pierwszej kolejności końcówek to dlatego do tej końcówki nie doszedł, ponieważ przegrał już w debiucie.
Każdy ma trochę racji. Inaczej pracuje się z młodymi adeptami a inaczej z zawodnikami aspirującymi do czołowych miejsc na świecie.
Tym pierwszym trzeba po pierwsze zaszczepić systematyczność w pracy nad szachami, pokazać metody pracy samodzielnej, nauczyć wyciągać wnioski z porażek, nauczyć analizy itd
Sam widziałem na własne oczy, jak trenerzy bardzo często szkolą młodych adeptów szachów tzlko końcówek. Potem w partiach do tych końcówek nie dochodzi, gdyż przegrywają już na początku partii. Dlatego zgadzam się z teoriami na tym blogu, że debiut jest najważniejszy w szachowych pojedynkach. Zgadzam się z Tedim, że trzeba nauczyć systematyczność w pracy, właśnie nad debiutami, aby przetrwać początek. Nauczyć wyciągać wnioski z przegranej w debiucie. Dlaczego tak szybko przegrałem? Wariant był nieodpowiedni? Trzeba zagrać coś lepszego, aby tak szybko nie przegrać w kolejnej partii. Oczywiście trzeba nauczyć analizy. Ale co analizować, jeśli dostanie się przegraną końcówkę po źle rozegranym debiucie? Kocówkę czy może jednak debiut? Dlatego podoba mi się stwierdzenie p.Kledzika:
———————————————-
Niestety na polskim podwórku szachowym Capablanca zrobił sporo złego. Albo inaczej, jego odbiór przez Polaków jest zły, i myślę że szkodzi (odbiór, nie Capa) rozwojowi naszej dziedziny.
————————————————
” Każdy trener podejmując się pracy musi wiedzieć, że jego metoda szkolenia może obniżyć lub poprawić poziom gry i w tym tkwi sedno sprawy! ”
Pięknie powiedziane !
Z tym się zgadzam. Czyli mamy słabych trenerów, gdyż ostatnio „wykluł” się nam tylko Janek Duda. Ale poczekajmy co i z Jasia dalej będzie. Świercz stanął wyraźnie w miejscu i już światu mata nie da. Kto jest temu winien? Oczywiście trenerzy. Tutaj Pan Andrzej Filipowicz ma rację.